11

292 26 6
                                    

Hejka!
To znowu ja! xd
Nie mam pojęcia dlaczego, ale wattpad znów usunął mi połowę rozdziału.. Ugh.. Zgiń wattpadzie! ;-;

Moje serce zabiło trzy razy mocniej kiedy drzwi od schowka otworzyły się z hukiem.
-Evi.. Evie, kochanie. Chodź do mnie -usłyszałam głos Jaspera.
Odruchowo przyparłam ciałem do czarnej ścianki, która dzieliła mnie i korytarz, w którym był mój ex.
-Nie każ mi tam włazić, słoneczko.. -znów się odezwał.- No wyłaź stamtąd! Ale cię spiorę kiedy cię dorwę! -odgłos zbliżających się kroków Jaspera był coraz głośniejszy.
-Jasper, musimy wiać! -usłyszałam damski głos.
Clary? -spytałam się w myślach.
-Niby czemu? -warknął blondyn.
-O'brien przyjechał. Dalej chodź stąd!
W kolejnej sekundzie usłyszałam, iż Jasper się cofa. W następnej usłyszałam krzyk Clary i odgłos jakby ktoś kogoś uderzył. Słyszałam szarpanie i krzyki, ale nie mogłam zidentyfikować słów. Kiedy myślałam, że dostanę zawału, ktoś upadł i nastała cisza. Następną rzeczą, którą usłyszałam był głos Dylana.
-Evie, chodź. Już nic ci nie grozi.
Powoli i z niechęcią wychyliłam głowę i ujrzałam mojego przyjaciela będącego już praktycznie przy mnie.
-Jesteś cała? -spytał z przejęciem w oczach.
-Mhm -odparłam cicho.
-Miałaś być dzielna -powiedział ścierając mi łzę z policzka.- Jaspera już tu nie ma. Znaczy jest, ale nieprzytomny. Chodź już.
Chłopak podał mi rękę, ale odtrąciłam ją i wyszłam sama.
Przekraczając próg mojego pokoju zobaczyłam związanego Jaspera i klęczącą koło niego Clary. Chciałam się odezwać, ale usłyszałam sygnał sygnalizujący, że przyjechała policja. Clary odrazu poderwała się z miejsca, ale Dylan spojrzał na nią mrużąc oczy. Kiedy usiadła spowrotem, do pokoju wbiegło dwóch stróżów prawa. Jeden zaczął rozwiązywać mojego ex, a drugi podszedł do mnie i mojego przyjaciela.
-Dobry wieczór, porucznik Carl. Zostaliśmy zawiadomieni przez system antywłamaniowy w pańskim domu, panie O'brien. Jak mniemam te osoby -tu wskazał na Clary i wybudzającego się blondyna.- są powodem zbitej szyby i wyważonych drzwi. Czy wszyscy są cali?
-Dobry wieczór. Tak, nam nic nie jest. Moja przyjaciółka jest roztrzęsiona, nic poza tym -powiedział Dylan ściskając moje palce
-Rozumiem czy oboje byliście w domu podczas włamania?
-Nie, tylko ja -odezwałam się cicho.
-W takim razie, proszę jutro stawić się na komendę. Złoży pani zeznania, spiszemy raport i będziemy mieli ich z głowy.
-Mhm -odmruknęłam.
Zauważyłam, iż moje ręce znów zaczynają się trząść. Podeszłam do torebki o zaczęłam szukać pudełeczka z tabletkami. Nie było jej. Zaczęłam się dusić.
-Tego szukasz, suko? -usłyszałam głos Jaspera, odwróciłam się i ujrzałam tabletki porozwalane po całej podłodze.
Strażnik zdążył go już postawić i teraz je deptał. Zdeptał ostatnie tabletki jakie miałam, jakie utrzymywały moje serce. Zaczęłam głośniej oddychać, pomimo to, nie mogłam złapać oddechu. Dylan przyklęknął koło mnie próbując mnie uspokoić. Clary widząc całe zamieszanie zaczęła szperać po kieszeniach.
-Masz, daj jej to -rudowłosa podała brunetowi tabletki.
Szybko wyrwałam mu pudełeczko z rąk i łyknęłam trzy sztuki. Czułam jak moje serce i oddech uspakajają się. Kiedy byłam już spokojna, oparłam się plecami o szafę. Zobaczyłam, że wszyscy wpatrują się we mnie wielkimi oczami. Wszyscy oprócz Jaspera. On patrzył na mnie z chytrym uśmieszkiem. Wstałam i chwiejnym krokiem podeszłam do niego. Patrząc mu w oczy czułam się nie swojo, kiedy przybliżył swoją twarz do mojej, uderzyłam go z całej siły pięścią w twarz. Chłopak prawie się przewrócił, a mnie od razu rozbolała dłoń.
-Ty głupia, mała suko! -krzyknął i ruszył w moim kierunku. Nie zdążył jednak nic zrobić, strażnicy złapali go, a mnie O'brien osłonił własnym ciałem.
Niedługo po tym władze wyprowadzili blondyna i rudowłosą z domu, a następnie zniknęli za drzwiami samochodu. Patrząc w dół schodów poczułam jak Dylan przytulał się do mnie od tyłu i kładł głowę na moim ramieniu. Poczułam się bezpiecznie. Od paru dobrych lat, poczułam się bezpiecznie.
-Martwiłem się o ciebie, Ev -powiedział w moje włosy.
W odpowiedzi na jego zdanie, odwróciłam się i przytuliłam do niego. Poczułam jak z pod moich powiek uciekają łzy.
-Hej, nie płacz -powiedział tuląc mnie mocniej.- Ich już nie ma, jesteś bezpieczna.
-Ja wiem -podniosłam głowę i otarłam łzy.- Poprostu cieszę się, że mam takiego kogoś jak ty.
Uśmiechnęłam się, a on odwzajemnił mój gest.
-A teraz wybacz, ale pójdę ogarnąć to -wskazał swoją twarz i ruszyłam do łazienki.
-Poczekaj, nie idź tam. Łazienka i pokój wygladają trochę jak.. po remoncie. Zaprowadzę cię do innego pokoju.
-Okay, tylko wezmę swoje rzeczy.
Zabrałam torby i ruszyłam za Dylanem na drugi koniec korytarza.
-Na przeciwko masz mój pokój, a łazienke po lewej. Ta część jest bardziej dla rodziny niż dla gości, dlatego nie ma łazienki bezpośrednio z pokoju. Mam nadzieje, że to nie będzie problem i..
-Cii.. Jest okay, nie muszę mieć łazienki na wyłączność. Dziękuję.. Dyluś -spojrzałam na niego z uśmiechem, położyłam torby pod ścianę i przytuliłam go.
-Nie ma za co, Ev -odwzajemnił uścisk i ucałował mnie w czubek głowy.
-To ja lecę przemyć twarz -powiedziałam, wyplątałam się z jego objęć i uciekłam do łazienki.
Widząc siebie w lustrze jęknęłam z przerażenia. Miałam czerwone, opuchnięte oczy i zaczerwieniony nos. Szybko obmyłam twarz wodą i wytarłam w ręcznik. Usiadłam na brzegu wanny i złapałam pare oddechów. Kiedy byłam gotowa, otworzyłam drzwi i zderzyłam się z klatką piersiową przyjaciela. Zanim zdążyłam grzmotnać tyłkiem o ziemię, złapał mnie.
-Zamierzasz mnie za każdym razem straszyć, kiedy będę skądś wychodzić -spytałam patrząc mu w oczu.
-Przepraszam -odchrząknął, puścił mnie i odsunął się o krok.- Długo nie wychodziłaś, myślałem, że coś się stało.
-Nie jestem taką ofiarą, żeby się utopić w sedesie, O'brien -skrzyżowałam ręce na piersi i podniosłam brew.
-Ale w umywalce już tak?
Wybuchnęłam niepochamowanym śmiechem, przez co zbiłam Dylana z tropu.
-Nie bądź taki sztywny, Dyluś -powiedziałam.
Mijając go, potknęłam się o własną nogę i walnęłam plackiem na ziemie. Momentalnie przekulnęłam się na plecy i zaśmiałam się najgłośniej jak potrafiłam. Kiedy otarłam łzy z oczu zobaczyłam zmartwione spojrzenie Dylana.
-Co jest Dyluś? -spojrzałam poruszając brwiami.
-Mocno się uderzyłaś jak upadałaś? -spytał podając mi rękę. Ja zamiast wstać pociągnęłam go tak, że teraz leżał obok mnie.
-Nie, a dlaczego? -zapytałam znów się śmiejąc.
-Dziwnie się zachowujesz -odparł patrząc na mnie.
-Pierdzielisz, Dyluś -obróciłam się na brzuch i spojrzałam mu w oczy.- Mogę cię pocałować? -wypaliłam z uśmiechem na ustach.

To znowu ja!
Jak myślicie, co Dylan odpowie? A może znów ktoś przyjdzie? ^^
Pozdrawiam, Ivy ♡

Evie || D.O.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz