#28

153 14 14
                                    

Maja POV:

Obudził mnie zapach jajecznicy. Chciałam chwilę poleżeć, niestety mój brzuch domagał się pożywienia, więc powoli wygramoliłam się z łóżka. Wskoczyłam w czarne kapcie Alana, zarzuciłam na siebie szlafrok w serduszka i lekko zawiązałam w pasie, po czym zeszłam na dół za intensywnym zapachem. Na miejscu za blatem zobaczyłam Alana z patelnią w ręku, i leżącymi przed nim talerzami z parującą jajecznicą.

- Która godzina? - zapytałam zaspana.

- Jest już po 13 - uśmiechnął się brunet. - Wyspana?

- Nie bardzo, ale widząc to śniadanie da się przeżyć - zaśmiałam się.

Kiedy patelnia wylądowała w zlewie, chłopak podszedł do mnie od tyłu, mocno przytulił i złożył soczystego buziaka na mojej szyi, przez którego moje ciało przeszła gęsia skórka. Wygięłam szyję, dając Alanowi do zrozumienia, że chcę więcej, ale ten tylko zachichotał i odsunął się, podkładając mi pod nos talerz ze śniadaniem.
Potrawa w mgnieniu oka zniknęła z talerzy, a kiedy myślałam, że to koniec, chłopak posłał po blacie miseczkę z owocami i bitą śmietaną w moim kierunku. Pewnie od razu domyślacie się czego w miskach zabrakło na samym początku.
Kiedy szczęśliwa, nie wiem czy bardziej z powodu ukochanego chłopaka, czy z powodu owocków i bitej śmietany, kończyłam zawartość miski, zza pleców wyskoczył mi Alan i wielką górą białego kremu na swojej dłoni, wsmarował mi w twarz. Począwszy od głowy, a skończywszy na mojej koszulce, wszystko było białe, mokre, słodkie i klejące.
Myślałam szybko, jak się tu odegrać. Więc kiedy tylko brunet odwrócił się po kolejną porcję dodatku do owoców, oberwał wielką ilością mąki. Pech chciał, że akurat był po kąpieli, więc jego włosy, i przez nie także część twarzy była mokra.
Jednak nie wszystko osiadło na chłopaku. Powietrze stało się białe. Wiedziałam, że gdy tylko mąka opadnie, oberwę kolejną rzeczą. Zanim, więc dokładnie przemyślałam sprawę, rzuciłam w niego jajkiem, które rozbiło się wprost na jego czole. Skorupki rozprysły się na wszystkie strony, a żółtko spłynęło po jego nosie. Parsknęłam śmiechem, ponieważ nigdy wcześniej nie widziałam takiego czegoś na żywo.
Jednak nie byłam w pełni świadoma tego, że właśnie rozpętała się prawdziwa wojna na jedzenie. W powietrzu przelatywała każda możliwa rzecz i ciecz. Wbiłam dłoń w margarynę, i rzuciłam ślepo przed siebie. W tym samym momencie poczułam spływające po mnie krople soku pomarańczowego, za co oddałam, wylewając na chłopaka mleko.
Kiedy już szykowałam kolejną pułapkę, Alan podszedł do mnie cicho na palcach, od tyłu, i mój nos wpakował w biały serek kanapkowy. A kiedy chciał odejść, na pożegnanie dostał kakaem w proszku.
Już chwilę później walka na jedzenie  przerodziła się w walki sumo. Tarzaliśmy się po podłodze w tym brudzie i zmarnowanym jedzeniu. Brzuch bolał mnie tak bardzo, że ledwo brałam oddech. Chłopak wykorzystał to, i zaczął mnie łaskotać, siedząc na mnie. Wyglądałam jak wielki burakomidor - burak+pomidor. Byłam cała czerwono-purpurowa. Powietrze stawało się coraz cięższe i cieplejsze, więc jak dodać do tego bolący ze śmiechu brzuch, to mój oddech był płytki, o ile w ogóle istniał.
W sumie skoro ja istniałam to i on istniał.
Nagle poczułam wielką ulgę. Chłopak wstał ze mnie, i podał dłoń bym i ja mogła.

- Myszko, idź się umyć, a ja tu trochę ogarnę - rzucił z uśmiechem.

- Jedziemy gdzieś? - zapytałam zdziwiona widząc nagłą zmianę.

- No tak, Jake na nas 'czeka' - powiedział ironicznie.

- No tak, za dużo się dzieje i zapomniałam, że mamy po niego jechać - wzięłam głęboki wdech. - Co jeśli robimy to wszystko, przechodzimy przez to, a tak na prawdę, po nic?

- Co masz na myśli? - widziałam w jego oczach zagubienie.

- O to, że nie damy rady ich uratować - powiedziałam smutna.

Szczęście W NieszczęściuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz