Rozdział 25

915 59 6
                                    

Nagle poskoczyłam na siedzeniu, czując dziwne wibracje w tylnej kieszeni. Wyciągnęłam stamtąd telefon i odblokowałam wyświetlacz.

- O wilku mowa - zaśmiałam się niezręcznie. - Pyta się, gdzie jestem. Chyba powinnam już wracać. 

- Na pewno? Dobrze się z tobą bawię - skomplementował mnie chłopak, na co ponownie moje policzki zapłonęły. 

- No dobrze, zostanę, ale tylko piętnaście minut - postanowiłam, zablokowując ekran i chowając go do kieszeni, tym samym pozostawiając Harrego bez odpowiedzi. - Wiesz, że nigdy nie piłam żadnego alkoholu - wzruszyłam ramionami, rozglądając się dookoła barku i uważnie przyglądając kolorowym butelkom. - Również nigdy nie paliłam. 

- Chcesz to zmienić? - zapytał się mnie, uśmiechając się krzywo. Pokiwałam przecząco głową. - Na pewno? Co powiesz na jedno piwo? Możemy wypić na spółkę, na tyle mogę sobie pozwolić. - próbował mnie przekonać. - Sam nie przepadam za alkoholem, jednak uważam, że piwo trzeba chociaż raz spróbować. 

- Uh, no dobra - wyrzuciłam ręce w powietrze i zachichotałam. - Jedno piwo na spółkę. 

Blondyn mrugnął do mnie, a następnie odszedł od stołu i poszedł przynieść piwo. Nie miałam pojęcia, dlaczego się na to zgodziłam, jednak przekonały mnie słowa chłopaka. W końcu w życiu trzeba spróbować wszystkiego, ma się je przecież tylko jedne. 

Will wrócił po niecałej minucie i podał mi kufel wypełniony żółtą cieczą z białą pianką na czubku. Ostrożnie wzięłam je od niego i pociągnęłam większego łyka, momentalnie się krzywiąc i kaszląc.

- Fuj - mlasnęłam, wycierając usta z białej piany. - Ohyda. 

Blondyn wybuchł śmiechem na moją reakcję, po czym kiwnął głową na kufel. 

- Weź jeszcze jednego - zachęcał mnie. - Z każdym kolejnym będzie coraz lepsze. 

Po jego namowie upiłam jeszcze trzy łyki, jednak jego smak nie polepszał się. Krzywiąc się, pokręciłam przecząco głową i oddałam je chłopakowi. 

- To chyba nie jest dla mnie - podsumowałam, poprawiając się na siedzeniu. - Zostanę przy coli. - podniosłam do góry puszkę z musującym napojem. 

-  Jak wolisz - uśmiechnął się do mnie Will, dopijając piwo do dna. - Musimy się jeszcze raz spotkać przed rozpoczęciem szkołą. - dodał po chwili. - Naprawdę chcę cię zabrać na tą przejażdżkę po Holmes Chapel. 

- Tak, byłoby świetnie - wygięłam wargi w łuk. - Napisz do mnie, kiedy będziesz mógł. Ja... nie mam żadnych szczególnych planów na najbliższy tydzień. - podrapałam się niezręcznie po łuku brwiowym. 

- Jasne, napiszę - zgodził się. Otworzyłam usta, żeby odpowiedzieć mu, jednak w tym samym momencie mój telefon zaczął dzwonić. 

- To znowu Harry - jęknęłam po wyciągnięciu komórki z kieszeni. - Naprawdę muszę już wracać. 

Po tych słowach wstaliśmy od stołu i powolnym krokiem udaliśmy się do samochodu Willa. Chłopak ponownie otworzył mi drzwi, a ja mu cicho podziękowałam. Jazda minęła nam w ciszy. Kiedy Will był skupiony na prowadzeniu, ja oparłam głowę o chłodną szybę, czując, jak pulsują mi skronie. To był intensywny dzień i brak snu zdecydowanie mi nie służył. Moje powieki zaczęły się kleić, a ekran wirować dookoła i po chwili miałam czarno przed oczami. Dopiero kiedy byliśmy przy polance, Will obudził mnie. Czułam się głupio z tym, że zasnęłam przy nim, ale była już prawie trzecia w nocy i jedyne, o czym myślałam, było pójście spać. 

- Dziękuję za ten wieczór... noc - zmarszczył brwi chłopak, uśmiechając się. - Naprawdę było miło.

- To prawda - dopowiedziałam. - Cieszę się, że cię poznałam. - szepnęłam. Will niespodziewanie nachylił się nade mną i przyłożył swoje usta do mojego policzka, na co przymknęłam oczy. 

- Ja też - odpowiedział mi, kiedy już się ode mnie odsunął. - Napiszę do ciebie niedługo, obiecuję. 

Posłałam mu ostatni uśmiech, po czym otworzyłam drzwi od samochodu i z niego wysiadłam. Kiedy Will już odjechał, położyłam dwa palce w miejscu, gdzie przed chwilą znajdowały się jego usta i poczułam pod nimi przyjemne mrowienie. Jednak tą chwilę szybko popsuł mi ponownie dzwoniący telefon. 

- Halo? - szepnęłam, jednak nikt mi nie odpowiedział. Dopiero w tedy domyśliłam się, że trzeba nacisnąć zieloną słuchawkę. - Halo? - powtórzyłam. 

- Gemma, kurwa, gdzie ty jesteś? - usłyszałam nerwowy głos Harrego. - Ja pierdolę, szukam cię od godziny! 

- Ja... poszłam się przejść - szepnęłam, wymyślając szybko kłamstwo na poczekaniu.

- I gdzie teraz, kurwa, jesteś? - warknął. 

- Niedaleko namiotów, będę za minutę. 

- Mnie tam nie ma. Jestem przy piekarni, ale idź już tam i, błagam, nie wychodź - syknął, rozłączając się. 

Cicho westchnęłam, chowając telefon do kieszeni. Tak jak powiedział mi chłopak, poszłam do namiotu i czekałam na niego siedząc opatulona śpiworem. Gdy kilka minut później do środka wparował rozzłoszczony Harry, moje ciało automatycznie się spięło.

- Na spacer?! Żartujesz sobie ze mnie?! - krzyknął na mnie szeptem. - Wcześniej bałaś się wyjść na dwór, gdy zaczynało się ściemniać, a teraz chodzisz sama po nocy, gdy w okolicy nie ma ani jednej latarni!

- Nie mogłam zasnąć, a nie chciałam cię budzić...

- Skończ już to, kurwa! - przerwał mi. - Idź spać i przestań zawracać mi dupę! Mam dosyć biegania za tobą i pilnowania cię! 

Harry zgasił latarkę, po czym również wszedł do swojego śpiwora i odwrócił się do mnie plecami. Mimo, że nie powinien był na mnie krzyczeć w ten sposób, wiedziałam, że miał rację. W końcu poszłam w środku nocy z nieznanym mi chłopakiem do baru. Ktoś po prostu musiał mi dać burę i nawet jeśli brunet nie znał prawdy na temat tego, gdzie byłam, to na pewien sposób cieszyłam się, że na mnie nawrzeszczał. Po prostu potrzebowałam tego, aby dotarło do mnie, że nie powinnam była robić takich rzeczy.

Cicho wzdychając, ułożyłam się wygodniej w swoim śpiworze i przymknęłam powieki. Jeszcze raz przejechałam delikatnie opuszkami palców po swoim policzku, myśląc o poznanym przeze mnie dzisiaj chłopaku. Nawet jeśli zrobiłam coś bardzo nieodpowiedniego, było warto i zdecydowanie tego nie żałowałam. Byłam szczęśliwa, że w moim życiu pojawił się ktoś taki jak Will. 


i mamy kolejny rozdział :)

napiszcie mi proszę, co o nim sądzicie w komentarzach i nie zapomnijcie o pozostawieniu po sobie gwiazdek!


Orphanage ◆ h.s Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz