23

182 19 3
                                    

Idąc na drugi dzień do szkoły bałam się, że znowu ktoś będzie chciał mnie postrzelić, a nie trafi. To trochę zabawne, nie bałam się tego, że ktoś będzie do mnie celował, tylko tego, że znów spudłuje. Jake nalegał, żebym została w domu. Niby nic mi nie groziło, przecież w szkole jest dużo osób i żaden bałwan raczej nie odważyłby się strzelać w tak zaludnionym miejscu. Na złość mi i Cat, mój brat załatwił mi niańkę. A tą niańką miał być nikt inny jak mój były, który mnie prześladował. Jak miałam się czuć w jego obecności bezpiecznie albo chociaż swobodnie?
Wychodząc z samochodu Jaspera, szybko pobiegłam w stronę Cat i rzuciłam się jej w ramiona. 
-Co jest, Misiu? -spytała kiedy się od niej odkleiłam. 
-Ja nie chcę z nim jeździć do szkoły.. -mruknęłam na tyle cicho, by blondyn nie usłyszał.
-Uwierz, Evie, że mi też nie podoba się wizja wysłuchiwania twoich jęków pół dnia -odpowiedział stając za mną.- Cześć Cat.
-Cześć -zmierzyła go wzrokiem po czym objęła mnie ramieniem i odwróciła nas w kierunku wejścia do szkoły.- Możesz ją już zostawić, zaopiekuję się nią.

-Jake mi kazał -chciał chwycić mój nadgarstek, ale w porę podniosłam rękę do góry.
-Spokojnie, Jake nie musi wiedzieć -odpowiedziałam mu i ruszyłam z Cat do szkoły. 
Siedząc na chemii spostrzegłam, że nie ma dziś Dylana. Zrobiło mi się trochę smutno, chciałam z nim porozmawiać o tym co zdarzyło się wczoraj i przeprosić, że mój brat wyszarpał go z samochodu. Parę minut przed tym jak zadzwonił dzwonek, do klasy wpadł zdyszany O'brien.
-Przepraszam za spóźnienie. Samochód mi się zepsuł i musiałem go oddać do mechanika, a później jeszcze uciekł mi autobus i.. -zaczął się tłumaczyć.
-Rozumiem, Dylan. Usiądź na miejscu, ale na przyszłość skontaktuj się z którymś ze znajomych, żeby mi przekazali, okay?
-Dobrze. 
Brunet zajął miejsce obok mnie i posłał w moim kierunku uśmiech. Najdziwniejsze było to, że nie widziałam dziś Clary. Przecież zawsze kręciła się gdzieś obok mnie. Bonnie i Jennifer też gdzieś zniknęły. Muszę wypytać o to Cat. 
Po usłyszeniu dzwonka, wszyscy z wyjątkiem Cat, Dylana, Asha i mnie, rzucili się do wyjścia. Kiedy miałam podejść do Cat, brązowooki chwycił mnie za dłoń i przyciągnął do siebie.
-Martwiłem się o ciebie, Evie -powiedział w moje włosy.
-Nie musisz się o mnie martwić. Jak widać, trudno mnie zabić -zażartowałam i odsunęłam się od chłopaka.
-Nawet tak nie mów -spojrzał na mnie poważnie i chwycił torbę w rękę.- Widzimy się później -pocałował mnie w polik na pożegnanie i wyszedł nim zdążyłam mu odpowiedzieć.

-Cat, poczekaj! -zawołałam za przyjaciółką kiedy wychodziła z klasy.
-Co jest? 
-Gdzie zniknęły Clary, Bon i Jenn? 
-Clary niby coś tam miała do roboty w domu, a Bonnie i Jennifer.. Szczerze? Nie mam pojęcia. Pewnie siedzą znowu w jakimś spa czy coś -odpowiedziała idąc w stronę szafek.
-No tak, zapomniałam o ich wypadach do spa.
Otworzyłyśmy równocześnie szafki i wzięłyśmy swoje podręczniki. Ja miałam teraz przedsiębiorczość, a Cat geografię. Sale były obok siebie, więc szłyśmy jednym korytarzem. Kiedy już myślałam, że Jasper odpuścił sobie niańczenie mnie i przedsiębiorczość przesiedzę wgapiając się w okno, Martin wleciał do klasy jak burza i zajął miejsce obok mnie. 

-Jasper, lecz się -odpowiedziałam zerkając na niego z ukosa.

-Już chyba za późno, żeby wyleczyć mnie z mojej zajebistości -odpowiedział otwierając zeszyt od drugiej strony, zaczął coś pisać.
-Nadal z ciebie palant -mruknęłam pod nosem.
-Ja przynajmniej nie bawiłem się ludźmi -spojrzał na mnie uważnie, a kiedy zrozumiałam o co mu chodzi, spuściłam wzrok.- Więc tu nasza rozmowa się skończy. 
-To nie była zabawa, Jasper -powiedziałam kiedy po przedsiębiorczości zebrałam swoje rzeczy z ławki i ruszyłam do łazienki. Czułam jak łzy napływają mi do oczu. Byłam z nim rok, Clary powiedziała mu jedno głupie zdanie, które wyrwała z kontekstu i wszystko się rozpadło. Nasza miłość, wspomnienia, lata przyjaźni, związek. Wszystko. Wszystko przepadło przez jedną głupią, zazdrosną małpę.. 

Reszta dnia w szkole zleciała szybko i bez zbędnych problemów. Kiedy Cat była koło mnie, Martina też nie było. Po skończonych zajęciach, szukałam na parkingu mojego garbuska, dopiero po chwili sobie przypomniałam, że przyjechałam do szkoły z Jasperem. Kierując się do jego samochodu, czułam, że ktoś mnie obserwuje. Rozejrzałam się wokół, ale nikogo nie zobaczyłam. Spanikowana podbiegłam i wręcz wskoczyłam do samochodu blondyna, który już czekał na mnie w środku.
-Wszystko w porządku? -spytał podnosząc do góry brew.

-Tak, jedź -nakazałam i zapięłam pasy.
Blondyn westchnął, ale ruszył. Parę minut później byłam już w domu, udałam się do swojego pokoju. O dziwo cały dzień nie sprawdziłam telefonu. Odblokowując zauważyłam powiadomienia z facebooka, ktoś mnie oznaczył na zdjęciu, ktoś inne skomentował i tak dalej. Nic ważnego. Przebrnęłam przez wszystkie social media, aż w końcu dotarłam do SMS'ów. Był jeden od Dylana, zaproponował kino w sobotę. Dwa od Cat, pytała czy wszystko okay i 5 SMS'ów z nieznanego.

Nieznany:
Ładnie wyglądasz w tej bluzce, ciekawe czy plama z krwi by z niej zeszła.

Nieznany:
A ta twoja przyjaciółeczka, też jest taka jak ty? Czy może bardziej strachliwa? Lubię kiedy moje ofiary krzyczą.. 


Więcej wiadomości nie byłam w stanie przeczytać, podbiegłam do biurka, otworzyłam nowe pudełeczko z lekami i łyknęłam dwie tabletki bez popijania. Wzięłam telefon i zbiegłam na dół do mojego brata. Pokazałam mu wiadomości, a on obiecał, że się tym zajmie. 
Trzy godziny później siedziałam z nim na kanapie i oglądaliśmy "Love, Rosie", mój brat nienawidził tego typu filmów, ale jakoś zdołałam go przekonać. W pewnym momencie dostałam kolejnego SMS'a.

Nieznany:
Najbardziej lubię moment, kiedy ona mówi, że prezerwatywa jej utknęła.

Rozszerzyłam oczy, właśnie była ta scena.

Nieznany:
O, ta scena. Moja ulubiona. 

Oddech mi przyśpieszył, a ręce zaczęły się pocić. Ktoś nas obserwował. 


Evie || D.O.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz