Rozdział 19

1.2K 95 6
                                    

Po dłuższej chwili przede mną pojawił się kubek z herbatą i talerzyk z przepysznie pachnącą, cytrynową babeczką. Podziękowałam kobiecie, na co ona odpowiedziała uśmiechem i zajęła miejsce naprzeciwko mnie i Harrego.

- Gdzie są wasi rodzice? - zapytała się, poprawiając swoje zabawne okulary.

- Powinni niedługo przyjść - mruknął Harry, odłamując kawałek mojego ciastka i wpychając sobie do buzi.

- To cudownie, nie widziałam się z Anne już prawie miesiąc! - westchnęła i oparła plecy o krzesło, kładąc jednocześnie na stół swoją dłoń z króciutkimi paznokciami o okrągłym kształcie. Mimo woli wywołało to u mnie uśmiech, gdyż zdałam sobie sprawę, że kobieta ogólnie była okrągła; jej loczki na głowie, okulary, sylwetka, a teraz nawet płytka paznokcia. - Jak ci się podoba w Holmes Chapel?

Dopiero te pytanie wyrwało mnie z moich rozmyśleń.

- Mi? Bardzo - odchrząknęłam. - To piękne miasteczko, chociaż wiele jeszcze nie widziałam. Ten tydzień spędziłam głównie w domu.

- Jak to? Harry cię nie oprowadził? - zmarszczyła swoje czoło.

- Możemy nie robić sceny? - burknął chłopak, na co kobieta odwróciła się w stronę bruneta i posłała mu srogie spojrzenie.

- Wstyd mi za ciebie - krzyknęła na niego szeptem. - Obiecałeś mi coś innego.

- Wiem, ale...

- Nie tłumacz się już. Musze wracać do pracy - pokręciła głową ostatni raz i z westchnieniem wstała, zaciskając mocniej kokardkę za plecami od białego fartucha.

- Dzięki, Gemma - parsknął chłopak, krzyżując swoje ramiona, kiedy staruszka zniknęła za ladą.

- O co ci znowu chodzi? - zapytałam się spokojnie, chociaż w środku ponownie zaczęła we mnie buzować krew.

- Jak to, o co? Nawet jak próbuję być dla ciebie miły, ty się mi tak odwdzięczasz! - wysyczał. 

- To nazywasz „byciem miłym"?! - tym razem nie miałam ochoty na spokojny ton głosu. - Harry, ty nie potrafisz być miły! Zrozum to w końcu!

- To, że tutaj się znajduję, jest wystarczającym dowodem, że jednak się staram, a ty tego nie umiesz docenić! - warknął po raz kolejny, na co gwałtownie zaczerpnęłam powietrza.

- Okej - szepnęłam.

- Okej, co? - zmarszczył brwi.

- Po prosto, okej - wzruszyłam ramionami i zamilkłam, spuszczając wzrok na swoje dłonie i nerwowo skubiąc skórki. - Widocznie nie jest nam dane się dogadać.

Po tym zdaniu przy stole zapanowała cisza, przerywana jedynie odgłosem stopy Harrego, która nerwowo uderzała w podłogę. Chwyciłam kubek parującej herbaty i przystawiłam jego krawędź do ust, biorąc ostrożnie łyka gorącego napoju.

- Gemma...

- Skończ, Harry - szepnęłam prawie płaczliwie. - Oboje jesteśmy już zmęczeni tymi sprzeczkami.

Chłopak zerknął na mnie swoimi zielonymi oczami, po czym usiadł głębiej w krześle i wyciągnął z kieszeni spodni swój telefon, po czym zaczął stukać w jego dotykowy ekran.

Ostatni raz cicho westchnęłam i rozejrzałam się po tej małej, słynnej piekarni. Nie wiedziałam, co łączyło staruszkę z brunetem, jednak Harremu zdecydowanie zależało na jej opinii. Teraz kobieta stała za ladą i czyściła blat swoją kraciastą ściereczką, co jakiś czas poprawiając okulary, które zsuwały się jej ciągle po nosie.

Orphanage ◆ h.s Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz