Byłem trochę zdezorientowany. Próbowałem skupić się na przepowiedni ale moje myśli za każdym razem kumulowały się wokół pewnego syna Apollina o imieniu Will. Starałem się wmówić sobie, że to ze względu na to, że przepowiednia może dotyczyć jego, ale rzeczywistość była zupełnie inna. Kiedy był blisko robiło mi się ciepło i miałem motyle w brzuchu. Zawsze uśmiechał się do mnie ciepło i zagadywał. Jak tu go nie lubić?
-Nico- zaczepił mnie pewnego popołudnia po obiedzie.- Mogę cię prosić na słówko?
-Jasne, o co chodzi?- próbowałem udawać obojętnego.
-Chodźmy lepiej w jakieś spokojne miejsce- szerokim uśmiechem próbował ukryć zaniepokojenie z jakim rozejrzał się wokół.
-Może do mnie?- zaproponowałem. Blondyn kiwnął głową i poszliśmy do mojego domku.
Kiedy tylko zamknąłem za nami drzwi i odwróciłem się by zapytać co się stało Will przywarł mnie do drzwi i nachalnie pocałował. W pierwszej chwili byłem oszołomiony i trochę czasu zajęło mi opamiętanie się i odepchnięcie od siebie chłopaka.-Co ty robisz?- zapytałem przestraszony.
-Przepraszam- spuścił wzrok.- Nie powinienem tego robić ale czuję dziwny pociąg do ciebie. Zapomnijmy o tym. Lepiej już pójdę- położył dłoń na klamce, jednak ja bez zastanowienia złapałem go w pasie i mocno pocałowałem. Odwzajemnił czule. Było przyjemnie. Objął mnie i przejął kontrole nad pocałunkiem. Najsłodszym i najbardziej namiętnym jaki można przeżyć. Will zaczął powoli ciągnąć mnie do mojego łóżka. Normalnie w takiej sytuacji powinienem się opamiętać, jednak bliskość syna Apolla była wręcz niezbędna dla mnie w tej chwili, a to co się działo sprawiało mi ogromną przyjemność. Z Leonem to nie było to samo i w takiej chwili zapomniałem, że to nie mój pierwszy raz. Już nikt z nas nie dbał o przyzwoitość, szybko zerwaliśmy z siebie nawzajem koszulki i pozbyliśmy się spodni. Szybko zarzuciłem na nas kołdre, sam nie wiem po co. Will był nade mną i całował mnie namiętnie. To było niesamowite. Z zakniętymi oczami błądziłem dłońmi po jego umięśnionym i smukłym torsie.
-Will- wyjęczałem prężąc się kiedy nabrzmiałe krocze chłopaka otarło się o moje przez bokserki, które nadal mieliśmy na sobie. Chłopak otrząsnął się lekko i usadowił moje nogi na jego biodrach i pośladki na jego kolanach. Głaskał mnie po udach i całował po szyi naznaczając ją niewielkimi malinkami. Pojękiwałem i poruszałem się lekko z przyjemności. Z każdym głębszym ruchem ocierałem się pośladkami o jego męskość wciąż odzianą w szare bokserki. Ugniatałem jego włosy palcami i przyciskałem jego głowę do moich obojczyków, które aktualnie pieścił. Oderwał się na chwile i cicho wychrypiał wprost w moje ucho:
-Mogę cię kochać?
Nie musiałem odpowiadać tylko szerzej rozłożyłem nogi. Will szybko ściągnał moje i swoje bokserki. Jego palce powędrowały między moje pośladki, usta skierował wprost na moje a drugą dłonią delikatnie pocierał moje przyrodzenie.
-Ohh- wzdychałem i pojękiwałem gdy powoli masował moje wejście. Było obłędnie. Namiętnie całowaliśmy się raz po raz przerywając by któryś z nas mógł wyrazić swoje podniecenie jękiem lub westchnieniem. Blondyn ściskał w swojej dłoni i swój i mój członek, co było niesamowitą przyjemnością. Chciałem czuć go jeszcze bliżej. Uniosłem się lekko kiedy wsunął drugi palec w mój odbyt. Zajęczałem z aprobatą. Syn Apollina, po dokładnym rozmasowaniu mnie wysunął palce i naparł na mnie swoją męskością. Wsuwał się bardzo powoli i co jakiś czas się zatrzymywał by mnie nie bolało. Byłem mu za to wdzięczny i byłbym nadal gdyby nie to, że chłopak nagle runął na ziemię pozostawiając moje wnętrze puste i odbierając mi najlepszy orgazm jaki mogłem przeżyć.
-Jak mogłeś?- złamany głos wykrzyczał i został mi wymierzony bolesny policzek dużą, niedelikatną dłonią, którą natychmiast poznałem, jednak nim się opamiętałem drzwi mojego domku zostały z hukiem zatrzaśnięte.
-Nic ci nie jest?- pomogłem Will'owi wstać i usiąść spowrotem no łóżku.
-Wybacz, to nie był dobry pomysł- Solace ubrał się szybko i drzwi po raz kolejny zamknęły się z hukiem tym razem zostawiając mnie samego i nagiego w łóżku. Zupełnie załamanego. Moje podniecenie od razu spadło.
-Nico...- zaczął Percy wchodząc bez pukania, jednak gdy mnie zobaczył zarumienił się i szybko wyszedł. Zdenerwowany rzuciłem się na łóżko płacząc i uderzając pięściami w posłanie.
Ateno to ty? Czy Hades ze mnie kpi?- załkałem i przytuliłem wcześniej uderzoną poduszkę.
.....
677 słów specjalnie dla Was ;-) mam nadzieje ze sie podobalo :-))) prosze o 5 komentarzy z opinią i następny rozdział się pojawi. (Konkurs trwa)
CZYTASZ
Przestanę Kochać
FanfictionPercico//Solangelo Bałagan, stany depresyjne i brak umiejętności zerwania z przeszłością - to wszystko na czym opierało się życie Nico, przyprawione tylko świadomością, że sam był sobie winny. (nie będę go poprawiać, jest dla mnie dobrym odniesienie...