Znalazłem się, jak zapewne się domyślacie, w podziemnym królestwie mojego ojca. Przynajmniej tak mi sie wydawało bo dziwnie znajoma aura otaczała to pomieszczenie. Jednak dane mi było przekonać się, że bardzo się pomyliłem.
-Witaj Nico- usłyszałem gdzieś przed sobą spokojny, głęboki, lekko wibrujący, męski głos.
-Kim jesteś?- niespokojny zapytałem nerwowo kręcąc głową.
-Twoim koszmarem- cichy szept rozległ się tuż obok mojego ucha. Machnąłem ręką by wyczuć kto mówi jednak nje poczułem niczyjej obecności.
-Nie jesteś Kupidynem- niestety miałem okazje go spotkać i wolałbym nie narażać się na powtórkę bo wyszedłem z niego jeszcze bardziej zagubiony i umęczony, a co gorsza, Jason dowiedział się o moich uczuciach do Percy'ego.
-Zgaduj dalej- tym razem głos dochodził zza mnie więc szybko się odwróciłem.- Oh jak łatwo Cię oszukać.
Melodyjny śmiech odbił się echem przez co przekonałem się, że byłem w bardzo dużym pomieszczeniu.
-Kim jesteś?- wydyszałem a oddech przyśpieszył mi jeszcze bardziej. Świst dobiegł moich uszu. Szybko sięgnąłem do pasa po mój stygijski miecz.
-Na ślepo nic nie zdziałasz Nico- znów rozległ się śmiech i świst. Zostałem szybko powalony na ziemię i pare razy kopnięty. Myśl, że jestem cały obolały i bezbronny pozwoliła mojemu ciału osunąć się w ramiona Morfeusza. Bardzo brakowało mi snu ale nigdy się nie spodziewałem, że mogę zasnąć nawet podczas walki.
...........
Po dlugiej nieobecnosci przedstawiam kolejny rozdzil :) milego czytania. Komentarze mile widzianie.
CZYTASZ
Przestanę Kochać
FanficPercico//Solangelo Bałagan, stany depresyjne i brak umiejętności zerwania z przeszłością - to wszystko na czym opierało się życie Nico, przyprawione tylko świadomością, że sam był sobie winny. (nie będę go poprawiać, jest dla mnie dobrym odniesienie...