37

140 14 19
                                    

*3 dni później*

-Zebraliśmy się tutaj, by pożegnać młodą Evangeline Jensen. Evangeline była bardzo miłą jak i mądrą dziewczyną. Starała się siać pokój w swoim otoczeniu i nigdy nie miała złych zamiarów -głos pastora niósł się echem na polance wokół świeżego grobu.- Nie możemy obwiniać jej za nic, co stało się ostatnimi czasy. Niedawno pożegnaliśmy państwo Jensenów. Osierocili oni dwójkę dzieci, Evangeline i Jake'a. Teraz Jake został sam. Każdy z nas tego żałuje. Proszę teraz o minutę ciszy dla zmarłych z rodziny Jensen.
Po prawej stronie od pastora, w pierwszym rzędzie siedziała rodzina Evie. Jake, Cat, Ash i Jasper. Rodzina to nietylko więzy krwi. Rodziną możemy nazwać również osoby, które są przy nas, nigdy nas nie opuszczą. Evie jednak nie opuściła przyjaciół. Była przy nich. Nawet jeśli jej nie widzieli, ona tam była. Patrzyła na ich łzy, na ich cierpienie. Czuła się tak samo jak oni, ale jej nikt nie mógł pocieszyć. Nikt oprócz dwóch osób, jej rodziców. Czekali na nią, żeby przejść na drugą stronę mostu wraz ze swoją córką. Ta jednak nie chciała, czekała. Rodzice przeszli więc most sami. Obiecali, że poczekają przy drugim brzegu.
Po całej ceremonii pogrzebowej, Jasper jako jedyny został przy grobie. Czuł przy sobie czyjąś obecność. Obecność Evie. Wiedział, że to ona, dlatego tam został.

*tydzień później*

Codziennie, o tej samej godzinie, w godzine ich pierwszego pocałunku Jasper przychodził na grób swojej ukochanej. Codziennie z jej ulubionymi kwiatami. Fioletowych tulipanów zawsze było 6, to była jej ulubiona liczba. Dzisiaj, kiedy opłakiwał zmarłą, ktoś za nim stanął. Na całym cmentarzu było słychać odgłos wystrzału.
-Tym razem trafiłam -powiedziała Clary.

*5 dni później*

-Dylan O'brien? -spytał policjant stojący w progu domu bruneta.
-Tak, o co chodzi? -odpowiedział zdezorientowany.
-Jest pan zatrzymany pod zarzutem zabójstwa Evie Jensen i jej ojca.
Policjanci szybko zakłuli podejrzanego w kajdanki i zabrali na komende.

*godzinę później*

-Powiesz nam O'brien? Przyznasz się w końcu do tego!? -krzyczał agent Leak.
-Ale do czego mam się przyznać? Nic nie zrobiłem!
-Jesteś tego pewien? Twoja ruda koleżanka twierdzi inaczej!
Oczy bruneta rozszerzyły się.
-Laura!? Złapaliście Laurę!? To ona mnie wydała!?
-Nie, ale już wysłaliśmy po nią ludzi. Chodziło mi o Clarissę.
-Clary? -chłopak prychnął.- Jest nawiedzona.
-Po postrzale Jaspera O'connora, zostawiła na cmentarzu jednego świadka. Starsza pani Benson, jej sąsiadka. Przyszła o wszystkim powiedzieć. Clarissa wyśpiewała nam wszystko i wszystko się sprawdziło. Wasze rozmowy na Facebook'u, zdjęcia, które robiliście rodzinie Jensen z ukrycia, rzeczy, które im kradliście, informacje, które od nich wyciągaliście! Zostaje jedno pytanie; po co?
-Bo ta suka i jej starzy zasłużyli sobie na to. Myśli pan, że dlaczego ja i Lydia jesteśmy od innych matek?! Ojciec Evie zrobił matce Laury dziecko i ją zostawił. Mój ojciec był świeżo po ślubie i zostawił jej matkę. Potem wziął ślub z moją matką. I co zrobiła ta dziwka? Matka Evie poszła z moim ojcem do łóżka! Z tego związku urodziła się Evie. Dwa miesiące po tym jak urodziłem się ja. Wie pan kiedy dowiedziała się o tym moja matka!? Pół roku później! I wie pan co zrobiła!? Powiesiła się! Przez to małżeństwo tej dziwki i tego skurwysyna moja matka nie żyje, a Laury mieszka w Londynie!
-To był powód, żeby zabijąć ją i jej rodziców!?
-A widział pan jak cierpiała? To mi sprawiło taką cholerną radość. Ona cierpiała tak, jak my wcześniej.
-A Jake? Co z nim?
-Jake nic nie zrobił. On jedyny wyjechał i nie mieliśmy mu nic do zarzucenia.
-My?
-Tak, Laura chciała zabić ojca Evie, ja jej matkę, a ją samą Clary.
-Jak już mam wszystko na nagraniu, opowiesz mi jak to było? Te wszystkie morderstwa?
-W samochodzie ojca Evie przecięliśmy linki hamulcowe, w samochodzie jej matki siedziała Laura. Jak widziała, że stary Jensen zjeżdza na jej pas przyśpieszyła i odpięła pas matki Evie. Po wszystkim poszła. Ojcu Evie podciąłem gardło skalpelem. Swoją drogą, w szpitalu ostre przedmioty powinny być bardziej schowane. Z Evie było gorzej. Clary miała ją postrzelić wtedy na cmentarzu, ale ta gruba świnia wlazła przed nią. Później wymyśliłem, że zrzucę ją z dachu, nawet nie musiałem się wysilać. Sama spadła.
-A ten wypadek? Kto ją przejechał?
-Ja. Przecież Clary jest tak ruda, że nawet zastrzelić jej nie potrafi.
-Skąd miałeś Jeepa?
-Pożyczyłem od ojca.

Dylan, Clary i Laura poszli siedzieć. Cat, Ash, Jake i reszta poszli na kolejny pogrzeb. Tym razem pogrzeb Jaspera.
Jasper i Evie byli wtedy przy swojej rodzinie ostatni raz. Poźniej razem przeszli na drugą stronę mostu, do rodziców Evie.
Jaki z tego morał?
Nie wszystkie historie kończą się happy endem.
Nie wszystkie romanse wywoływane są miłością.
Nie wszystkie miłości są zauważane.
Nie wszyscy dostają od losu trzecią szanse.
Nie wszyscy są tymi, za których się podają.

KONIEC.

*-*-*-*-*-*-*-*
Dziękuję Kochani za wszystkie gwiazdki i komentarze.
Za to, że byliście razem z Evie i resztą.
Za to, że dotrwaliście do tego momentu.
I pamiętajcie, nie wszystkie historie kończą się happy endem.
Pozdrawiam, Ivy :) x

Evie || D.O.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz