Znów zalała mne fala bolesnych emocji. Smutek mieszał się z rozpaczą i samotnością. Gdybym kiedyś zrobił zupe ze swoich uczuc najmniejsza kropla zabiłaby cały Obóz Herosów łącznie z Obozem Jupitera.
I mimo, że większość by takich uczuć nie przeżyła ja pomyślałem: tylko tyle? Bo nadal żyłem i wyraźnie o tym wiedziałem. Wtedy przypomniałem sobie wydarzenia sprzed ponad roku. Śmierć Percy'ego i wszystko tak poprostu do mnie wróciło. Już wiedziałem, że nie dane jest mi dziś umrzeć.........
Trzymałem go za rękę i płakałem.-Błagam trzymaj się- wyszeptałem przyciskając opatrunek do rany na jego piersi.- Wierze, że dasz radę.
Sam czułem się co raz gorzej. Nie mogłem go stracić. Nie teraz kiedy zaczęło się układać. Go przecież nie da się zabić. To Percy Jackson. A więc kto? Kto zadał mu ten cios?
-Zadowolony?- poczułem okropny ból usłyszałem w głowie zdeformowany, sarkastyczny śmiech. Kto to powiedział?
-Kim jesteś? Oddaj mi go- wykrzyczałem nie wiedząc czy właścicielka głosu mnie usłyszy. Chyba nie usłyszała bo nic nie odpowiedziała. Na ułamek sekundy zasłabłem i puściłem rękę Percy'ego. I wtedy umarł. Tak poprostu, jakby moja dłoń odebrała mu resztkę życia, którą w sobie miał.
Minęła godzina, dopiero wtedy zaakceptowałem to co się stało. Wziąłem chłopaka na ręce i kuśtykając o resztkach sił zaniosłem go do obozu.-Całun dla syna Posejdona- zapłakałem głośno, tłum obozowiczów rozstąpił się przede mną.
..................
Wstałem z ziemi i wyciągnąłem miecz z swojej piersi. Krew pociekła mi przez porwaną koszulkę.-Ja nie mam serca- zamachnąłem się mieczem w stronę bogini. Wpadłem w furię.- Więc mnie nie zabije. Sama rzuciłaś na mnie tę klątwę więc teraz oddaj mi przyjaciół.
Czy ja właśnie zraniłem Persefonę? Chyba tak bo światło się zapaliło. W pomieszczeniu znajdowało się 8 drzwi, otworzyłem wszystkie pokolei.
................................
Tym razem bardziej krótko ^^ 5kom i next ^^
CZYTASZ
Przestanę Kochać
FanfictionPercico//Solangelo Bałagan, stany depresyjne i brak umiejętności zerwania z przeszłością - to wszystko na czym opierało się życie Nico, przyprawione tylko świadomością, że sam był sobie winny. (nie będę go poprawiać, jest dla mnie dobrym odniesienie...