#2

421 75 24
                                    

- Twoje oczy! - krzyknęłam przestraszona.

- Ta... Nie mówmy o tym, proszę - rzekł zdenerwowany.

Kiedy na mnie patrzył, nie czułam tego strachu, niepewności jak przy jego rodzicach, jednak ciepło ciągle mi towarzyszyło. To było takie... Inne. Nawet trochę przyjemne.

- Co ty wygadujesz?! - odezwała się moja podświadomość, która jak zawsze miała racje. - Trochę?! Przyznaj, podoba ci się to.

- Nie! To jest przyjemne, fakt, ale nic nadzwyczajnego.

- Nie oszukasz mnie, jeszcze ci to uświadomię - zakończyła.

- Maju nie bój się mnie - powiedział lekko zmartwiony dłuższą chwilą ciszy - wiesz przecież, że ci nic nie zrobię. 

- Ale ja się nie boję. Jest w tobie coś dzięki czemu ci ufam i wierze, że nic mi nie zrobisz - dodałam.

- Widzę go 5 minut, a już wyznałam, że mu ufam, serio? Co on ze mną robi? - Przybiłam sobie w głowie dwa potężne facepalmy. 

Tylko się nie posraj kochaniutka!

Znów ta cholerna małpa - podświadomość, pomyślałam.

- Jak to? Serio? Nigdy nie spotkałem się z taka reakcją. Każdy się mnie bał i to było trochę denerwujące, a ty... Jesteś inna - mówiąc to spojrzał się na mnie. Znowu poczułam to ciepło. To było miłe uczucie, ale tylko gdy nie byli to oni - jego rodzice.

- Wiesz kiedyś musiał się znaleźć ten wyjątek - zaśmiałam się. poczułam jak na twarzy pojawiają mi się rumieńce. Dałam głowę na dół by nie było tego widać. Alan wstał, podszedł do mojego łózka, podał mi rękę i powiedział:

- Chodź ze mną, skoro mi ufasz pokażę ci coś.

Patrzyłam się na wyciągniętą w moim kierunku dłoń. Była lekko brązowa, a może złotawa nawet. Za paznokciami było trochę brudu. Czy ufałam mu na tyle, by w pierwszych minutach pójść z nim w nieznane miejsce? Moje wątpliwości przewiała myśl, że jestem w szpitalu i nic złego nie może mi się stać. Chwyciłam go za rękę, wyciągnął mnie z łóżka i poszłam za nim. Próbowałam się czegokolwiek dowiedzieć. Jednak zawsze słyszałam:

"Ufasz mi? Więc chodź i nie pytaj."

Po kilku próbach poddałam się i wtedy wypowiedział:

- No Majka, jesteśmy.

Rozejrzałam się i aż przeszły mnie dreszcze. Tu było zimno, brudno i wilgotno.

- Gdzie my jesteśmy - zapytałam.

- W miejscu, gdzie nigdy wcześniej nie było żadnej dziewczyny, bo każda brzydzi się tego - odpowiedział wskazując na ściany pokryte grzybem i podłogę pełną kałuż i czegoś co zdaje się było trutką na szczury.. .

- Tu są szczury, jest zimno, mokro i tak trochę w ogóle nie w stylu miejsca do spotkań! - krzyknęłam spanikowana  

- Mnie tam jest ciepło - zaśmiał się zupełnie ignorując całą resztę zdania.

Zdjął z siebie bluzę i dał ją mnie, sam zostając w podkoszulku.

- Nie mogę - powiedziałam.

- Możesz i weźmiesz - zarzucił ją na mnie.

- Ale ty... - nie dał mi dokończyć.

- Uparciuchu mnie jest ciepło, spokojnie - odrzekł.

To wszystko dzieje się zdecydowanie za szybko.

- Odpowiesz mi, co my tu właściwie robimy? - zapytałam ponownie.

- Hm... Powiedzmy, że to niespodzianka - wydusił z siebie - Jest coś co wiedzą tylko moi rodzice i ja, a teraz chciałbym żebyś wiedziała i ty - odpowiedział patrząc się na nasze dłonie.

- Ale dlaczego chcesz się tym ze mną podzielić, przecież przyjaciół znasz lepiej ode mnie, a oni tego nie wiedzą. Chyba, że chodzi o mnie, nas... O to, że leżymy razem na sali, a tak nie powinno być, o to, że nie chcesz dziewczyny na sali, o to, że nie chcesz... - zaczęłam panikować, a on przerwał mi w połowie kładąc mi palec na ustach.

Dlaczego ja tak panikuje w jego towarzystwie? - Zapytałam samą siebie. - Przecież tak nigdy nie było, zawsze kochałam towarzystwo płci męskiej bardziej od dziewczyn.

Ty głupia idiotko! Lecisz na niego, słyszysz - P-O-D-O-B-A C-I S-I-Ę! - uświadamiała mi podświadomość.

Przestań to nie prawda! - krzyknęłam, tym sposobem zakańczając kłótnię we mnie.

- Maja uspokój się nie chodzi o to, przecież to, że mamy jeden pokój to zwykła błahostka, a to, że jest z tak piękną dziewczyną to właściwie cud - zaśmiał się.

- Więc o co chodzi? Dlaczego ja, dlaczego mnie? - nie przestawałam pytać.

- Dowiesz się jak mnie wysłuchasz - powiedział patrząc mi się w oczy tak głęboko, że usta same mi się zamknęły. - A więc jak byłem mały - kontynuował. - Rodzice opowiedzieli mi pewną historię...


_________________________________________________________________________

* Gwiazdkujcie, komentujcie, wyrażajcie swoją opinię. Motywujcie do kolejnych części!! *-* W was siła kochani! Ja w was wierze!

/Czeko_ladka :3

Szczęście W NieszczęściuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz