Po naradzie poszedłem do swojego domku. Chciałem w końcu znów móc tonąć w morzu swojej samotności. Jednak morze musiało poczekać ze względu, że napłynęło inne. To znaczy Percy...
-Nico- oparł się o drzwi nim zdążyłem wejść do środka.
-Jestem śpiący- kłamstwo. Spróbowałem dostać się do swojej samotni i w spokoju wszystko przemyśleć.
-Nie jesteś- złapał mnie za nadgarstki. Syknąłem z bólu.
-Puszczaj- spróbowałem się wyrwać. Podciągnął rękawy mojej bluzy i zobaczył bandaże na nadgarstkach.
-Co się stało?- popatrzył mi w oczy.
-Nic- wyrwałem się i zamknąłem mu drzwi przed nosem. Oparłem się o nie i zjechałem po nich na ziemię. Skuliłem się i zacząłem płakać.
-Trzymaj się- usłyszałem głos Percy'ego zza drzwi i jak odchodzi. Jestem głupi. Uderzyłem pięściami w podłogę i odwijając bandaże z nadgarstków znów oddałem się niosącemu ukojenie zajęciu znanego innym jako okaleczanie się.
Rano obudziłem się cały obolały pod drzwiami mojego domku. Musiałem zasnąć. Poszedłem przemyć zrobione wcześniej rany i całego siebie. Znów opatrzyłem nadgarstki i ubrałem się pakując do plecaka kilka ubrań i niezbędnych na misję rzeczy takich jak batoniki z ambrozją. Wyszedłem na zalany słońcem obóz. Nieźle. Było mi gorąco, wręcz duszno. Spotkałem Percy'ego.-Jak się czujesz?- zapytał na powitanie. Mruknąłem tylko coś niezrozumiałego i nieistotnego. Syn Posejdona chciał jeszcze coś powiedzieć ale zamknął usta i spuścił głowę.
-Hej Ann- Percy przywitał swoją dziewczynę. Chciałem zniknąć widząc jak pocałowali się.
-Masz wrócić cały- dziewczyna wtuliła się w swojego chłopaka, o którym ja tak marzyłem. Nie wiem co on w niej widzi. Tylko w sumie... co miałby zobaczyć we mnie, dużo młodszym a zarazem starszym synu Hadesa z depresją. Powinienem już się przyzwyczaić a nie potrafię. Spuściłem więc głowę i odsunąłem się dopóki nie wrąbałem w coś. Odwróciłem się i ze spuszczoną głową szepnąłem "przepraszam" do stojącego przedemną Jasona.
-Nic się nie stało- uśmiechnął się szeroko.- Idziemy- powiadomił Chejrona stojącego przy nim.
I poszliśmy. Ustaliliśmy, że pójdziemy pod znany nam "Olimp" tam żaden z nas nie chciałby walczyć by nie narazić się boskim rodzicom. Sowy... Sowy...
Wlokłem się za Percym i Jasonem, którzy wesoło rozmawiali między sobą.-A Ty Nico?- z zamyślenia wyrwał mnie radosny głos Percy'ego.
-Co ja?- uniosłem wzrok.
-Jak się czujesz?- zapytał.
-Normalnie- wzruszyłem ramionami. W moim przypadku normalnie znaczy cierpienie wewnątrz z ogromnej miłości i myśli samobójcze. Poczułem się trochę gorzej i odpłynąłem...
........................
Kolejna nota :) życzę wesołego jajka :)) i mokrego dyngusa :)
CZYTASZ
Przestanę Kochać
FanfictionPercico//Solangelo Bałagan, stany depresyjne i brak umiejętności zerwania z przeszłością - to wszystko na czym opierało się życie Nico, przyprawione tylko świadomością, że sam był sobie winny. (nie będę go poprawiać, jest dla mnie dobrym odniesienie...