Po dłuższej chwili przede mną pojawił się kubek z herbatą i talerzyk z przepysznie pachnącą, cytrynową babeczką. Podziękowałam kobiecie, na co ona odpowiedziała uśmiechem i zajęła miejsce naprzeciwko mnie i Harrego.
- Gdzie są wasi rodzice? - zapytała się, poprawiając swoje zabawne okulary.
- Powinni niedługo przyjść - mruknął Harry, odłamując kawałek mojego ciastka i wpychając sobie do buzi.
- To cudownie, nie widziałam się z Anne już prawie miesiąc! - westchnęła i oparła plecy o krzesło, kładąc jednocześnie na stół swoją dłoń z króciutkimi paznokciami o okrągłym kształcie. Mimo woli wywołało to u mnie uśmiech, gdyż zdałam sobie sprawę, że kobieta ogólnie była okrągła; jej loczki na głowie, okulary, sylwetka, a teraz nawet płytka paznokcia. - Jak ci się podoba w Holmes Chapel?
Dopiero te pytanie wyrwało mnie z moich rozmyśleń.
- Mi? Bardzo - odchrząknęłam. - To piękne miasteczko, chociaż wiele jeszcze nie widziałam. Ten tydzień spędziłam głównie w domu.
- Jak to? Harry cię nie oprowadził? - zmarszczyła swoje czoło.
- Możemy nie robić sceny? - burknął chłopak, na co kobieta odwróciła się w stronę bruneta i posłała mu srogie spojrzenie.
- Wstyd mi za ciebie - krzyknęła na niego szeptem. - Obiecałeś mi coś innego.
- Wiem, ale...
- Nie tłumacz się już. Musze wracać do pracy - pokręciła głową ostatni raz i z westchnieniem wstała, zaciskając mocniej kokardkę za plecami od białego fartucha.
- Dzięki, Gemma - parsknął chłopak, krzyżując swoje ramiona, kiedy staruszka zniknęła za ladą.
- O co ci znowu chodzi? - zapytałam się spokojnie, chociaż w środku ponownie zaczęła we mnie buzować krew.
- Jak to, o co? Nawet jak próbuję być dla ciebie miły, ty się mi tak odwdzięczasz! - wysyczał.
- To nazywasz „byciem miłym"?! - tym razem nie miałam ochoty na spokojny ton głosu. - Harry, ty nie potrafisz być miły! Zrozum to w końcu!
- To, że tutaj się znajduję, jest wystarczającym dowodem, że jednak się staram, a ty tego nie umiesz docenić! - warknął po raz kolejny, na co gwałtownie zaczerpnęłam powietrza.
- Okej - szepnęłam.
- Okej, co? - zmarszczył brwi.
- Po prosto, okej - wzruszyłam ramionami i zamilkłam, spuszczając wzrok na swoje dłonie i nerwowo skubiąc skórki. - Widocznie nie jest nam dane się dogadać.
Po tym zdaniu przy stole zapanowała cisza, przerywana jedynie odgłosem stopy Harrego, która nerwowo uderzała w podłogę. Chwyciłam kubek parującej herbaty i przystawiłam jego krawędź do ust, biorąc ostrożnie łyka gorącego napoju.
- Gemma...
- Skończ, Harry - szepnęłam prawie płaczliwie. - Oboje jesteśmy już zmęczeni tymi sprzeczkami.
Chłopak zerknął na mnie swoimi zielonymi oczami, po czym usiadł głębiej w krześle i wyciągnął z kieszeni spodni swój telefon, po czym zaczął stukać w jego dotykowy ekran.
Ostatni raz cicho westchnęłam i rozejrzałam się po tej małej, słynnej piekarni. Nie wiedziałam, co łączyło staruszkę z brunetem, jednak Harremu zdecydowanie zależało na jej opinii. Teraz kobieta stała za ladą i czyściła blat swoją kraciastą ściereczką, co jakiś czas poprawiając okulary, które zsuwały się jej ciągle po nosie.
CZYTASZ
Orphanage ◆ h.s
FanfictionOpowieść o zamkniętej w sobie dziewczynie, która od najmłodszych lat mieszka w sierocińcu. Dopiero kilka miesięcy przed ukończeniem pełnoletności zostaje adoptowana przez małżeństwo o nazwisku Styles. Gemma myśli, że los się w końcu do niej uśmiechn...