Rozdział 36

846 60 5
                                    

Spojrzałam się na Zayna spod uniesionych brwi. Nie ma szans, że nauczy mnie dobrze grać w bilarda w ciągu kilku minut. 

- Podejdź tutaj - zakomenderował, chwytając kij. - Proste zasady: musimy wbić wszystkie paskowane bile do łuz. Potem wbijamy czarną ósemkę. Za każdym razem musisz białą kulą chociażby dotknąć którąś z naszych albo oni będą mieć dwa ruchy, jasne?

Kiwnęłam niepewnie głową, stając przed nim. Zayn obrzucił mnie spojrzeniem, po czym uśmiechnął się lekko. 

- Chodź, pokażę ci, jak trzymać kij - powiedział cicho, podając mi go. - Zwiń rękę w pięść i połóż na stole. - tłumaczył mi, a ja starałam się jak najlepiej wypełniać jego polecenia. - Teraz oprzyj końcówkę kija pomiędzy kciukiem, a resztą dłoni... o, dokładnie tak - pochwalił mnie, kiedy odpowiednio ułożyłam kij. - Potem musisz tylko uderzyć bilę. Kiedy dotkniesz ją końcówką kija, od razu go cofasz, dobrze? 

- Mhm - mruknęłam, biorąc zamach, wyciągając kij, po czym od razu go cofając. 

- Świetnie - uśmiechnął się. - Chodźmy do tego drugiego stołu. - poinstruował mnie, sam zaczynając się tam kierować. Schylił się i wyjął spod stołu bilardowego dwie bile, po czym ułożył je w odległości kilkunastu centymetrów od siebie. - No dalej, uderz jedną o drugą tak, aby ta, która leży dalej, wpadła do łuzy. 

- Chyba mnie przeceniasz - zaśmiałam się niezręcznie, stając w odpowiedniej pozycji. Wzięłam zamach i uderzyłam bilę, jednak ona odleciała za bardzo na bok i nawet nie dotknęła drugiej. 

- Okej, poczekaj - Zayn stłumił śmiech, po czym podszedł do mnie i położył swoje ręce na mojej talii.

- Co ty robisz? - zmarszczyłam brwi.

- Nie możesz się tak spinać - Zayn jak zwykle zignorował moje pytanie. - To powinno ci sprawiać przyjemność. Bilard to zabawa, okej? Rozluźnij się i uderz jeszcze raz. Delikatnie, jednak na tyle mocno, aby biała bila uderzyła w tą kolorową. Dalej, Gemma - pośpieszył mnie. Czułam jego oddech na karku i wcale mi się to nie podobało. Starając się zignorować jego osobę, ponownie wzięłam zamach i uderzyłam w kulę. Tym razem odleciała do drugiej, jednak nadal nie wbiła jej do łuzy. - Widzisz? O wiele lepiej. - uśmiechnął się, po czym ułożył swoją dłoń na moim przedramieniu. - Spróbujemy teraz razem. - szepnął, przesunął moją dłoń odrobinę na lewo i poruszył szybko moją ręką w przód, aby zaraz ją cofnąć. Bila oczywiście potoczyła się prosto do łuzy. Pisnęłam zadowolona, odsuwając się od Zayna i podskakując w miejscu. 

- Udało mi się! - krzyknęłam.

- Nam - poprawił mnie, na co machnęłam ręką. Mulat wyciągnął kolejne bile i ustawił je w różnych miejscach. - Teraz powtórz to sama. 

Pierwszą bilę prawie wbiłam w łuzę - w ostatniej chwili odbiła się od narożnika. Druga za to wleciała za pierwszym razem. Uśmiechnęłam się, patrząc się z wyższością na Zayna. 

- Okej, mała, już się tak nie pręż - zaśmiał się. - Chodźmy wygrać tamten mecz, w końcu gramy o dwadzieścia tysięcy. 

- Ty grasz o dwadzieścia tysięcy - od razu go poprawiłam. - Ja się na to nie pisałam. Skoro bilard ma być zabawą - będę się bawić. Ty się martw o kasę. 

Po tych słowach założyłam ręce na piersi. Ta gra wydawała mi się teraz o wiele zabawniejsza, jednak Ian i Peter nie są moimi wymarzonymi przeciwnikami. Wolałabym, aby byli tutaj Sam i Will. Z nimi mogłabym się... pobawić. 

Przełknęłam głośno ślinę, gdy Peter podszedł do mnie i odebrał mi kij.

- Mamy dwa ruchy - przypomniał, na co Zayn przytaknął głową. Peter nachylił się nad stołem i zamachnął się kijem. Za pierwszym razem nie udało mu się wbić żadnej bili, jednak podsunął ją sobie bliżej łuzy. Kiedy wykonał drugi ruch, kula pechowo odbiła się od rogu, na co Peter siarczyście przeklął, a ja zakryłam usta dłonią, starając się powstrzymać chichot. Zaynowi na ustach także majaczył się uśmiech. Brunet wziął od Petera kij i wbił dwie kule pod rząd. Następnie była tura Iana, który powoli zaczynał tracić cierpliwość. Za pierwszym razem z łatwością wbił jedną z bil do łuzy, jednak za drugim ręka mu się omsknęła i przez przypadek wbił naszą. 

- Gemma, twoja kolej - powiedział Zayn, na co kiwnęłam głowa i zbliżyłam się do stołu. Nachyliłam się nad białą bilą i ustawiłam tuż przy niej swoją dłoń. Potem zaczęłam rozglądać się za jakąś z paskowanych kul, która byłaby najładniej wystawiona. 

- Nie mamy całego dnia, księżniczko - wychrypiał Ian. 

- Nie słuchaj go - od razu wciął się Zayn. - Nie śpiesz się. 

Gdy po kilku zniecierpliwionych parsknięciach Iana w końcu udało mi się wybrać kulę, którą chciałam wbić, zamachnęłam się i potoczyłam białą bulę w jej kierunku. Mimo, że nie wleciała ona do łuzy, tak ładnie obie bile się ustawiły, że wystarczyłoby, żebym delikatnie dotknęła białej kuli i wbiłabym paskowaną dziesiątkę. 

- Masz dwa ruchy, Gem - mulat posłał mi zachęcający uśmiech. - Ian wbił jedną z naszych. 

- Oh - wydobyło się z moich ust. Starając się powstrzymać ekscytację, podreptałam do bil i uderzyłam je leciutko, wbijając tym samym swoją pierwszą kulę. Podskoczyłam ze szczęścia, na co z warg Zayna wydobył się cichy śmiech, z Ian mlasnął z irytacji. 

- Jeszcze raz - ponaglił mnie mulat. Podeszłam ponownie do białej bili i uderzyłam nią, a ta potoczyła się, dotykając kolejnej i wbijając ją prosto do łuzy. Zagryzłam usta, starając się powstrzymać uśmiech wypływający na moje wargi. - I jeszcze raz, Gem. Świetnie ci idzie. - pochwalił mnie. Tym razem spudłowałam, jednak i tak byłam zadowolona z końcowego wyniku.  

Po kilkunastu minutach zaciekłej gry i my i Ian oraz Peter wbiliśmy wszystkie kule - została jedynie czarna ósemka. Komu uda się wbić ją pierwszą, ten wygrywa. Była teraz niestety kolej Petera, któremu po czole spływała stożka potu, a na koszulce porobiły się mokre, nieestetyczne plamy.

- Dalej, Peter, przestań się już z tym pieprzyć - powiedział Ian. Peter zmarszczył brwi i uderzył białą bilę, pudłując. 

- Dwa ruchy - oznajmił zadowolony Zayn, odbierając od niego kij.

- Zaraz, Zayn, teraz kolej Gemmy - przerwał mu Ian. 

- Daj spokój, skończymy to i...

- Nie - ledwo udało mu się opanować swój gniewny ton głosu. - Gemma, weź od Zayna kij. 

Mulat westchnął głośno, po czym mi go oddał. Następnie nachylił się nade mną, chwytając mocno mój łokieć.

- Grasz, Gemma, o dwadzieścia tysięcy dolarów. Jeśli przyjdzie kolej Iana - na pewno to wygra. Więc lepiej, mała, tego nie spieprz, jasne?

Kiwnęłam głową, czując na sobie ogromną presję. Podeszłam do stołu, po czym wygodnie ułożyłam na nim rękę. Wciągnęłam powietrze i uderzyłam białą bilę, która dotknęła czarnej ósemki, ale niestety nie wbiła jej w łuzę. 

- Jeszcze raz, Gemma. Nie stresuj się - Zayn wyszeptał. 

Zamknęłam oczy, czując, jak pulsują mi skronie. Kiedy ból odrobinę się zmniejszył, ponownie wycelowałam i... 

- O Boże, trafiłam! - krzyknęłam, obracając się i wpadając prosto w ramiona bruneta. - Trafiłam, Zayn! - powiedziałam ponownie, jednak mój głos był zniekształcony, przez to, że chłopak przyciskał moją głowę do swoje torsu. 

- Brawo, Gemma - zaśmiał się, a po jego klatce piersiowej przeszły wibracje. - Dzięki tobie mamy teraz całe piętnaście tysięcy do wydania. 


uwaga, jeśli uda nam się dobić do 2K vote'ów na Orphanage (zostało nam jedynie koło 130), opublikuję nowe ff! pracuje nad nim już od jakiegoś czasu i myślę, że się bardzo Wam spodoba! dlatego jeśli macie jakieś zaległe gwiazdki, dobrze by było, abyście je nadrobili :) 

Orphanage ◆ h.s Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz