20

186 22 1
                                    

Po wizycie Jaspera wszystko wróciło do normy. No, może oprócz przygotowań do pogrzebu i przesłuchań przez śledczych. W dzień, kiedy mieliśmy z Jakiem iść i ustalić termin pogrzebania naszych rodziców, policjanci zapukali do naszych drzwi.
-Dzień dobry, porucznik Douglass i Gordon, pan Jake Jensen? -spytał wysoki mężczyzna zerkając na mojego brata.
-Tak, o co chodzi? -odpowiadając przesunął się tak, że mogłam w końcu zobaczyć faceta w pełnej okazałości.
-Skończyliśmy badać sprawę państwa rodziców.
-Um.. Niech panowie wejdą -powiedziałam otwierając szerzej drzwi.
Jake zaprowadził gości do salonu, a ja podreptałam za nimi. Kiedy już usiadłam, policjant kontynuował monolog.
-W aucie, w którym jechała wasza matka, dokładniej po stronie pasażera zostały wyciągnięte poduszki powietrzne, a pasy były nadcięte -popatrzył na nas, nie otrzymując żadnego komentarza, kontynuował.- Badaliśmy auto waszego ojca pod kątem tego, co powiedziała nam panienka Evangeline.
-Wystarczy Evie -przerwałam mu, na co się uśmiechnął.
-Sprawdziliśmy hamulce, twój tato miał rację. Klocki hamulcowe zostały przecięte. Mało tego, na monitoringu ze stacji benzynowej widać jak ktoś zatrzymuje auto twojej matki, a później z niego wychodzi. Nie mamy do końca pewności kto to, ale wciąż nad tym pracujemy.
-Czyli tato nie miał urojeń.. To naprawdę było zabójstwo -wymamrotałam pod nosem, kiedy Jake podziękował władzom o informacji i odprowadził ich do drzwi.
-Dobrze się czujesz, siostrzyczko? -spytał, patrząc na mnie zmartwionym wzrokiem.
-On nie zwariował -powiedziałam podnosząc głowę.- Ktoś chciał zabić ich obu. A ja muszę dowiedzieć się kto to był!
-Spokojnie, Eva. Zostawmy to policji.
-Nie rozumiesz! -powiedziałam wstając na nogi z kanapy.- Ten ktoś musi za to zapłacić! Dowiem się kto to i mu się odpłacę!
-Evie, spokojnie -brat podszedł do mnie i kładąc ręce na moich ramionach, posadził mnie na kanapie.- Policja da sobie radę sama. Nke musisz im pomagać. Masz teraz ważniejsze sprawy na głowie niż to, co zrobi policja w najbliższym czasie.
-Niby co? Mam się uczyć? Chyba cię Jezus opuścił -wyrwałam się z jego uścisku i pobiegłam na górę.
-Gdzie lecisz, wariatko!? -usłyszałam z dołu.
-Po telefon! Od dziś, mów do mnie Sherlocku! -rzuciłam chłopakowi uśmiech i poleciałam do mojego pokoju.
Szybko chwyciłam telefon ładujący się na biurku i wybrałam numer Cat.
-Chcesz się pobawić w detektywa? -spytałam od razu po tym jak odebrała.
-Znowu? -jęknęła, a ja usłyszałam dzwonek do drzwi w jej domu.- Kochanie, wybacz, ale Ashton przyniósł pizzę i wiesz..
-Rozumiem. To smacznego i do zobaczenia -odpowiedziałam czują dziwny ucisk w żołądku. Pierwszy raz moja przyjaciółka mnie dla kogoś wystawiła..
-Dzięki, Kochanie. Narazie

Zaraz po tym jak dziewczyna rozłączyła się, ja skoczyłam na łóżko i schowałam głowę w poduszki. Chyba powinno mi być bardziej przykro, że moi rodzice nie żyją, i że to było morderstwo.. W sumie to dwa morderstwa. Gapiąc się w sufit myślałam co jest ze mną nie tak.. Przecież, kiedy umierają ci rodzice, powinno być ci źle, twój sens życia jako tako powinien gdzieś wyparować. Ja tymczasem leżałam na łóżku jak dowiedzieć się, kto zabił moich rodziców..

Evie || D.O.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz