Kiedy przestałam się krztusić, złapałam dłoń Zayna i mocno ją ścisnęłam, jednak chłopak nawet nie raczył na mnie spojrzeć.
- Jasne, wchodzimy w to - wzruszył ramionami, na co wbiłam mu swoje paznokcie w rękę, ale mulata niezbyt to przejęło.
- Nie zapominaj Zayn, że już masz u mnie pięć tysięcy długu - Ian przejechał swoimi palcami po brodzie, posyłając mu stanowcze spojrzenie. - Jeśli przegrasz, będę chciał otrzymać całą kasę w ciągu tygodnia.
- Kurwa, znam przecież zasady - zirytował się Zayn, przez co zaczęłam się czuć jeszcze bardziej niekomfortowo.
- Niby znasz, a zalegasz mi pięć tysięcy już od dziewięciu dni - warknął czarnowłosy mężczyzna, a moje ciało momentalnie się spięto.
- Zayn - wyszeptałam nieśmiało, sprowadzając tym samym na siebie jego uwagę.
- Co chcesz, Gemma? - odparł równie cicho.
- Ja... muszę do toalety - spanikowałam. Chciałam pójść zadzwonić do Harrego, jednak tak szybko, jak o tym pomyślałam, przypomniałam sobie, że plecak ze swoją komórką zostawiłam w szkole. Jęknęłam, zdając sobie sprawę, w jak beznadziejnej sytuacji byłam.
- Jest na końcu sali - odpowiedział, przyglądając się uważnie mojej twarzy. - Wracaj tylko szybko. I proszę cię, zaufaj mi trochę, okej?
- Zaraz przyjdę - sapnęłam jedynie, wstając się i jak najszybciej podchodząc do metalowych drzwi od toalety, jednocześnie starając się ignorować palące spojrzenie Iana na moich plecach.
Zatrząsnęłam za sobą drzwi, po czym podeszłam do umywalki i ochlapałam twarz zimną wodą. Jedyne, czego chciałam, to znaleźć się w swoim łóżku, zakopać pod pierzyną i nie wychodzić stamtąd przez kilka godzin albo nawet dni. Jednak zamiast tego miałam zagrać w grę, o której nic nie wiedziałam i to jeszcze o ogromne pieniądze.
Jęknęłam, pocierając swoje skronie. W mojej głowie pojawił się obraz Iana. Mimo, że wyglądał od Martina i Petera dużo lepiej, bił od niego chłód i rezerwa, a za każdym razem, gdy na niego patrzyłam, ciarki przepływały mi po plecach. Głośno oddychając, wytarłam szorstkim, papierowym ręcznikiem twarz i opuściłam łazienkę. Starając się opanować drżenie nóg, podeszłam do Zayna i usiadłam koło niego, tak blisko, że moje ramię dotykało jego. Byłam na niego cholernie zła, jednak w dziwny i ciężki do wytłumaczenia sposób, czułam się przy nim bezpieczniej, a wzrok Iana na mnie aż tak mocno nie oddziaływał.
Kiedy trójka obcych mi mężczyzn zajęła się rozmową między sobą, położyłam dłoń na kolanie mulata, starając się przyciągnąć jego uwagę.
- Co chcesz, mała? - zwrócił się do mnie.
- Ja... nie chcę tego robić, Zayn - szepnęłam. - Nigdy nawet nie trzymałam kija od bilarda. Nie możesz mnie odwieźć do domu, wrócić tutaj i sam się tym zająć? Proszę cię, Zayn.
- A ty nie możesz mi trochę zaufać? - uśmiechnął się, przymrużając oczy. - Rozluźnij się, Gemma, napij piwa, a mi pozostaw resztę.
- Zayn, chcę zadzwonić do Harrego - trwałam w zaparte.
- Nie zrobisz tego - syknął, powoli zaczynając tracić cierpliwość. Nie wiedząc, co jeszcze mogę zrobić, westchnęłam cicho, po czym zamilkłam. Jeśli Zayn chce, żebym spieprzyła ten mecz i zadłużyła go na dwadzieścia tysięcy - jego sprawa. Nie chciałam już więcej na niego naciskać.
Mulat wrócił do rozmowy ze swoimi znajomymi - jeśli tak mogę ich nazwać - a ja siedziałam cicho, siorbiąc co jakiś czas piwo. Wzrok Iana czasami padał na moją osobę, jednak wytrwale udawało mi się go ignorować. Po kilkunastu minutach w końcu zdecydował się odezwać:
- No to co? Gotowa? - uśmiechnął się do mnie krzywo, a wokół jego oczu pojawiło się kilka pojedynczych zmarszczek.
- Zayn? - zwróciłam się do bruneta, nie chcąc sama podejmować decyzji.
- Tak. Chodźmy - odparł spokojnie chłopak, wstając. Kiedy ja także się podniosłam, położył swoją dłoń na moich lędźwiach i poprowadził stanowczo do jednego ze stołów bilardowych. Fakt, że poirytowałam go nie pomagał mi i czułam się, jakbym straciła w tym pomieszczeniu ostatnie wsparcie, a przy tym też deskę ratunku.
Mulat potarł jakąś kostką o czubek kija, po czym zwrócił się do mnie:
- Chcesz rozbijać? - uniósł brew. Biorąc pod uwagę, że "rozbijanie" prawdopodobnie należało do czegoś związanego z wzięciem kija do ręki i uderzeniem w te kule, szybko pokręciłam przecząco głową. Mulat wzruszył ramionami, po czym nachylił się i uderzył białą kulkę, która rozproszyła inne, ówcześnie ustawione w kształt trójkąta kule. Hałas, który jego ruch wydał, przestraszył mnie i odskoczyłam do tyłu, jednocześnie powodując tym, że Ian cicho parsknął.
- Moja kolej - uśmiechnął się, po czym podszedł i wbił jedną z kul do dziury. - Peter, mamy pełne. - dodał, a ja jedynie zmarszczyłam brwi, nie rozumiejąc, o czym mówi. Ian ponownie wykonał ruch, tym razem nic nie "wbijając".
- Gemma, teraz ty - szepnął Zayn, podając mi swój kij.
- Uh, jasne - burknęłam, podchodząc do kuli która najbardziej mi się podobała. Była cała czarna, a na jej grzbiecie widniała ósemka. Przystawiłam do niej niezgrabnie kij, jednak nim zdołałam w nią uderzyć, usłyszałam syk Zayna.
- Co ty robisz? - warknął. - Jak wbijesz czarną, przegramy.
Przytaknęłam głową i przeniosłam się na drugi koniec stołu, gdzie dojrzałam także całkiem ładną bilę. Miała kolor fioletowy, a w środku na mlecznym okręgu widniała czwórka.
- Gemma - Zayn tym razem odezwał się spokojniej, chociaż jego głos drżał. - Te bile są pełne. Pe-łne. My mamy te z paskami.
- Mhm - mruknęłam, czując, jak stres rośnie w moim podbrzuszu. Za cholerę nie wiedziałam, ani co powinnam zrobić, ani jak powinnam to zrobić. Nie wiedziałam nawet, o co chodzi z tym słowem "bile", jednak domyśliłam się, że jest to jakaś profesjonalna nazwa dla tych kulek. A narastający uśmiech na twarzy Iana i powielające się zmarszczki w kącikach jego oczu jedynie jeszcze bardziej mnie rozpraszały.
Moje ręce zaczęły się pocić, a kij ślizgać, jednak mimo tego zdołałam upatrzyć sobie ładną, biało-bordową bilę. Podreptałam do niej i przystawiłam kij, starając się przybrać taką pozycję jak Ian i mulat wcześniej, choć miałam dziwne przeczucie, że niezbyt mi to wychodziło.
- Gemma - Zayn westchnął, a z ust Petera wydobył się cichy, chrapliwy śmiech. - Uderzasz w białą bilę, która musi uderzyć w jakąś z paskiem i wbić ją w łuzę.
- Łu...łuzę? - zmarszczyłam brwi.
- W którąś z dziur - Zayn był na skraju wytrzymałości.
- Okej, rozumiem - odpowiedziałam niepewnie. Na drugim końcu stołu udało mi znaleźć tą białą bilę. Podeszłam do niej i pacnęłam w nią kijem, mając nadzieję, że uderzy paskowaną, żółtą dziewiątkę, ale trochę się przeliczyłam i kula zatrzymała się po przeturlaniu kilku centymetrów, nie dotykając żadnej z bil.
- Mamy dwa ruchy - skomentował Peter, ledwo powstrzymując uśmieszek, który cisnął się na jego usta. Spojrzałam się na Zayna przepraszająco. Mulat przez pierwszą chwilę po prostu się na mnie patrzył, po czym lekko skinął głową, wzdychając. Peter w tym czasie wbił do "łuz" już dwie z ich kul.
- Hej, zróbmy przerwę - zarządził Zayn. - Udzielę Gemmie szybką lekcję i wtedy skończymy tą grę.
rozdział dodany prosto z lotniska :) przepraszam z góry za błędy, ale zaraz mam samolot i niezbyt mogę go sprawdzić, a wolę go dodać teraz niż za jakieś cztery godziny
okej, pamiętajcie, że im będziecie aktywniejsi, tym kolejne rozdziały będą pojawiać się szybciej :) również zapraszam Was na moje inne ffs, w tym tłumaczenie wspaniałego fanfika o Harrym Bring It, Bitch!
CZYTASZ
Orphanage ◆ h.s
FanfictionOpowieść o zamkniętej w sobie dziewczynie, która od najmłodszych lat mieszka w sierocińcu. Dopiero kilka miesięcy przed ukończeniem pełnoletności zostaje adoptowana przez małżeństwo o nazwisku Styles. Gemma myśli, że los się w końcu do niej uśmiechn...