32

125 15 0
                                    

Ashton's P.O.V.

Wracając do szpitala myślałem czy to, co powiedziałem Dylanowi, dało mu do myślenia. Czy przypadkiem nie popełniłem błędu mówiąc mu to, co tak naprawdę sprawiało, że czułem się gorzej. Parkując zobaczyłem, że już jest prawie 11. Postanowiłem wejść tam, dowiedzieć się co z Evie odwieźć Cat do domu. Nie spodziewałem się, że moja dziewczyna ze spokojem będzie rozmawiała z Jasperem. Jeszcze wczoraj mówiła mi, iż nie chce się z nim widzieć i jej zdaniem wszyscy powinniśmy zerwać z nim kontakt. Nie wiedziałem o co jej dokładnie chodzi, przecież facet się zmienił. Dużo razy opowiadał nam co się z nim działo w tamtej szkole. Jak bardzo żałował tego, co zrobił. W końcu Jake zaakceptował go i jego zmianę, powiedział, ze sam spowodował coś podobnego, ale nie zagłębiał się w szczegóły.
-Cat, słońce -powiedziałem podchodząc do niej i obejmując ją od tyłu.
-Co jest? -wtuliła się w mój tors. Uwielbiałem to uczucie.
-Będziemy musieli już jechać do domu, późno jest.
-Ale ja chcę zostać przy Evie
-Cat.. -zniżyłem troszkę głos i pochyliłem się nad nią.- Twoja mama mnie zabije jak nie dostarczę cię w pół godziny.
-Ale ja chcę być na bieżąco ze stanem Ev! -opierała się dalej.
-Nie ma sprawy, Cat -odezwał się Jake.- Ja tu posiedzę, jakby coś się działo, dam Ci znać.
-Widzisz, słońce? Przyjedziemy tu jutro z rana. Evie nic się nie stanie jak zostawisz ją na parę godzin.
-Umm.. -odezwała się.- Ale z samego rana tu wracamy, okay?
-Nie ma sprawy -pocałowałem ją w czubek głowy i wypuściłem z objęć.
-To my się będziemy zbierać -podniosła kurtkę z podłogi i podeszła do nas.- Na razie, chłopcy.
-Hej, cześć -odpowiedzieli jej Jake i Jasper.
Kiedy wychodziliśmy ze szpitala, Cat chwyciła mnie za rękę. Odruchowo ścisnąłem jej palce dodając tym samym otuchy. Zamykając drzwi samochodu, rozpłakała się. Długo nie myśląc, przyciągnąłem ją do siebie na tyle blisko, jak pozwoliła nam skrzynia biegów.

Cat's P.O.V.

Wyplątałam się z objęć chłopaka i otarłam łzy rękawem.
-Wszystko dobrze, słońce? -spytał mnie patrząc ze zmartwieniem.
-Tak, znaczy.. nie. Nie wiem, martwię się, Ash..
-Słoneczko, nie musisz. Evie da radę. Jest silna -ucałował moją dłoń i trzymał ją w szczelnym uścisku.
-Jasne -wyrwałam swoją dłoń i położyłam ją na moim kolanie.- Jedź już, okay?
-Okay.
W drodze do domu, powróciły wszystkie wspomnienia. To, jak nas zostawił. To, jak mama cierpiała po jego odejściu. Co prawda on nie umarł, ale odszedł. Nie odzywa się. To prawie tak, jakby umarł. Nawet nie wiemy dlaczego odszedł. Wiem tylko tyle, że jednego dnia wszystko było w porządku. W jak najlepszym porządku. A następnego dnia kiedy wróciłam ze szkoły, po prostu go nie było. Znalazłam mamę w salonie. Płakała. Miała kopertę w dłoni. Do dziś pamiętam co tam było napisane.

Przepraszam Was, ja tak dłużej nie mogę.


To wszystko co mój ojciec napisał na pożegnanie. Nienawidziłam go wtedy całym sercem. Teraz jest mi po prostu smutno. I kiedy pomyślę, że mogę stracić także Evie.. To wszystko jest straszne. Straszne i przerażające. Poczułam łzy cieknące po mojej twarzy, odwróciłam więc szybko głowę w stronę szyby i w miarę możliwości, spróbowałam otrzeć łzy tak, żeby Ashton nie zobaczył.

Przez resztę drogi do domu zdążyłam usnąć. Ocknęłam się już w swoim łóżku. O dziwo, przebrana. Siadając, zobaczyłam, iż w łazience świeci się światło. Zanim zdążyłam spać, wyszedł z niej Ashton.
-Moja mama pozwoliła ci zostać na noc? -spytałam zdziwiona.
-

Taa.. Tez się zdziwiłem. Sama to zaproponowała. Nie chce, żebyś siedziała sama. Martwi się o ciebie -powiedział wchodząc pod kołdrę i obejmując mnie.
-Wiem -wtuliłam się w niego i spytałam o najbardziej nurtującą mnie rzecz.- Kto mnie przebrał?
-Na mnie nie patrz! -uniósł dłonie w geście poddania się.- Twoja mama kazała mi wyjść z pokoju.
-Tak myślałam -uśmiechnęłam się lekko i ziewnęłam.- Dobranoc, Ashi.
-Dobranoc, Kitty -pocałował mnie w głowę i odpłynęłam.

Evie || D.O.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz