- Tak myślałam - mruknęłam pod nosem.
- Co mówisz? - zapytał się mnie Robin, gdyż nie dosłyszał moich słów.
- Powiedziałam, że wiedziałam o tym, że powód jest inny - westchnęłam, opierając się wygodnie o fotel i starając się przybrać komfortową pozę, chociaż nie było to łatwe, gdyż byłam spięta przez tą całą sytuację. - Nie wiem, jak to ująć, żeby nikogo nie obrazić, ale wasza odpowiedź, kiedy zapytała się, dlaczego chcecie zaadoptować którąś z nas... - pokręciłam głową. - Wiedziałam, że to bzdura.
Anne cicho westchnęła i spuściła głowę. Miała dobre serce i wiedziałam, że dla niej również to wszystko było ciężkie.
- To nie było kłamstwo - szepnęła. - A przynajmniej nie całkowicie. Robin jest bezpłodny, a my naprawdę jesteśmy za starzy na adopcję niemowlaka. Jednak główną przyczyną, która skłoniła nas do podjęcia takiej decyzji było...
- Zachowanie Harrego - Robin wszedł kobiecie w zdanie. Anne mówiła powoli i cicho, co widać było, że zaczynało irytować mężczyznę. - Zachowuje się karygodnie. Jest chamski, nieposłuszny, nie chodzi do szkoły i nie ma do nikogo szacunku. - powiedział na wydechu. - To musi się skończyć. Myśleliśmy z Anne, jakie mamy wyjścia. Stwierdziliśmy, że wzięcie do domu dobrze wychowanej dziewczyny, która wie, jak się donosić do starszych i co to ciężka praca, pomoże mu zrozumieć, jak powinien się zachowywać. Nie prosimy cię, żebyś go kontrolowała lub próbowała zmienić, tylko żebyś była po prostu sobą. Robiła pracę domową, nie przeklinała i nie sprawiała problemów w szkole. Abyś była w pewnym sensie dla niego przykładem. Mamy nadzieję, że jeśli nasz syn będzie mógł porównać swoje zachowanie do twojego, zrozumie, jakie błędy popełnia i może postara się zmienić na lepsze sam z siebie. Chcemy jeszcze żebyś wiedziała, że to nie tak, że nie chcieliśmy mieć córki, a zaadoptowaliśmy cię tylko z tego powodu. To było coś, co nas przekonało do tego, jednak nad adopcją myśleliśmy już od dobrych kilku lat przez to, że chcieliśmy mieć drugie dziecko.
- Rozumiem - wypowiedziałam jedyne słowo, które wydawało mi się odpowiednie do skomentowania jego wypowiedzi. Prawda jednak była taka, że nic nie rozumiałam. Podniosłam się z krzesła, żeby zaraz znowu na nie opaść. - Czyli w skrócie mam się zachowywać odpowiednio i to jedyne, czego ode mnie oczekujecie?
- W zasadzie... tak - odparł Robin. - Jednak chcemy stworzyć z tobą rodzinę. Prawdziwą rodzinę. Powiedzieliśmy ci to, żeby nie ukrywać przed tobą prawdy, ale nie chcemy, żeby to jakkolwiek zmieniło nasze relacje. Pragniemy traktować cię jak córkę, dlatego nie bierz tych słów do siebie, czy jakoś specjalnie nie próbuj wyciągać z tego błędnych wniosków.
- Nie... Ja naprawdę rozumiem - czułam jak powoli dochodzi do mnie sens jego słów. - To wszystko brzmiało bardzo, um, skomplikowanie, ale rozumiem. Wyjaśniliście mi, czego ode mnie oczekujecie, a ja was zapewniam, że dam radę sprostać waszym wymaganiom oraz także zależy mi na posiadaniu z wami relacji jaka jest pomiędzy rodzicami, a córką.
- Gemma? - głos Anne był prawie, że piskliwy. - Czy na pewno dobrze to rozumiesz? Mam wrażenie, że Robin źle się wyraził. Nie wymagamy nic od ciebie, tylko mamy tą jedną prośbę dotyczącą dobrego zachowania.
- Anne, naprawdę wszystko jest okej - uśmiechnęłam się do niej, bo rzeczywiście czułam się w porządku. Jak dziwnie to by nie brzmiało, ich ujawnienie prawdy sprawiło mi pewnego rodzaju ulgę.
Przez chwilę jeszcze rozmawialiśmy o minionym dniu, a potem wyszłam z gabinetu razem z kobietą i poszłyśmy do kuchni zrobić sobie herbatę.
- Słowa Robina na początku były okrutne. Przepraszam cię za niego - westchnęła kobieta, wrzucając do herbaty cynamon i plastry pomarańczy.
CZYTASZ
Orphanage ◆ h.s
FanfictionOpowieść o zamkniętej w sobie dziewczynie, która od najmłodszych lat mieszka w sierocińcu. Dopiero kilka miesięcy przed ukończeniem pełnoletności zostaje adoptowana przez małżeństwo o nazwisku Styles. Gemma myśli, że los się w końcu do niej uśmiechn...