Następnego dnia wstaliśmy koło jedenastej i poszliśmy wszyscy zjeść śniadanie w piekarni. Staruszka jak zwykle powitała nas promiennym uśmiechem, po czym przyniosła wszystkim bajgle z masłem orzechowym. Kiedy skończyliśmy jeść posiłek, wróciliśmy na polanę, spakowaliśmy się i zajęliśmy miejsca w samochodzie.
Gdy tylko Robin zapalił silnik, ja od razu usnęłam, zmęczona wczorajszymi przeżyciami. Kiedy zasypiałam, czułam na sobie natarczywe spojrzenie Harrego, który nadal był naburmuszony za mój nocny "spacer".
Po godzinie drogi dojechaliśmy do domu. Anne obudziła mnie i poinformowała, że wieczorem przyjdzie do nas Samantha, przez co mój humor od razu się poprawił. Chwilę potem poszłam do łazienki się wykąpać, a następnie zasiadłam przy biurku i dokończyłam swój szkic Willa, dorysowując mu duże, błękitne oczy.
Gdy na dworze zrobiło się ciemno, ktoś zapukał do moich drzwi.
- Proszę! - krzyknęłam, zatrzaskując szkicownik. - O, Sam! - uśmiechnęłam się, lustrując blondynkę wzrokiem. Miała dzisiaj na sobie śliczną, kwiecistą spódniczkę i białą koszulkę na ramiączka. Jej powieki były pokryte świetlistym cieniem, rzęsy wytuszowane, a usta pomalowała ciemnoróżową szminką.
- Nie zadzwoniłaś! - wytknęła mi, jednak jej wargi wygięte były w uśmiechu.
- Przepraszam... Ja po prostu... - zająknęłam się.
Samantha machnęła ręką, siadając na krawędzi łóżka.
- Nic się nie stało - wzruszyła ramionami. - Jak wam minął kemping?
- Um, było okej - zagryzłam wargę. - Poznałam kogoś.
- Chłopaka? - dziewczynie zaświeciły się oczy. - Musisz opowiedzieć mi wszystkie szczegóły!
- Tak, nazywa się Will - szepnęłam, spuszczając wzrok na swoje stopy. - Powinnaś go znać, chodzi z tobą do szkoły.
- Will Barkley?! - pisnęła. - Kapitan naszej drużyny piłkarskiej?!
- Um, chyba tak - zaczerwieniłam się.
- Ty to masz szczęście, dziewczyno! - zaśmiała się, zakładając kosmyk swoich złocistych włosów za ucho. - Chwila! On ci się podoba, prawda? - spojrzała na mnie podejrzliwie.
- Nie - szybko odparłam, marszcząc brwi. - To tylko... kolega.
- Na pewno? - przymrużyła oczy.
- Znaczy, jest przystoj...
- Ha! Wiedziałam! - pisnęła, wstając z łóżka i biorąc mnie w ramiona. - Will to wspaniały chłopak!
- Harry mówił coś innego - mruknęłam, wyswobadzając się z jej objęć.
- Nie słuchaj jego - machnęła ręką. - Will jest świetny. Pochodzi z bogatej rodziny, ma najlepsze oceny i świetne wyniki sportowe, wzorowe zachowanie oraz jest przemiły.
- Tak? To dobrze, chociaż chyba źle mnie zrozumiałaś. On mi się nie podoba, tylko po prost... - nagle mój telefon wydał charakterystyczny dźwięk. Wyciągnęłam go z kieszeni, otwierając nową wiadomość. - Och...
- Co "och"? - powiedziała. - Kto to? Will?
- Um, tak - szepnęłam. - Pyta się, czy mam juto czas. - wyjawiłam, stukając paznokciem w ekran.
- Powiedz, że tak! - podekscytowała się blondynka, a ja sprawnie wysłałam mu twierdzącą odpowiedź.
- Uh, okej, zrobione - powiedziałam, gapiąc się na ekran telefonu i niecierpliwie potrząsając nim. Po chwili dostałam kolejną wiadomość. - Przyjedzie po mnie o szesnastej. - oznajmiłam.
- Napisz mu teraz, że nie możesz się doczekać! - energicznie pokiwała głową Sam.
- Nie, po prostu nic nie wyślę - stwierdziłam.
- Co? Nie! - Samatha podeszła do mnie szybko, zabrała mi telefon i coś na nim wystukała.
- Co ty robisz?! - pisnęłam, wyrywając jej telefon.
- "Nie mogę się doczekać x" - odczytałam na głos. - Buziaczek? Serio? - wskoczyłam na łóżko i zakryłam twarz poduszką, na co Sam zachichotała.
- Nie martw się, będzie dobrze - położyła się koło mnie, a ja posłałam jej wrogie spojrzenie.
- Nawet nie wiem, gdzie mnie zabierze! - jęknęłam.
- Jeśli chcesz, mogę ci pomóc wybrać ubranie! - klasnęła w dłonie, po czym podniosła się i zniknęła w mojej garderobie.
- To nie jest konieczne - krzyknęłam do niej. - Założę pewnie dżinsy i jakąś bluzę.
- Nie możesz pójść w dżinsach i bluzie! - odpowiedziała mi, wychodząc z szafy z jakąś sukienką w ręce. - Patrz! W tej będziesz wyglądać uroczo!
Niechętnie zerknęłam na granatową kreację, która miała obcisłą górę i rozkloszowany dół.
- Nie jestem pewna...
- Ale ja tak! - przerwała mi, odkładając sukienkę na łóżko. - Użyj też może trochę maskary i załóż jakieś buty na obcasie, najlepiej czarne.
Chciałam już powiedzieć jej, że na obcasach nie umiem chodzić i że ledwo wiem, jak tusz do rzęs wygląda, ale w ostatnim momencie ugryzłam się w język, nie chcąc słuchać całego wykładu na temat kosmetyków i obuwia.
- Pójdę teraz do Harrego - uśmiechnęła się po chwili. - Wychodzimy gdzieś razem wieczorem.
- Na randkę? - zapytałam się.
- Nie do końca - Sam momentalnie posmutniała. - Do jego znajomego.
- Sam... jesteś pewna, że on cię dobrze traktuje? - szepnęłam cicho.
- Tak, po prostu... - przerwała, głośno przełykając ślinę. - Zależy mi na nim, okej? A mu zależy na mnie i to mi na tą chwilę wystarcza. - pokiwała wolno głową, a po chwili podeszła do drzwi, pomachała mi i wyszła, zamykając je za sobą.
Westchnęłam, podnosząc się z łóżka, po czym odwiesiłam sukienkę na drzwi garderoby. Kreacja ta była naprawdę ładna, tylko po prostu nie w moim stylu i nie byłam pewna, czy chcę ją założyć. W końcu chciałam, żeby Will polubił mnie, a nie osobę, którą będę przy nim udawać.
Z westchnieniem usiadłam przy biurku, otwierając szkicownik i zabrałam się za rysowanie mnie i blondyna w barze. Kiedy przeciągałam ołówkiem po czystej kartce papieru, myślałam nad tym, czy chłopak rzeczywiście mi się podoba. Will zdecydowanie był przystojny, zabawny oraz miły, jednak znałam go jedynie jeden dzień i nie byłam w stanie określić, jakie chłopak ma dla mnie znaczenie.
Po skończeniu szkicu, przebrałam się w piżamę i położyłam pod kołdrą na moim mięciutkim łóżku. Była dopiero dwudziesta pierwsza godzina, jednak po ostatnich dniach ciągle odczuwałam zmęczenie. W końcu moje życie tak bardzo się zmieniło od momentu, kiedy wyszłam ze sierocińca. W tedy każdy dzień był dla mnie taki sam, gdy teraz co chwilę coś się zmieniało i ledwo dawałam radę za tym wszystkim nadążyć.
Z westchnieniem sięgnęłam do lampki nocnej, zgasiłam nią, po czym przymknęłam powieki. Jutro czekało mnie kolejne spotkanie z Willem, a ja już teraz czułam, jak moje mięśnie zaczynają się spinać, a oddech przyśpiesza z nerwów. Ponownie dotknęłam swojego policzka, czując na nim przyjemne mrowienie. Miałam nadzieję, że chociażby na drugim spotkaniu nie skompromituję się tak bardzo, jak zrobiłam to na pierwszym.
kolejny rozdział! ostrzegam, że kolejne rozdziały będą się głównie skupiały wokół Willa :)
nie zapomnijcie zostawić po sobie gwiazdki i napisać w komentarzu, co sądzicie o rozdziale! ostatnio dużo piszę i jeśli będziecie aktywni, rozdziały będę się pojawiać codziennie (nie wiem tylko jak z jutrem, bo mam 14 godzinny lot, ehh)
CZYTASZ
Orphanage ◆ h.s
FanfictionOpowieść o zamkniętej w sobie dziewczynie, która od najmłodszych lat mieszka w sierocińcu. Dopiero kilka miesięcy przed ukończeniem pełnoletności zostaje adoptowana przez małżeństwo o nazwisku Styles. Gemma myśli, że los się w końcu do niej uśmiechn...