Rozdział 55

212 28 5
                                    

.......
Nico
.......

Otrząsnąłem się z głębokiej zadumy. Ognisko trwało a ja niezbyt kontaktowałem bo miałem poczucie, że powinienem być gdzieś indziej. I właśnie wtedy znów się zaczeło.

-Namyśliłeś się?- byłem w zupełnej ciemności, głos rozbrzmiewał z każdej strony. Był identyczny jak ten z poprzedniej wizji. Do kogo mógł należeć.

-Nadal nie wiem co miałbym zrobić- wyszeptałem. Nie miałem nadziei, że mnie nie usłyszy, przecież była boginią.

-Wiesz- odpowiedziała nadal się nie ujawniając. Naprawdę chciała się teraz kłócić? Ja nie chciałem.

-A nie możesz mi powiedzieć wprost?- obróciłem się wokół własnej osi słysząc szmer gdzieś za sobą.

-Nie było by wtedy zabawnie- zaśmiała się bogini. To wyprowadziło mnie z równowagi. Śmieszyła ta cała sytuacja? Moje zakłopotanie było zabawne, a porwanie Wielkiej 7 było tylko zachcianką? Sięgnąłem do pasa bo swój stygijski miecz. Poczułem się jeszcze bardziej zdezorientowany kiedy okazało się, że go tam nie ma. Po co wciągała mnie w swoją grę? Mogła najpierw zapytać mnie o zdanie.

-Wypuść mnie!!- nakazałem.

-Jak sobie chcesz- spodziewałem się większego oporu. Przecież miało być zabawnie...

Leżałem na trawie obok ławki, na której wcześniej siedziałem wraz z Will'em. Zobaczyłem nad sobą kilku zaniepokojonych herosów i wspomnianego wcześniej syna Apolla.

-Wszystko dobrze?- zapytał i pomógł mi wstać.

-Co się stało?- zamrugałem szybko by przyzwyczaić się do światła.

-Z mojej perspektywy wyglądało to tak, że nagle spadłeś z ławki i nie dało się ciebie obudzić, czy...- wiedziałem o co chce zapytać więc przyłożyłem sobie palec do ust na znak, że ma nic nie mówić.

-Chodźmy do mnie- złapałem blondyna za rękaw szarej bluzy i pociągnąłem szybko do swojego domku. Usłyszałem tylko jak dziewczyna siedząca blisko nas zagwizdała i połowa obozu odwróciła się by popatrzeć co robimy. Z każdą chwilą przyśpieszałem, aż w końcu nie szliśmy tylko biegliśmy. Zatrzymaliśmy się dopiero przy moim domku.

-Jak na kogoś kto przed chwilą leżał nieprzytomny masz dużo siły- wysapał Solace jedną dłonią trzymając się za serce a drugą opierając o ugięte kolana. Ja nie zmęczyłem się ani troche. Chyba byłem zbyt podekscytowany i adrenalina mi skoczyła.

-Przepraszam- objąłem chłopaka i pociągnąłem go do mojego łóżka. Posadziłem go i podałem butelke z wodą.

-Nie szkodzi- wypił szybko połowe zawartości butelki i oddał mi ją. Przyjąłem patrząc na niego w szoku.

-Będziesz miał czkawkę- stwierdziłem i chyba wykrakałem bo blondyn momentalnie wzdrygnął się z charakterystycznym dźwiękiem. Mimowolnie zaśmiałem się i spowrotem podałem mu butelkę i poczekałem aż napije się głośno przełykając każdy łyk.

-Już powinno być ok- otarł górną wargę wierzchem dłoni i wlepił we mnie wzrok.- A teraz mi powiedz czy miałeś wizję.

Kiwnąłem głową i szczegółowo wyjaśniłem mu co się wydarzyło być może nie tylko w mojej głowie. Chłopak na chwilę zawiesił wzrok na ścianie za mną głęboko się zastanawiajac.

-I co o tym myślisz?- zapytałem zaczynając się niecierpliwić. Will szybko przeniósł na mnie wzrok i odpowiedział:

-Nic, pustka w głowie.

Bezsilnie opadłem na łóżko. Szczerze mówiąc też miałem pustkę w głowie. Położył się obok mnie i złapał za rękę.

-Coś wymyślimy- zamknął oczy i przysnął.

-Jak możesz teraz spać?- szturchnąłem go w ramię. Wzdrygnął się i popatrzył na mnie zmęczonym wzrokiem.

-Reanimowałem cię kilka minut poczym zmusiłeś mnie do długiego biegu- wyliczał na oalcach.- A teraz jeszcze oczekujesz, że będę myślał.

Zaczerwieniłem się.

-Przepraszam- wymruczałem.- Odprowadzę cię do domku.

Wstałem i pomogłem wstać synowi Apollina.

-Nie trzeba- uśmiechnął się.

-A jednak to zrobię- wziąłem go pod rękę i ledwo kontaktującego odprowadziłem pod same drzwi.

-Dobranoc- uśmiechnął się na pożegnanie.

-Śpij dobrze- uśmiechnąłem się i pocałowałem go w czoło. Chłopak poszedł do siebie a ja powoli skierowałem się do swojej samotni. Wcisnąłem ręce do kieszeni bo zaczynało mi się robić zimno. Ognisko skończyło się już dawno. Na zegarach wybijała 2 nad ranem. Dziwne, że nikt mnie jeszcze nie ochrzanił za szwędanie się po nocy. Wróciłem do siebie, przebrałem się i umyłem kiedy się kładłem było pięć minut przed 3. Godziną duchów.

...............................

5komów =next ^^ a mam kilka w zanadrzu ^^  niestety obecnie nie mam internetu i korzystam z wifi na dworcu xD wiec nie wiem kiedy rozdział się pojawi, najprawdopodobniej jutro rano (bo znowy bede na dworcu xD) lub jesli do 20 minut dobijecie 5kom ^^

Przestanę KochaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz