Noc. Godzina szarych samotności (...) toczysz wojnę.... Z wiatrakami.... siłą wiatr jest, ciosem ogień. Nie ma miejsca tu dla Ciebie. Jesteś tylko na uwięzi...*
Właśnie to wszyscy dawali mi do zrozumienia. Tylko nikt nie mówił mi dlaczego i co takiego zrobiłem. Percy przychodził do mnie codziennie. Był miły ale nie potrafiłem go rozszyfrować. Czy robi to z wdzięczności, czy dla tego, że naprawdę mnie polubił. Nie wiem.
-Cześć Nico-po raz kolejny wszedł do mojego domku. Mruknąłem tylko cicho by wiedział, że nie śpię. Przyklęknął przy moim łóżku na wysokości mojej głowy i popatrzył mi w oczy.
-Jak się czujesz?- dotknął mojego rozpalonego policzka. Zadrżałem. Od kilku dni miałem gorączkę. Podał mi leki.
-Jakoś- wyszeptałem.
-Z takim nastawieniem szybko nie wyzdrowiejesz- pogłaskał mnie po policzku. Od kilku dni robi to coraz częściej. Mam wtedy ochotę wszystko mu powiedzieć i pocałować go mocno. To nie jest dobry pomysł.
-A co to za różnica?- popatrzyłem mu w oczy zaczerwienionymi oczami. Nie z gorączki. Z płaczu. Wyciągnął do mnie ręce i podniósł mnie do siadu.
-Nie chcę dla ciebie źle- nadal kucał przy moim łóżku, oparł ręce o moje kolana i patrzył na mnie z dołu. Te jego morskie oczy. Piękne. Nienawidzę Percy'ego Jackson'a. Kocham Percy'ego Jackson'a. A co to za różnica? Oba uczucia są silne i tak podobne do siebie. I bez względu co czuję on i tak będzie obojętny wobec mnie.
-Percy- wyszeptałem patrząc w te jego oczy, drżałem mocno ze strachu.- Muszę Ci coś powiedzieć.
Jakby na zachętę uśmiechnął się do mnie i kiwnął głową.
-Dziękuję, że się tak o mnie troszczysz- tchórz.
-Nie ma za co- wstał i pocalował mnie w czoło.-Odpoczywaj.
Wstał i wyszedł. Znowu.
..........
*Sumptuanstic (czy jak to się pisze)Kolejna nota :) dobranoc
CZYTASZ
Przestanę Kochać
FanfictionPercico//Solangelo Bałagan, stany depresyjne i brak umiejętności zerwania z przeszłością - to wszystko na czym opierało się życie Nico, przyprawione tylko świadomością, że sam był sobie winny. (nie będę go poprawiać, jest dla mnie dobrym odniesienie...