#3

383 64 9
                                    

  - ...jak byłem mały, rodzice opowiedzieli mi pewną historię... 

'Kiedy będziesz miał lat naście, wtedy czujność twoja zaśnie i pojawi się upadek, skutkujący potrzaskaniem pewnej kości przy kolanie. To nie będzie nic ważnego, jednak poznasz wtedy tego, kto twe życie w mig odmieni, wtem twój świat się zarumieni. Wszystko złe co było, zniknie. Wszystko co niszczyło krzyknie, że zagłada ich nadchodzi, bo ty szczęściem napełniony.'

- A mówisz mi to bo...? - zapytałam patrząc na jego kolano, które faktycznie było trochę opuchnięte.

Teraz już w ogóle się zatraciłam.

- Jak to nie rozumiesz?! - rzucił wściekły.

No to wpadłaś mała - zaśmiał się głos w mojej głowie.

Kurwa, weź przestań! Wytykasz mi wszystko. Nie można być idealnym i NIE trzeba wszystkiego rozumieć - podkreśliłam

- No przepraszam, ale nie - powiedziałam.

- Dobra, nie ważne. Zapomnij o tym - mówiąc to wstał i poszedł zostawiając mnie samą.

- Opowiadasz mi jakieś twoje rodzinne historie, a nie chcesz mi opowiedzieć o tym co mnie naprawdę ciekawi - o twoich oczach?! Żadna z tych rzeczy mnie nie dotyczy, ale twoje oczy widzę i wiem, że coś z nimi jest nie tak, a ta historia jest tak po prostu z dupy wzięta! - wreszcie wyrzuciłam.
Alan odwrócił się spojrzał i poszedł dalej. Nie wiedziałam co zrobiłam źle, ale było mi przykro, że tak się zdenerwował. 

Gratuluje. Przepędzić TAKIEGO faceta, to tylko Maja potrafi. 

Ucichniesz wreszcie?! 

Doskonale wiedziałam, że ma rację. Przecież po tym co powiedziałam... on już na mnie nie spojrzy. Alan był... hm... Wysokim brunetem, był dobrze zbudowany i w dodatku te jego pociągające spojrzenie przez, które od razu robiło mi się ciepło. On był inny niż wszyscy. Znałam go całe 40 minut, a przyciągał mnie jakbym znała go całe życie. Wiedziałam , że nie powiedział mi tej historyjki od 'tak sobie'. Miałam świadomość, że tkwi w tym coś, co było ważne, a ja głupia nie umiałam się domyśleć. Zraniłam go tym, jednak chwilowo nic nie mogłam zrobić.Usiadłam na schodku, który był cały mokry i zielony od grzybów, ale teraz nie miało to znaczenia. Chciałam tylko by emocje mi opadły. Pomimo tego, iż miałam wyrzuty sumienia, wciąż byłam na niego zła. W końcu zostawił mnie samą w obcym miejscu! 

Nagle kropla wody kapnęła mi na nos.

- Chyba zasnęłam - westchnęłam do siebie.

Rozejrzałam się wokół i zrozumiałam, że dalej znajduję się w tej ciemnej, mokrej, dużej, nieznajomej mi piwnicy.

- Trzeba wracać na górę - powiedziałam i poszłam.

Długo błądziłam, ponieważ nie wiedziałam gdzie dokładnie mam iść. A dźwięki szumiącej wody w rurach zagłuszały jakikolwiek inny dźwięk. Mój rozum podpowiadał mi ' skręć w prawo ' za to serce mówił całkowicie coś innego. Nie wiedziałam kogo mam się słuchać. Ból przeszywał całe moje ciało. Nie wiem ile tu siedziałam, ale wciąż byłam na niego wkurzona. Kto normalny przyciąga dziewczynę w jakieś miejsce po czym ją tam zostawia? Byłam też zła na siebie, że nie starałam się go chociaż zrozumieć, ale nie usprawiedliwia to ani mnie - do tego, że tak zareagowałam, ani go - do pozostawienia mnie tu. Byłam cała przemoczona. Ciągle coś kapało mi na głowę lub właziłam w jakieś kałuże. Miałam już wszystkiego dość. Zapewne zdajecie sobie jakie potrafią być wkurzone dziewczyny? Ja byłam w stanie 2 razy gorszym, nigdy nie byłam tak zmarznięta, wkurzona i zdezorientowana w jednym czasie. Usłyszałam nagle jakiś głos, który się nasilał. Może dlatego, że dźwięk wody ustawał? Zresztą to nie miało najmniejszego znaczenia. Najważniejsze było, że za pomocą czyjegoś głosu odnalazłam wreszcie drzwi prowadzące na główny korytarz szpitalny.

- No Maju udało ci się.

Każdy się na mnie patrzył, jakby pierwszy raz widzieli przemoczoną dziewczynę wychodzącą ze szpitalnej piwnicy. 

Hah no fakt, patrzcie ludzie, to się może już nie powtórzyć!

Kiedy wreszcie dotarłam do pokoju w tym fatalnym stanie, rzuciłam w niego bluzą, która w pośpiechu mi zostawił, fakt, że była cała mokra mógł sprawić, że chociaż w 0,1% poczuł by się jak ja. Z bólu opadłam opadłam na podłogę. 

- Chyba o czymś zapomniałeś! - krzyknęłam, a przynajmniej chciałam krzyknąć. 

Na początku chciał naskoczyć, ale jak mnie zobaczył... Nawet nie zauważył kapiącej z bluzy wody. Jego uwagę przyciągnęła tylko moja osobowość.

- Jejku Maja co ci się stało? - zapytał zmartwiony.

- Jeszcze się pytasz?! Ufałam ci, poszłam za tobą, a ty zostawiłeś mnie w miejscu, z którego nie wiedziałam jak tu trafić. To się stało! - z emocji uniosłam swoje ciało i uderzałam go pięściami w barki.
Złapał mnie za nie i przytulił. Próbowałam się odepchnąć, ale był silniejszy.

Próbowałam się odepchnąć nie dlatego, że go nie chciałam - chciałam bardzo, jednak nie mogłam pozwolić by on tą chęć zauważył. Złość w zasadzie przeszła mi jak tylko zauważyłam jego minę po moim przyjściu, ale chęć ukrycia tego iż już jest wszystko w porządku oraz oszukiwanie samej siebie, że nic do niego nie czuje - było silniejsze.

- Maju przepraszam, tak mi przykro, że cię tam zostawiłem - wyszeptał.

- I dobrze powinno być ci przykro, ale przeprosiny nie oddadzą mi ciepła - burknęłam, a kolana same się pode mną ugięły.

- Może i nie, ale wiem co ci te ciepło odda - zaśmiał się szarmancko pomagając mi usiąść na łóżko - spójrz na mnie.

- Po co? - odpowiedziałam oburzona.

- No spójrz, proszę... - wymruczał mi do ucha.

Spojrzałam na niego i odepchnęłam się przestraszona.

- Co się stało? - zapytał zaniepokojony.

- Twoje oczy... Nie są złote jak zawsze... One są czerwone - powiedziałam przerażona.

- Fuck! - krzyknął zaplatając ręce za głową i odwracając plecami do mnie.

- Powiesz mi wreszcie o co chodzi?! - zapytałam zdenerwowana i cała we łzach strachu.

Chciał się zbliżyć, nawet próbował to zrobić, ale wtedy ja wstałam i z każdym jego krokiem w przód ja szłam do tyłu. Przerażona, poczułam za sobą ścianę, nie wiedziałam co mam robić. Chciałam zacząć krzyczeć, ale to sprowadziło by zbędne towarzystwo, a ja.. Po prostu nie lubiłam być w centrum uwagi.  Zjechałam powoli plecami po ścianie, zakrywając dłońmi twarz, po której spływały łzy. Kolana podciągnęłam pod brodę, i przyłożyłam do nich dłonie, myśląc, że to mnie ochroni. On jednak się nie poddawał zbliżał się coraz bardziej...

_________________________________________________________________________

* Proszę kochani! Jeśli się podoba piszcie w komach :3 Wiem, że ostatnią część zepsułam, nawet nie wiem dlaczego.  Mam nadzieję, że ta wam się spodoba :3 Serdecznie zapraszam do głosowania i polecania tego znajomym <3 ! 

Jak na razie jest to najdłuższa część - ma 977 słów! ^^

Następną część dodam jeśli będzie 10 gwiazdek, mam nadzieję, że wam się uda tylu dobić ! *

/Czeko_ladka <3

Szczęście W NieszczęściuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz