28

175 16 8
                                    

Usłyszałam walenie do drzwi, poderwała się z łóżka i usiadłam prosto. Zaraz po tym drzwi otworzyły się, a ja zobaczyłam w nich blondyna.
-Jasper, możesz mi powiedzieć dlaczego obudziłeś mnie w taki właśnie sposób? -spytałam kładąc się z powrotem.
-Dobijałem się do ciebie już jakiś czas, a Jake zrobił śniadanie i kazał cię zawołać -odpowiedział drapiąc się po karku.
-Co zrobił? -wtedy doleciał do mnie zapach gofrów- O ja nie wierzę! Mój brat zrobił gofry! Z drogi, blondyneczko!
Przemknęłam obok przyjaciela, udałam się do łazienki umyć ręce i zbiegłam do kuchni, gdzie czekały na mnie trzy gotowe gofry, Cat, Ashton i mój brat.
-Hej wszystkim! -rzuciłam i usiadłam na miejsce.
-Hej, Ev -odpowiedział mi Jake.- Nie sądzisz, że mogłabyś się najpierw przebrać czy coś?
-Umm.. -mruknęłam z gofrem w buzi, zerknęłam w dół i przełknęłam kęs.- Przecież mam na sobie koszulkę i spodenki. Co w tym nie tak?
-No, może ta plama krwi -powiedziała Cat. Znieruchomiałam. Dlaczego nie poczułam nic wcześniej?
Zerwałam się z miejsca i pobiegłam do łazienki. Na moje nieszczęście Jasper w niej siedział. Zaczęłam walić rękoma w drzwi i pośpieszać go. Kiedy drzwi w końcu się otworzyły, nie zdążyłam zatrzymać ręki i z całym impetem uderzyłam go z pięści w pierś.
-Ja. Um.. Sorki, przesuń się, okay? -przecisnęłam się obok niego i stanęłam przed lustrem. Podciągnęłam bluzkę do góry odsłaniając brzuch, zobaczyłam, że bandaż jak i spodenki są przesiąknięte krwią.- No nie wierze.. Jak taka mała ranka może tak krwawić? -spytałam siebie samą.
-Może to przez te nocne spotkanka z szafką na korytarzu? -odpowiedział blondyn.
-Możliwe.. -odmruknęłam i zaczęłam szukać w szafce plastrów.- Cholera.. Jasper, skoczysz na dół po plaster?
-Jasne -chłopak odwrócił się i pobiegł na dół.
Chwilę później wrócił z plastrem, bandażem i wodą utlenioną.
-Prosiłam Cię tylko o plaster -odpowiedziałam odrywając zakrwawiony opatrunek.
-Wiem, ale Cat kazała mi go wziąć, a nie chcę się z nią kłócić.
-Jasne, jasne -kiedy polałam rankę wodą i zakleiłam ją plastrem, podniosłam wzrok na Jaspera.- Możesz mi przynieść jakieś ciuchy? Wiesz, gdzie wszystko jest.
-Nie ma sprawy -odpowiedział i ruszył w kierunku mojego pokoju.
Spoglądając w lustro, roześmiałam się. Moje włosy wyglądały jak jedno, wielkie gniazdo, a nikt mi nic nie powiedział. Podziwiałam Jaspera, że nie roześmiał się na mój widok.
-Trzymaj -położył rzeczy na pralce i zamknął drzwi.
-Dzięki! -odkrzyknęłam i zaczęłam się ubierać.
Jak sądziłam, Jasper przyniósł mi koszulkę, którą kiedyś od niego wzięłam. Lubiłam ją, przypominała mi o nim, o tym co dobre.. Kiedy już się ubrałam, zaczęłam ogarniać włosy i twarz. Po odprawionej porannej toalecie, poszłam do pokoju po telefon. Zobaczyłam na wyświetlaczu, że mam 3 nieprzeczytane wiadomości.

Dylan;
Hej, Ev 😙
Śpisz?

Dylan;
Jak śpisz, to najwyżej odpiszesz mi później. Chciałabyś dziś gdzieś ze mna wyjść?

Stalker;
To okres czy pamiątka po mnie?:))

Miałam już dość SMS'ów od stalkera. Przerażała mnie świadomość, że ktoś mnie obserwuje. Z urządzeniem w dłoni zbiegłam na dół.
-Eva, coś się stało? -spytał mój brat.
-Tak.. -Jake zwołał wszystkich do salonu i kazał mi powiedzieć co się stało.- Więc.. albo mamy kamery w domu, albo ktoś obserwuje nasz dom.
-Skąd to wiesz? -spytał Ashton, którego Cat zganiła wzrokiem.
-Bo dostałam kolejnego SMS'a, napisał o tej krwi z rana i..
-Musicie mieć gdzieś kamery -odezwał się Jasper.
-Skąd wiesz?
-Stalkowałem cię kiedyś, pamiętasz? -przytaknęłam.- Nie ma szans, żeby zobaczył krew na twoich spodenkach przez okno.
-Czyli poszukujemy dziś kamer -powiedział Jake i wstał z kanapy.
-Um.. Ja dziś nie mogę. Znaczy, nie wieczorem -odpowiedziałam zanim ktokolwiek inny się ruszył.
-Dlaczego? -brat uniósł
-Wychodzę dziś -mruknęłam cicho mając nadzieję, że nie usłyszy.
-Z kim? -spytał rozszerzając nozdrza.
-Z Dylanem, Jay nie denerwuj się. Przecież Dylan nic mi nie zrobi.
-On może i nie, ale jeśli ktoś znowu będzie chciał do ciebie strzelać!?
-A kto by miał do mnie strzelać!? Nawet idiota trafić nie umie! Pójdę się z nim spotkać czy tego chcesz, czy nie!
-Nie będziemy tak rozmawiać, Evie! Marsz do pokoju!
-I tak miałam zamiar tam iść! Muszę się przecież uszykować!
Idąc na górę, łzy cisnęły mi się do oczu. Jake zachowywał się jak rodzice, których zawsze chciałam mieć.. Opiekuńczy, troskliwi, zakazujący.. O tym ostatnim pomyślałam przekracając próg mojego pokoju, trzasnęłam drzwiami tak mocno, że zegarek spadł z szafki koło łóżka. Rzuciłam się na łóżko w akcie desperacji i napisałam do Dylana, że możemy spotkać się o 16 koło sklepu na mojej ulicy. Odpisał, że bardzo się cieszy i już nie może się doczekać. Z uśmiechem na twarzy podeszłam do drzwi szafy i zaczęłam wybierać ciuchy, kiedy wybrałam czarne spodnie i różowy sweter, dobrałam pasującą bieliznę i ruszyłam pod prysznic. Po wyjściu spod wody, zobaczyłam, że jest już 14:50. Szybko nałożyłam tusz na rzęsy i puder na twarz. Idąc do pokoju, usłyszałam głos mojego brata.
-Jesteś świadoma tego, że i tak nigdzie nie pójdziesz?
-Och, zamknij się wreszcie! -ponownie trzasnęłam drzwiami od pokoju i usiadłam na łóżku. Podłączając telefon do ładowarki, usłyszałam przekręcany kluczyk w drzwiach.- No nie żartuj.. -podeszłam do drzwi i zaczęłam szarpać za klamkę.- Jake, pajacu, wypuść mnie stąd!
-Mówiłem, że nigdzie nie pójdziesz! -usłyszałam jeszcze jego śmiech i odalające się kroki.
Spojrzałam na zegarek, 15:30. Wychyliłam się za okno i oszacowałam czy dam radę zejść na dół. Będzie trudno, ale dam radę -pomyślałam. Chwyciłam telefon z szafki nocnej, powerbanka z biurka i torebkę z krzesła. Wrzuciłam do niej najpotrzebniejsze rzeczy, telefon schowałam do kieszeni i podeszłam do okna. Zrzuciłam torebkę tak, żeby zawisła na jednej z niższych gałęzi, a sama chwyciłam się tej najbliżej okna i weszłam na nią. Po woli schodziłam dół, aż w końcu dotknęłam stopami ziemi. Zgarnęłam torebkę z gałęzi i poszłam w kierunku sklepu. Zachodząc na miejsce, zauważyłam Dylana. Podbiegłam do niego i rzuciłam mu się na szyję.
-Jak ja się cieszę, że cię widzę -powiedziałam.
-Tez się cieszę, że cię widzę -wymruczał w moje włosy.- Jedziemy?
-Jasne -odsunęłam się od niego i spojrzałam na jego twarz.- A dokąd?
-Niespodzianka.
Chłopak otworzył mi drzwi od strony pasażera i pomógł wsiąść, następnie usiadł za kierownicą i skierował się w stronę centrum.
-Więc.. co masz w planach? -spytałam go, kiedy parkował.
-Myślałem o jakiejś romantycznej kolacji, na przykład McDonald's albo KFC, rozumiesz? -roześmiałam się i pokiwałam głową?- Później możemy iść na zakupy, jeśli chcesz oczywiście. A na sam koniec zostawiłem kino i gwiazdy.
-Gwiazdy?
-Tak -spojrzałam na niego pytającym wzrokiem, a on się uśmiechnął.- Wysiadaj, Ev.
Odpięłam pasy i zanim zdążyłam pociągnąć za klamkę, brunet już otworzył mi drzwi.
-Cóż za gentelman, O'brien -powiedziałam podnosząc brew.
-Kiedyś trzeba się zmienić, czyż nie? -pytając chwycił mnie za ręke i pociągnął w stronę wejścia.
-Mc versus KFC? -spytał stając pomiędzy reastauracjami.
-Mc -odpowiedziałam i pociągnęłam go w stronę kas.
Dylan zamówił dla mnie snack wrapa i shake'a, a dla sb wziął Mcwrapa i colę. Spędziliśmy chyba godzinę rozmawiając o wszystkim i niczym oraz kończąc nasze posiłki.
-Co chcesz teraz robić? -spytał kiedy wyszliśmy z restauracji.
-Możemy iść do kina? Nie chce mi się chodzić po sklepach -odpowiedziałam patrząc na swoje buty.
-Jasne -chwycił mnie za dłoń i ścisnął moje palce.
Zdecydowaliśmy, że pójdziemy na "Joy" z Jennifer Lawrence. Film był świetny, wyczuwałam filmowego kaca na drugi dzień. Kiedy wychodziliśmy, brunet pociągnął mnie za ręke w kierunku schodów.
-Szybciej, Ev, żeby nikt nas nie przyłapał -powiedział wbiegając na górę.
Kiedy miałam mu powiedzieć, że już dalej nie dam rady pokonywać schodów, otworzył drzwi i wypadł na dach. Nie mogłam w to uwierzyć, byłam na dachu centrum handlowego. Rozglądając się wokół, usłyszałam głos Dylana, który kazał mi spojrzeć w górę. Ujrzałam gwiazdy, mnóstwo gwiazd. A więc o to mu chodziło.. -pomyślałam. Położyłam się na plecach, wpatrując się w niebo, po chwili brunet położył się obok mnie i oboje podziwialiśmy niebo.
-Dylan.. chcesz pobawić się w berka? -spytałam po jakimś czasie.
-Co? -brunet zmarszczył brwi, ale po chwili się uśmiechnął.- Ty gonisz!
W mgnieniu oka wstał i pobiegł na drugi koniec dachu. Dogoniłam go, klępnęłam w ramię, krzyknęłam berek i uciekłam na przeciwną stronę.
-Evie! -usłyszałam głos Dylana, a potem.. potem był już tylko huk i ciemność..

*-*-*-*-*-*-*-*
Heej! Przepraszam, ze tak dlugo nie bylo rozdzialu, ale nie chcialam go pisac na sile - bylby po prostu kiepski..
Mam nadzieje, ze nie jestescie zli itd.
Milej reszty weekendu! 🙈💗

Evie || D.O.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz