19

207 23 5
                                    

Wpatrywałam się szeroko otwartymi oczami w mojego brata. Nienawidziłam o tym rozmawiać. Tak naprawdę tylko Cat, rodzice i Elena wiedzieli co dokładnie mi jest.
-Eva, powiesz mi? -spytał patrząc w skupieniu na moją twarz.
-Niewydolność serca -wyszeptałam.- Nabawiłam się jej parę lat temu.
-Jak?
Musiałeś o to spytać? -spytałam w myślach.
-Zaczęło się kiedy odszedłeś. Każdy mój smutek, ból czy nawet najmniejsze zakłopotanie złą oceną zajadałam. Jadłam jedzenie tonami. Z rana, w szkole, po szkole, w nocy.. Trwało to jakieś 5 lat. Byłam gruba. Strasznie gruba.. Przywaliłam dobre 30 kilo. Przez 5 lat nabawiłam się dwudziestu kilogramów nadwagi -spuściłam głowę niemogąc znieść dłużej jego wzroku.- W końcu mama się zdenerwowała. Ograniczała mi jedzenie, kazała Elenie gotować zdrowsze posiłki, ale ja i tak podjadałam.. Miałam słodycze pochowane wszędzie. I jadłam je, a raczej żarłam, bo tak to wyglądało. Zmieniłam to, kiedy poszłam dalej do szkoły, a dokładniej to mama to zrobiła. Zabrała mnie do dietetyka, który przepisał mi dietę i ćwiczenia. Stosowałam się do jego zaleceń, schudłam 10 kilogramów w cztery miesiące. Było to dla mnie takie.. Wow! Wyglądam lepiej! Ale mama.. -spojrzałam na niego, a on ścisnął moje palce, dodając mi otuchy.- Dla niej to było za mało. Zapłaciła mu za tabletki spalające tłuszcz. Kazał mi brać jedną w tygodniu. Chciałam się jej podobać, chciałam, żeby była ze mnie dumna tak, jak była z ciebie. Brałam zawsze trzy albo cztery naraz. A następnego wieczoru zawsze zaczęłam wymiotować. Nie mogłam wcześniej, bo tabletki by nie zadziałały. Rozumiesz? -spytałam w on pokiwał głową.- Wkrótce potem zrzuciłam moją nadwagę, ale nabawiłam się bulimi. No i wciąż jadłam te tabletki, pomimo, że nie były mi potrzebne.. Co śmieszniejsze, mama wciąż dawała mi na nie pieniądze. Kiedy zaczęłam przyjaźnić się z Cat, miałam pierwszą zapaść. Kiedy przyszła do mnie do szpitala, zauważyła tabletki i pobiegła z nimi do lekarza. Dostałam niezły opieprz od lekarza, od niej i.. I od mamy. Moja własna matka, która kupiła mi to świństwo i wyzywała od spasionej maciory nawrzeszczała na mnie za to, że chciałam, by była dumna -poczułam jak łzy ciekną mi po policzkach, więc obtarłam je wierzchem dłoni.- To mnie tak cholernie zabolało, że zaczęłam się ciąć. Raz nawet ojciec wparował mi do pokoju, kiedy to robiłam. Powiedział, że kolacja jest na stole i wyszedł. Tak, jakbym była mu obojętna -usłyszałam jak Jake wydycha powoli powietrze, znałam ten odgłos. Płakał.- A potem przyszła do mnie Cat. I nawrzeszczała na mnie, bo weszła mi do łazienki i zobaczyła moje nogi. To dzięki niej wyglądam jak wyglądam. To dzięki w ogóle żyję. Nie mam zielonego pojęcia gdzie bym była, gdyby nie ona.

Wtedy rozpłakałam się na amen. Nigdy nie opowiadałam nikomu histori mojego życia. Jake był pierwszym, który usłyszał ją w całości. Cieszyłam się, że wrócił. Że był teraz przy mnie. Że przytulał mnie tak jak wtedy, kiedy miałam pięć lat i wywróciłam się na rowerze. Uczył mnie jeździć, bo rodzice nie mieli czasu.. Zawsze mnie dziwiło, jak on sobie radził sam.

Moje rozmyślania przerwał dźwięk dzwonka do drzwi. Nie miałam zielonego pojęcia kto to. Otarłam łzy i spojrzałam na mojego brata.
-Otworzę -powiedziałam i zsunęłam się z jego kolan.
-Na pewno? -spytał chwytając rękaw mojego swetra.
-Tak, idź się ogarnąć. Nikt nie lubi beczących facetów -uśmiechnęłam się i wyszłam z pokoju.
Podchodząc do drzwi, miałam nadzieję, iż Cat przyjechała z niespodziewaną wizytą. Miałam ochotę wyściskać ją, ubrać nasze onesie i oglądać filmy całą noc.
Otwierając drzwi, zaschło mi w gardle, a oczy niemal wyskoczyły mi z orbit. Zobaczyłam wysokiego blondyna z lokowanymi włosami i brązowymi oczami. Patrzył na mnie tym świdrującym spojrzeniem, które tak dobrze znałam.
-Jasper -wyjąkałam i cofnęłam się parę kroków.- Co ty tu robisz?
-Przyszedłem cię ostrzec, Evie.. -zrobił krok w moją stronę, a ja cofnęłam się.- ..I przeprosić.
-Chcesz mnie ostrzec przed samym sobą? Proszę cię.. Jesteś tak bardzo żałosny, że szkoda słow.. -odpowiedziałam siląc się na nonszalancki ton, kiedy tak naprawdę umierałam ze strachu.
-Nie, Ev. Przed tym całym O'brienem. On jest psycholem, mówię ci -jego oczy wyglądały na zmartwione. Gdyby nie był kłamcą, może i bym mu uwierzyła.
-Dylan jest psycholem? No proszę cię! To nie on mnie prześladował po tym jak zerwaliśmy.
-Evie, cholera. Posłuchaj mnie! Kto normalny ma schowek zamykany od wewnątrz w domu!? On musi być jakimś psycholem!
-Sam jesteś psycholem, psycholu! -wydarłam się na niego i tupnęłam nogą. Na szczęście nie musiałam długo czekać, bo Jake zbiegł na dół.
-Co się dzieje? Jasper -spojrzał na chłopaka unosząc brew.- Myślałem, że siedzisz za próbę napadnięcia mojej siostry.
-Nie siedzia.. -urwał, spojrzał na nasze twarze i odetchnął głęboko.- Whatever.
-Whatever, to możesz się stąd wynosić -powiedział mój brat i na potwierdzenie swoich słów, uderzył go ręką w pierś.
-Jasne -mruknął do niego, po czym odwrócił głowę w moją stronę.- Uważaj na niego, Evie. Uważaj na Dylana. Nie wszyscy są tymi, za których się podają.
Po tych słowach odszedł, a ja stałam jak słup soli. Kojarzyłam skądś te słowa. Po chwili mi się przypomniało. Kiedyś poprosiłam go, żeby przeczytał "Wybranych", zawsze mówił, że to gówno i tego nie tknie. A jednak, bo właśnie to zacytował.. tylko, że ten cytat, nie był najweselszy.

Evie || D.O.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz