Rozdział 32

504 47 10
                                    

Kolejne dni mijały w nudnej monotoni. Budziłem się wcześnie, jadłem śniadanie, ćwiczenia, obiad, ćwiczenia, kolacja, ognisko, sen. Wcześniej nigdy bym sobie na to nie pozwolił. Jednak tym razem musiałem się oderwać i przestać zawracać sobie głowę, nie z powodu małej wagi sprawy tylko by odświerzyć umysł. A najlepiej robi się to zmuszając ciało do robienia więcej niż potrafi. I udało mi się. Po piątym, identycznym dniu z rzędu, wieczorem walnąłem się do łóżka wykończony.

I właśnie wtedy naszło mnie na rozmyślenia nad słowami, które Leo powiedział mi kilka dni temu. Skoro wrócił, to znaczu, że ma coś wspólnego z przepowiednią.

Trzech przyjaciół herosów wyruszy na łów tam gdzie nie chce iść już w bój. Przeszkodzi im w tym armia sów. Bogini odwróci się od światów dwóch. Ciemność ze światłością spróbuje bratać się.
Ciemność zginie gdy obudzi się.

Atena próbuje namieszać. Ja jestem ciemnością, zmieniłem się po rzekomej gorączce- tyle wiem. A jeśli światłością, nie jest syn Jupitera? To znaczyłoby, że może być nim na przykład Will Solace i to nawet by się zgadzało. Ostatnio bowiem rozmawiałem z nim o wiele częściej.
Postanowiłem sprawdzić tę myśl i wyszedłem kierując się w stronę, gdzie trenujemy łucznictwo, bo przecież to tam najprawdopodobniej go spotkam. Jednak nim dotarłem w planowane miejsce mocno zakręciło mi się w głowie i upadłem tracąc przytomność.
Tak więc nie musiałem nawet szukać znanego mi syna Apollina. Ocknąłem się i od razu zobaczyłem go nad sobą.

-Jak się czujesz?- uśmiechnął się i gdy podniosłem się z szpitalnego łóżka podał mi szklankę wody. Wziąłem ją do ręki.

-Dobrze, musiałem się chyba zbyt zmęczyć- odwzajemniłem uśmiech i upiłem nieco płynu.

-Cieszę się, wyglądasz dobrze więc właściwie możesz już iść- chłopak usiadł na krześle i oparł się o ścianę zamykając oczy. Wyglądał na wykończonego.

-Spałeś tej nocy?- nieco zmartwiony podszedłem do niego.

-Tak- westchnął i wesoło popatrzył na mnie zmęczonym wzrokiem.

-Coś mi się nie wydaje- zmarszczyłem brwi. Nie potrafi kłamać.

-Nie spałem za dobrze. Miałem sen. Ale to chyba norma. Nic mi nie będzie.

-Jaki sen?- po tym słowie przestałem go słuchać.

-Nieistotne- wstał i zaścielił łóżko, na którym leżałem.

-Powiedz- położyłem dłoń na jego ramieniu. Usiadłem na łóżku i pociągnąłem go by zrobił to samo.

-Gonił mnie ogromny ptak, wpadłem w przepaść ale nie zginąłem. Widziałem ciebie miotającego się po ziemi i postać, która zniknęła gdy się pojawiłem. Podniosłem cię ale przetransportowałeś się cieniem i tyle pamiętam- usiadł i opowiedział wszystko wpatrując się w swoje kolana. Zastanowiłem się przez chwilę. To Will mnie uratował tamtego dnia.

-Dziękuję, że mi o tym powiedziałeś. Właściwie to szukałem cię. Trzech przyjaciół herosów wyruszy na łów tam gdzie nie chce iść już w bój. Przeszkodzi im w tym armia sów. Bogini odwróci się od światów dwóch. Ciemność ze światłością spróbuje bratać się.
Ciemność zginie gdy obudzi się. Tę przepowiednie wypowiedziała Rachel w moim śnie podczas gdy miałem tę gorączke. Ciemnością miałem być ja, za jasność został uznany Jason. Mój sen zakończył się tym, że zasnąłem wcześniej ktoś chciał bym z nim walczyl. Powrót Valdeza też ma z tym coś wspólnego. Wydaje mi się jednak, że to nie Jason'a dotyczy przepowiednia...

-Tylko mnie- nie dał mi dokończyć. Popatrzył mi w oczy.

-Właśnie. Tym bardziej, że po obudzeniu się to właśnie ty stałeś się najbliższą mnie osobą. To musi coś znaczyć. Pewne jest też, że Atena próbuje namieszać.

-Nico, masz rację- Will położył ręke na moje ramię.

-Dziękuje. Ja już bedę szedł- odtrąciłem jego rękę i poszedłem do swojego domku. Dlaczego znów zacząłem się bać jego dotyku? Wcześniej mi nie przeszkadzał.

........

Kolejna nota :-) mam nadzieje, że nienajgorszy :-)

Dziś nie wypiszę nikogo. Jednak konkurs nadal trwa. Zapraszam więc do komentowania ^^

Przestanę KochaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz