36

101 9 3
                                    

-Evie! -usłyszałam głos bruneta, kiedy go minęliśmy.
-Tak? -odwróciłam się w jego stronę unosząc brew.
-Jak się czujesz?
-Jak widać dobrze. Chcesz coś jeszcze?
-Ja.. -chłopak zająknął się i spojrzał przelotnie na Jaspera.- Moglibyśmy pogadać na osobności?
-Nie -odpowiedział za mnie blondyn i pociągnął w stronę przeciwną brunetowi.
-Jasper, co ty robisz? -spytałam podnosząc brew do góry.
-Nie rozmawiaj z nim. Ostatnio jak się do niego zbliżyłaś to spadłaś z dachu.
-Ale tu nie ma żadnego dachu, Jasper. 5 minut -uśmiechnęłam się do blondyna i podszedłam do Dylana.- Co chciałeś?
-Porozmawiać na osobności, tutaj jest za dużo ludzi, chodź -nie czekając na moją odpowiedź, wziął mnie za dłoń i zaciągnął do kantorka woźnego.
-Oszalałeś!? -krzyknęłam kiedy zamykał drzwi.
-Trochę prywatności, Evie -odwrócił się do mnie i uśmiechnął tymi ciemnymi brązowymi oczami.- Tak się cieszę, że jesteś cała! -chłopak chciał mnie przytulić, ale przeszłam pod jego ramieniem i go wyminęłam.
-Wiesz.. Jakieś 3 tygodnie temu można było mnie normalnie odwiedzać i kontaktowałam. Czemu wtedy nie przyszedłeś?
-Bo ja.. -znów się zawachał.- Wstydziłem się, Ev. Wiedziałem, że to przeze mnie i nie chciałem oglądać cię poturbowanej -zrobił mnię zbitego psiaka i spojrzał na mnie.- Wybacz mi, Ev?
-To, że spadłam z dachu? To moja wina, a jeśli pytasz o to, że mnie ani razu nie odwiedziłeś jak już kontaktowałam, to nie. Tego ci nie wybaczę.
Poczułam łzy w oczach, więc wyszłam z kantorka w poszukiwaniu łazienki. Chciałam się wygadać Cat, ale nie mogłam jej znaleźć. Kiedy weszłam do pierwszej lepszej kabiny, zaczęłam płakać. Dylan to dupek. Cholerny dupek. Tylko co mi po jego dupkowości, skoro coś do niego czuje?
To wszystko jest do chrzanu! -pomyślałam wycierając nos papierem toaletowym.
-Kto tu jest? -usłyszałam znajomy głos.- Halo?
-Cat! -wybiegłam z kabiny i wtuliłam się w przyjaciółkę.- Jak ja się cieszę, że tu jesteś!
-Evie? Evie, kochanie, co się stało!? -odparła zaniepokojona brunetka patrząc na moją twarz.
-Ja.. -zamilkłam na chwilę, myśląc jak ułożyć moje myśli w składne zdanie.- Chyba kocham Dylana, chociaż nie wiem. Straszny z niego dupek, taki cholerny. Ale jest też cholernie przystojny. I lubie jak mnie tuli. Ugh! Mogę iść do domu?
Przyjaciółka patrzyła na mnie przez chwilę, a później przytuliła mocno.
-Możesz, zaraz zadzwonię do Jake'a, że się źle czujesz i po ciebie przyjedzie.
-Nie chce, żeby Jake wiedział..
-Miś, to jest twój brat. On chce dla ciebie wyłącznie dobrze -westchnęłam.
-No dobra, zadzwoń do niego. Jakby Jasper pytał to dostałam biegunki czy czegoś takiego. Byleby nie chciał do mnie przyjeżdżać.
-Dziewczyno, on ci trzymał włosy jak wymiotowałaś po imprezie, kupywał ci podpaski jak przeciekałaś. Myślisz, że coś go może powstrzymać?
-Właśnie! Musze kupić podpaski!
-Jesteś niemożliwa -powiedziała brunetka i rozpoczęła akcje "Jake, zwolnij Evie ze szkoły".- Hej Jake, słuchaj, Evie źle się czuje, odebrałbyś ją? Głowa ją boli i jest blada jak ściana -odwróciłam się i spojrzałam na siebie. Miałam całą czerwoną twarz od płaczu. Co ona gada?- Przyjedziesz? O super! Jesteśmy w babskiej łazience na parterze.
-Jestem blada jak ściana, serio? -spytałam, kiedy odłożyła telefon.
-Zaraz czerwień z policzków ci zejdzie i znów będziesz miała jasną cerę.
-W sumie -powiedziałam siadając na podłodze.- No co? Nie będę stała pół godziny zanim Jake przyjedzie -powiedziałam widząc zdziwione spojrzenie przjaciółki.
-W sumie -usiadła koło mnie, a ja położyłam głowę na jej ramieniu.
-Cieszę się, że cię mam, Pysiu.
-Też się cieszę, że cię mam, Misiu.
-Co się stało!? -prawie podskoczyłam, kiedy Jasper wbiegł do środka.
-Co ty tu robisz!? -wydarłam się.- To damska łazienka!
-Twój brat napisał mi SMS'a, że źle się czujesz, i że mam sie tobą zająć.
-Nie trzeba, Cat się mną zajmuje -spojrzał na mnie, na brunetke i usiadł koło mnie na podłodze.- Co ty robisz?
-Też chcę się potulić -powiedział i położył głowę na moim ramieniu.
-Bierz ten garnek ze mnie, nawet nie wiesz ile on waży -powiedziałam tykając go po głowie.
-Ale jak ty się o mnie opierałaś to było dobrze, tak? Bo twój garnek nie waży, tak? Wogóle sugerujesz mi, że jestem gruby!? -chłopak tak szybko mówił, że zaczęłam się z niego śmiać.
-Jesteś idealny, Jasper -powiedziałam i chwyciłam go za rękę, żeby się uspokoił.- Jesteś idealnym przyjacielem.
Widziałam rozczarowanie w jego oczach i zszokowanie w oczach Cat. O co im chodziło?
Po chwili do łazienki przyszedł Jake. Zabrał mnie i moje rzeczy i poszliśmy do dyrektora. Opowiedział mu sytuację z matematyczką, co miałam mu za złe i zwolnił mnie do domu. Kiedy przejeżdżaliśmy obok sklepu przypomiało mi się o podpaskach.
-Jake, stój! Jedź do sklepu!
-Z babami.. nie mogłaś wcześniej? -powiedział zawracając.
-Daj spokój. Daj mi 5 minut -powiedziałam, kiedy zaparkował.
Wbiegłam szybko do sklepu i poleciałam w regał z podpaskami. Chwyciłam pierwsze lepsze i pobiegłam do kasy. Zapłaciłam i wyszłam. Kiedy szłam do samochodu, poczułam mocne szarpnięcie w bok. Po chwili się przewróciłam. Patrząc w stronę źródła bólu, widziałam tylko zbliżające się światła jeepa. Przez moment słyszałam też, że ktoś krzyczał "stój!"
A potem?
Potem była już tylko ciemność.

Evie || D.O.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz