Rozdział 53

198 31 6
                                    

Opowiedziałem Willowi swoją wizję pomijając informacje, że coś go gnębi i jak bogini określiła Percy'ego. Chłopak wysłuchał mnie bez słowa, odezwał się dopiero gdy skończyłem.

-To nie brzmi zbyt dobrze- stwierdził po krótkim zastanowieniu. Jakbym nie wiedział...- Wolałbym byś nikomu o tym nie mówił.

-Ja też, ale nie chcę ich narazić- spuściłem głowę. Chłopak pogłaskał mnie palcami po dłoni, która spoczywała na moim kolanie.

-Wiem- westchnął i oparł się o ścianę za moim łóżkiem.

-Uratowali mnie- spróbowałem się wytłumaczyć widząc smutek na jego twarzy. Miałem wyrzuty sumienia.

-Też ich lubie ale nie chcę twojej krzywdy- on płakał?

-Will- odwróciłem się całkiem w jego stronę i otarłem jego łzy.- Nie myślmy o tym teraz. Najpierw musimy się dowiedzieć kto to był?

-Jak chcesz to zrobić?- spojrzał na mnie.

-Już ją kiedyś spotkałem ale nie potrafię sobie przypomnieć w jakich okolicznościach- przyznałem.

-Z przepowiedni i twojej wcześniejszej wizji można wnioskować, że to Atena- zauważył blondyn. Zgadzałem się z nim jednak miałem przeczucie, że to nie ona.

-Nie porwała by raczej Annabeth- stwierdziłem. Mogłem tak tylko przypuszczać. Kto wie co myślą bogowie?- Hera też odpada.

-Dlaczego?- Solace spowrotem oparł się o ścianę.

-Za dużo już namieszała. Poza tym ją bym od razu poznał- wytłumaczyłem, jednak nadal nie byłem pewny.- Nie miałaby w tym celu, jakby nie patrzeć pomogli jej.

-I chce się ich pozbyć by nie było świadków, że też potrzebuje pomocy- powiedział błyskotliwie Will, uderzyłem go z otwartej dłoni w tę blond czupryne.- Aua... No co?

-Gdyby tak było nie prosiłaby mnie o pomoc geniuszu- chłopak spochmurniał. Znów czułem się winny.

-Nie mam już pomysłów- rozłożył się na moim łóżku i położył głowę na moich kolanach.- Sam coś wymyśl- zamknął oczy. On zasnął??? Mój żołądek odezwał się błagając o pożywienie. Zerknąłem na zegarek i z radością stwierdziłem, że pora obiadu.

-Wstajemy- zrzuciłem z siebie Will'a i szybko zacząłem się przebierać. Oszołomiony chłopak patrzył jak w tępie światła ubieram się i chce wyjść.

-Co z tobą nie tak?- zamrugał rozespany i powoli wstał.

-No chodź- pociągnąłem go i biegiem opuściliśmy domek biegnąc w kierunku obiadu.
~~
Po zaspokojeniu głodu udaliśmy się na spacer po lesie. Zgodziłem się na tę propozycje mimo, że zrobiłem się śpiący.

..........................
Nie bylo 6 komow ale to nic ^^ rozdzial dodaje bo sie bardzo ciesze^^ 15tyś wyświetleń ^^ dziękuje wam!!!! Miłego wieczoru.
5komów i next ^^ teraz już bez wyjątków

Przestanę KochaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz