Maja POV:
Jej słowa uderzyły we mnie tak bardzo, że nie mogłam nic zrobić. Nawet oddychanie sprawiało mi trudność. Powoli odwróciłam się twarzą do kobiety, która siedziała na kancie łózka Alana. Jego mama, wcześniej piękna kobieta, teraz jest blada, a jej oczy, lekko opuchnięte od łez, są całe w tuszu, który już zdążył spłynąć po policzkach (znaczy teraz też jest piękna, ale no... wiecie o co chodzi). Spojrzałam na nią błagalnym wzrokiem. Chciałam znać prawdę, nawet tą najgorszą. Kiedy kobieta zrozumiała mój gest, otworzyła usta by coś powiedzieć, jednak bardzo szybko zamknęła je z powrotem. Wzięła głęboki wdech chcąc się uspokoić i kiedy (jej zdaniem) już była opanowana zaczęła:
- A więc - jej wzrok zatrzymał się na moich oczach, co dalej wywoływało u mnie dziwne uczucie wyżerania mnie od środka, kiedy upewniła się, że odwzajemniam jej spojrzenie kontynuowała. - 15 lat temu, kiedy szłam do domu późnym wieczorem, wracając z pracy, mijałam po kolei uliczki. Każda była taka sama, ciemna, ponura i cicha, aż strach było tam wchodzić. Jednak... - przerwała ocierając kolejne spływające po jej policzkach łzy wewnętrzną częścią dłoni. - Do jednej coś mnie ciągnęło. Weszłam tam, usłyszałam krzyki i płacz. Przestraszyłam się, jednak ta dziwna 'siła' dalej pchała mnie do przodu. Zobaczył mnie mężczyzna z kobietą, którzy zaczęli uciekać. Wbiegli do domu pozostawiając mnie totalnie zdezorientowaną. Po chwili dotarło do mnie, że ci ludzie tak bardzo się spieszyli, że czegoś zapomnieli. Zbliżałam się powoli mając z każdym kolejnym krokiem coraz to płytszy oddech. Gdy uznałam, że taka odległość, w której się znajdowałam mi wystarczy, ściągnęłam koc z obiektu, który był pod spodem. Oniemiałam, gdy zobaczyłam dziecko - dziewczynka. Była przestraszona i cała w płaczu. Wzięłam ją na ręce i zaczęłam uspokajać. Ona wtuliła się w moją szyję i jakby wiedząc, że już jej nic nie grozi, przestała płakać. Dziewczynka nie była zbyt duża. Miała może roczek, jasne blond włoski i głębokie oczy o różnych kolorach - przy źrenicy były brązowe, później zielone, a na samym końcu zieleń zamieniała się w czysty błękit. Ciągle przypatrując się małej dziecince czekałam godzinę, dwie, aż zrozumiałam, że ci ludzie już nie wrócą, a ja nie mogłam tak po prostu jej zostawić. Nazwałam ją Maja...
Teraz wszystko staje się jasne - pomyślałam.
- Niestety - przerwała moje myśli. - Przestraszyłam się obowiązków, dwójka dzieci w domu to jednak dużo, i oddałam ją do domu dziecka. Ciągle miałam wrażenie, że... Że źle robię, ale nie byłam gotowa - westchnęła. - Nie miałam pojęcia, że jeszcze kiedyś ją, to znaczy ciebie, spotkam...
- Ja.. - chciałam coś powiedzieć, ale zaniemówiłam.
Spodziewałam się wszystkiego, ale nie tego , że jestem ADOPTOWANA. Przecież moja mama by mi powiedziała. Prawda?
- Wiedziałam, że Alan tu kogoś pozna, ale gdy zobaczyłam ciebie... Ja spanikowałam. Jednak, poznałam cię bez problemu, Maju, nic się nie zmieniłaś, te same głębokie oczka, pełne usta, jedynie włoski masz ciemniejsze, ale bez chwili zwątpienia od razu pomyślałam o tamtej nocy, o tej dziewczynce i wiedziałam, wiedziałam, że to ty - dokończyła kobieta spuszczając wzrok na swoje buty.
- Mamo! Co ty w ogóle gadasz?! Czemu mi nigdy o tym nie powiedziałaś i jak to możliwe, że ja jej nie pamiętam?! - rzucił Alan w totalnym roztrzęsieniu.
- Synku... Ja nie chciałam tego nikomu mówić... Wiem to tylko ja i poniekąd twój ojciec - złapała oddech i kontynuowała. - Nie pamiętasz jej, bo nie chcieliśmy byś pamiętał. Była z nami tylko dwie noce, przez które udało nam się utrzymać ją z dala od ciebie - westchnęła.
Czułam, że Alan jest zły na swoja matkę za te wszystkie kłamstwa. Jego mięśnie zaczęły się napinać, a ramiona obejmujące mnie w talii, zacieśniły się jakby chciał powiedzieć 'Nie oddam ci jej!' . Na karku łaskotał mnie nierówny oddech chłopaka, a kątem oka mogłam zobaczyć, że jego oczy są ciemne. Prawdopodobnie czarne. Wtedy usłyszałam szorstki głos:
- Czyli, że Maja nie jest moja siostrą?
- Ależ skąd - odpowiedziała kobieta ze wzrokiem współczucia wlepionym w syna.
- Tak mi ulżyło - powiedział zwracając się do mnie. - Kocham cię Maju - powiedział, nie zważając na obecność swojej matki, a jego oczy znowu zrobiły się czerwone.
- Ja... - zaczęłam. - Ja ciebie też kocham - wydusiłam z siebie dając mu buziaka w policzek.
- Dobra słodziaki ja muszę lecieć, a ty Maju pamiętaj, to co ci wyznałam zostaje między nami. Oh i... Mów do mnie Kasia, proszę - rzekła z fałszywym uśmieszkiem.
- Ale ja nie będę potrafiła, pani jest starsza ode mnie - dodałam szybko.
- Nie szkodzi, mów mi po imieniu tak będzie łatwiej - puściła mi oczko. - Dobra lecę, pa kochani - rzuciła przez ramię.
- Pa - powiedzieliśmy razem.
Widziałam, że pomimo iż wszystko powiedziała to i tak czuła się źle. Faktycznie się przejmowała. I jeszcze ta reakcja Alana, rozumiałam go, ale eh... Widział w jakim stanie jest jego mama, a pomimo to nawrzeszczał na nią. Przecież wszystko da się załatwić na spokojnie.
- Wiesz Maju - zaczął Alan już spokojnym tonem. - Jak wyjdziemy ze szpitala, bo nie wyjdę bez ciebie, to mam dla ciebie niespodziankę.
- Ojejku nie mogę się doczekać - odpowiedziałam mu z uśmiechem.
- Załatwiłem ze szpitalem byśmy wyszli w tym samym dniu, a z twoją mamą byś potem poszła ze mną - dodał, a ja zaskoczona wstałam i patrzyłam na niego z wielkim zdziwieniem.
- Rozmawiałeś z moją mamą? Kiedy? - zapytałam zaskoczona.
- Właściwie nie do końca 'rozmawiałem' jak się wczoraj kąpałaś ona wpadła i kazała ci przekazać to... - mówiąc to wręczył mi kopertę.
- Co to jest? - zapytałam bardzo zdziwiona.
- Nie mam pojęcia. Kazała mi to dać tobie dopiero dzisiaj - odpowiedział mi troszkę zmartwiony.
- Dobra to otwieram - rzekłam, a serce aż mi przyspieszyło.
Opadłam na łózko, a Alan usiadł za mną objął mnie od tyłu i oparł brodę na moim ramieniu.
- To jest list! Coś się musiało stać. Moja mama nigdy nie pisała listów, zawsze wolała szczerze pogadać, zawsze! - zaczęłam panikować.
- Kotku spokojnie. Na pewno wszystko jest dobrze - pocieszał mnie.
Odchyliłam zagiętą kartkę i rozpoznałam pismo mamy. Zaczęłam czytać:
'Kochana córeczko...Alan POV:
Byłem wstrząśnięty całą tą sytuacją z moja mamą, wiem, że Majka też. Próbowałem ją chronić, ale wtedy to ja potrzebowałem ochrony. Gdyby nie to, że Maja trzymała dłonie na moich, które ją oplatały w pasie, i że po prostu była, nie wiem jakbym zareagował. Kiedy moja mama wyszła przypomniałem sobie o liście, gdy jednak zobaczyłem reakcję Mai zacząłem się bać. Nie chciałem, by to zauważyła, chciałem by myślała, że chociaż ja jestem opanowany. W głębi serca tak nie było, chciałem ją wesprzeć, a jedyne co wydusiłem z siebie to 'wszystko jest dobrze'. Czuję, że zawiodłem siebie i ją, że nie byłem w stanie jej pocieszyć w 'prostej' sytuacji. Mocno ją do siebie przytuliłem, chcąc ukazać, że wciąż tu jestem i może na mnie liczyć, jej drobne rączki trzęsły się ze strachu, więc położyłem na nich moje. Poczułem zimno jej dłoni, starałem się je ogrzać, moje broda znalazła miejsce na jej barku. Zrobiłem w tej sytuacji wszystko co byłem w stanie zrobić. Zacząłem się zastanawiać co ona teraz czuje w sobie i jak bardzo mnie potrzebuje. Jednak z myśli wyrwał mnie kobiecy głos:
- 'Kochana córeczko...
_____________________________________________________________________________
*No to na dzisiaj tyle (1173 słowa!) <3 Wiem, że długo mnie nie było i za to was bardzo przepraszam :'( !
Jednak za niedługo zaczynam ferie i postaram się to nadrobić <3 !
Piszcie w komentarzach swoją opinię, znalezione błędy czy zachowanie postaci (czy waszym zdaniem dobrze zrobiła Kasia, mówiąc to wszystko na oczach syna?)
Oczywiście głosujcie i motywujcie mnie do kolejnej części! <3*
CZYTASZ
Szczęście W Nieszczęściu
Mystery / Thriller"[...]Tylko, że my, mamy w tym ukryty cel. Chodzi tu o część mojej rodziny, i nie poddam się, nawet jeśli miałabym wejść do pokoju pełnego robali. Przyszliśmy tu po to by się czegoś dowiedzieć, i wykorzystać to przeciwko tym, którzy rozwalają coś, c...