Rozdział 33

849 55 9
                                    

Kiedy powoli odzyskiwałam oddech, a obraz stawał się wyraźniejszy, ujrzałam przed sobą Harrego. Klęczał, trzymając swoje dłonie na moich ramionach i patrząc się na mnie z przerażeniem wypisanym na twarzy.

- Gemma, wszystko okej? - szepnął, gdy ja zamrugałam oczami. Otworzyłam usta, jednak nie byłam zdolna do wypowiedzenia żadnego słowa. - Hej, już dobrze. Jestem tutaj. - ponownie cicho powiedział, kciukami przesuwając po moich obojczykach. 

- Ja... - odchrząkałam, czując suchość w gardle. 

- Nie próbuj może mówić na razie, dobrze? - przekrzywił głowę. - Miałaś chyba atak paniki. Zayn poszedł po wodę, a Samantha przyniesie ci twój plan lekcji. Teraz rozmawia z babką z sekretariatu. 

- Um... okej - szepnęłam, nadal czując jak piecze mnie gardło przy każdym kolejnym, wypowiedzianym słowie. 

- Co ty tutaj robiłaś z Zaynem? - zmarszczył brwi, siadając koło mnie. - Kurwa, napędziłaś nam wszystkim strachu. - mlasnął, zamykając oczy i opierając głowę o ścianę. 

- On miał... z resztą nie ważne - westchnęłam. Do sali weszła w tym samym momencie Samantha, uśmiechając się. Podeszła do mnie i wręczyła mi gruby plik papierów.

- Tutaj masz rozkład zajęć, plan szkoły i jej regulamin, który musisz podpisać i odnieść do sekretariatu oraz masę innych papierów - wzruszyła ramionami. - Jak się w ogóle czujesz? Powinnam była na ciebie zaczekać, a nie zostawiać cię na pastwę losu. - uśmiechnęła się do mnie przepraszająco.

- Wszystko okej - odparłam. - To nie twoja wina. Nie masz za co przepraszać. 

- Zdecydowanie - skomentował Zayn, który wszedł do klasy i podał mi plastikowy kubek z zimną wodą. - To Gemma zachowuje się jak cipka. 

Sam przewróciła oczami, po czym usiadła obok Harrego. 

- Ty także powinieneś był się nią zaopiekować - wytknęła mu. - I nie ma mowy, że będziemy udawać, że nie jesteście rodzeństwem. Ja się na to nie piszę, jasne?

- Sam... - Harry zaczął, ale Samantha wyciągnęła rękę i gestem nakazała mu przestać mówić. 

- Wiele ci wybaczałam, Hazz, ale tego nie mogę. Jeśli masz zamiar zachowywać się w stosunku do niej jak gnojek, to z nami koniec, rozumiesz? Twój wybór. A teraz, Zayn, daj mi proszę fajkę - blondynka westchnęła, podniosła się i wzięła od mulata papierosa. Następnie przypaliła jego końcówkę i zaciągnęła się. Nie byłam pewna, czy chcę być teraz w jej towarzystwie, ale stwierdziłam po chwili, że Sam wie, co robi i nie powinnam panikować.

- Okej, Samantha - Harry syknął w jej stronę. - Gemma będzie mogła chodzić i obwieszczać każdemu, że jest moją siostrzyczką. Mam na to wyjebane. - parsknął, także wstając i sam umieszczając między wargami papierosa. - Ale to ostatni raz, kiedy stawiasz mi jakiś warunek. - zmierzył ją spojrzeniem, na co dziewczyna pokiwała głową i usiadła na parapecie.

 Dopiłam swoją wodę do końca, która koiła ból w moim gardle. Następnie wyjęłam telefon z plecaka. Na ekranie pojawiły się cztery wiadomości od Will z zapytaniem, czemu dzwoniłam i gdzie jestem. 

- Muszę już iść - oznajmiłam, podnosząc się. 

- Poczekaj dwie minutki i cię odprowadzę - wypuściła Sam dym z ust. 

- Um, no okej - zgodziłam się, przysiadając na krawędzi biurka. 

- Chcesz papierosa? - zapytała się mnie blondynka.

- Oczywiście, że nie chce - wciął się Harry, parskając pod nosem. - Daj jej spokój.

- Właściwe... właściwe mogę zapalić - sama nie dowierzałam swoim słowom, jednak poczułam rosnące we mnie pragnienie zrobienia Harremu na złość. Samantha uśmiechnęła się szeroko i szturchnęła Zayna w biodro. On podszedł do mnie, wyciągnął z paczki fajkę i włożył mi ją między wargi.

- Zaciągnij się - szepnął, zapalniczką w tym samym momencie przypalając końcówkę papierosa. Zrobiłam, co powiedział, po chwili czując jak dym zaczyna łaskotać mnie w podrażnione gardło. Starając się ze wszystkich sił nie za krztusić, wyjęłam tytoń z ust i wypuściłam powoli dym. 

- I jak? - Sam mrugnęła. - Przyjemne, prawda? Dziwne, że jesteś z Florydy i nigdy nie paliłaś...

- Nie ciągnęło mnie do takich rzeczy - wyjaśniłam szybko, ponownie przykładając papierosa do swoich warg i zaciągając się nim. W dziwny sposób sprawiało mi to przyjemność - ogrzewało mnie, jednocześnie relaksując.... Chyba to polubiłam. 

Kiedy skończyliśmy palić, zadzwonił dzwonek, oznajmiający początek przerwy. Wrzuciłam resztkę papierosa do popielniczki, którą Harry schował potem pod kaloryferem. 

- Kurcze, zapomniałam, że mam teraz hiszpański i babka zawsze przychodzi wcześniej - jęknęła Samatha, uderzając się dłonią w czoło. - Gemma, nie obrazisz się, jeśli Zayn cię odprowadzi? Masz teraz razem z nim niemiecki. 

- Ja... Um, nie, w porządku - wyraziłam zgodę, chociaż naprawdę nie chciałam spędzać więcej czasu mulatem. 

- Tak? To super! - klasnęła w dłonie. - Harry, chodź, bo się spóźnimy. - chwyciła go za łokieć i pociągnęła w stronę drzwi. - Spotkamy się na przerwie obiadowej, okej? - zerknęła na mnie. - Przyjdź do stołówki. 

- Dobra! - zdążyłam jedynie krzyknąć, nim Sam zniknęła razem z brunetem za rogiem. - Gdzie mamy zajęcia? - odwróciłam się do Zayna. 

- A nie chcesz się zerwać?

Spiorunowałam go wzrokiem, na co zaśmiał się i uniósł ręce w obronnym geście. 

- Okej, wyluzuj, mała - objął mnie ramieniem i zaczął prowadzić.

- Nie mógłbyś zabrać swojej ręki? - spojrzałam się na niego wymownie. 

- Nie - uśmiechnął się wrednie. - Jeszcze byś mi się zgubiła.

- O to się martwić nie musisz - prychnęłam cicho, zrzucając z siebie jego ramię. Nie znosiłam tego chłopaka. Za każdym razem, kiedy otwierał usta, doprowadzał mnie do szału.

- Na pewno nie chcesz się zerwać? - jęknął, skręcając w inny korytarz. - Zostały ci już dzisiaj jedynie trzy lekcje. Daj spokój, Gem. 

- Nie chcę - odparłam zaciekle, praktycznie biegnąc za nim. Mulat był sporo wyższy ode mnie, a jego kroki przynajmniej dwa razy większe. 

- A co jeśli zapyta się nauczycielka, czemu cię wcześniej nie było, hm? - zerknął na mnie z ukosa. 

- Powiem, że przetrzymywałeś mnie wbrew mojej woli z kantorku - przewróciłam oczami. 

- W tedy wszyscy pomyślą, że jesteś puszczalska.

- Co? - zmarszczyłam brwi. - To w ogóle nie ma sensu. 

Zayn odwrócił się do mnie przodem, jednocześnie zmuszając mnie do stanięcia. 

- Możemy tam pójść - wyszczerzył się. - Może w tedy nabierze to dla ciebie sensu. 

Warknęłam, po czym uderzyłam go w klatkę piersiową, na co odsunał się ode mnie o krok. 

- Dlaczego nie możesz chociaż przez minutę mnie nie denerwować?! - syknęłam, zakładając swoje ręce na piersi. 

- Możemy zrobić tak - chłopak złapał mnie za biodra i mocnym ruchem przygwoździł do ściany, opierając swoje ręce obok mojej głowy. - Przez resztę tygodnia będę dla ciebie miły - oprowadzę cię po szkole, odwiozę po zajęciach do domu i odpuszczę sobie wszelkie komentarze.

- Jeśli? - uniosłam jedną brew, jednocześnie starając się odepchnąć ode siebie chłopaka, który jednak był na to za silny.

- Jeśli uciekniemy dzisiaj ze szkoły. 


jak myślicie - zgodzi się czy nie zgodzi? :)


Orphanage ◆ h.s Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz