Rozdział 1 " Znalezisko"

3.7K 152 65
                                    

  Usłyszałam natarczywy dźwięk budzika. Nie otwierając, oczu wymacałam, mój telefon i wyłączyłam budzik.
Przekręciłam się na drugi bok.
Nie mam najmniejszej ochoty wstawać i rozpoczynać kolejny dzień, kiedy tak przyjemnie leży się w ciepłym łóżku. Otworzyłam powoli oczy. Obraz był, zamazany, więc przetarłam, je parę razy ręką, by odzyskać, ostrość widzenia. Podniosłam się powoli i przeciągnęłam. Wstałam i podeszłam do szafy. Trochę czasu zajęło mi wybranie stroju. W końcu ubrałam się w różową bluzkę z krótkim rękawem.
Krótką granatową spódniczkę i brązowe legginsy. Ubrana stanęłam przed lustrem by, ujarzmić swoje jasne blond włosy.
Związałam je w sterczące po bokach głowy dwie kitki.
Zeszłam po schodach i weszłam do kuchni gdzie, siedziała już moja Ciocia, popijając kawę i przeglądając jakiś magazyn. Naszykowałam sobie miskę płatków i usiadłam naprzeciw Ciotki.
Zdążyłam opróżnić miskę do połowy gdy, Ciocia odłożyła magazyn i powiedziała.

- Posłuchaj Sky. Zawsze na wakacje zabieram cię do twojej babci prawda?

Przytaknęłam, a ciotka upiła kolejny łyk kawy.

- Wiem, że do końca szkoły jeszcze sześć miesięcy, ale musimy pojechać teraz do Paryża.

- Dlaczego — spytałam, odkładając łyżkę.

- Do Paryża przyjeżdża parę ważnych osób. Gazeta, dla której piszę artykuły, chce mieć, z nimi wywiady więc muszę, tam pojechać, a nie mogę zostawić cię samą na tak długo w Nowym Jorku.

Zatkało mnie.

- Ale co ze szkołą?

- Jesteś zdolna. Dasz radę nadrobić. Przez dwa miesiące pobytu w Paryżu, możesz przecież, dowiadywać się od znajomych co przerabiacie.

- Tak wiem, że mogę to zrobić, ale co z zajęciami z gimnastyki? Nie chce ich opuścić.

- Rozmawiałam o tym z twoją babcią. Mówi, że blisko jej domu jest klub gimnastyczny gdzie, możesz chodzić, trenować.

Zamyśliłam się na chwilę.

- No cóż w takim razie możemy spokojnie jechać-stwierdziłam.

- Dobrze — ciocia znowu napiła się kawy- wyjeżdżamy za trzy tygodnie, ale radziła, bym ci się już spakować, aby potem nie było z tym problemu.

- Dobrze Ciociu.

Dokończyłam jeść śniadanie i poszłam na strych. Rozejrzałam się w poszukiwaniu mojej czerwonej walizki, lecz nigdzie jej nie było. Ciotka musiała ją gdzieś przestawić podczas ostatnich porządków. W końcu zauważyłam ją na starej szafie stojącej pod ścianą. Spróbowałam ją dosięgnąć, jednak okazało się, że jestem za niska. Przysunęłam sobie taboret i stanęłam na nim. Złapałam walizkę i rzuciłam ją na ziemię. Zauważyłam na szafie coś jeszcze. Stało tam średniej wielkości pudło. Zaciekawiło mnie, co w nim jest.
Stanęłam na palcach i wyciągnęłam się, jak tylko mogę. Złapałam pudełko i w tym samym momencie, zachwiałam się i spadłam na ziemie. Podniosłam się, masując plecy. Oby to pudełko było tego warte. Starłam z niego kurz, odsłaniając napis napisany, czarnym markerem.

- Rzeczy Any — przeczytałam na głos. - Any?

Serce zabiło mi mocniej. Właśnie trzymam w rękach, coś, co należało do mojej mamy. Moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym, gdy miałam trzy lata. Ciotka mało mi o nich opowiadała, a ja straszne chciałabym się o nich czegoś dowiedzieć. Teraz mam ku temu okazje. Otworzyłam pudło. W środku były płyty z muzyką, stare zdjęcia, biżuteria i opaska do włosów.
Trochę się zawiodłam.
Nie ma tu nic co może mi powiedzieć, jaka była mama. Już chciałam odłożyć pudło, gdy zwróciłam uwagę na opaskę. Wygląda jak normalna opaska. Była niebieska, a zamiast kokardy miała ozdobę w kształcie płomienia. Wyjęłam ją z pudła, wzięłam walizkę i zeszłam ze strychu.
Uznałam, że opaska zawsze się przyda. Pożegnałam się z Ciocią, która wychodziła właśnie do pracy i poszłam do swojego pokoju. Schowałam walizkę pod łóżko. Równie dobrze, mogę się spakować jutro, przecież nie będę tracić soboty na pakowanie. Podniosłam telefon leżący na łóżku i napisałam SMS-a do mojej przyjaciółki Alice.

Sky — Hej, Alice. Co ty na to, aby iść do kina, na ten najnowszy film akcji?

Alice — Dobry pomysł. Spotkajmy się za piętnaście minut, pod kinem.

Sky — Okej.


Wyjęłam z szafy, swoją torbę na ramie. Spakowałam do niej telefon, trochę pieniędzy i sweter na wypadek, gdyby się zrobiło chłodniej. Przed wyjściem, spojrzałam jeszcze w lustro. Moje włosy śmiesznie sterczały. Nie mogę, tak pokazać się ludziom.
Podniosłam opaskę, którą znalazłam na strychu.
No, cóż może nie jest to najnowszy krzyk mody, ale zawsze się przyda.
Wsunęłam ją na włosy i przejrzałam się w lustrze. Wyglądałam o wiele lepiej. Podniosłam torbę i naglę, coś mnie odrzuciło do tyłu, a z opaski coś wystrzeliło. Zdezorientowana spojrzałam przed siebie i zobaczyłam coś dziwnego. Metr o de mnie w powietrzu unosił się stworek nie wiele mniejszy od mojej dłoni.
Jego ciałko, było małe a główka duża.
Miał nóżki i ręce przypominające płetwy. Poruszał swoim długim płasko zakończonym ogonem.
Na główce miał duże szpiczaste uszy.
Był koloru niebieskiego, a część uszu, czubek ogona, brzuszek, i końcówki łapek i nóżek były granatowe.
Na jego główce, był granatowy znak.
Z pyszczka wystawały mu małe kły.
Jego wielkie szafirowe oczy, z wąską źrenicą uważnie wpatrywały się we mnie. Stałam na środku pokoju, gapiąc się na stworzenie. Nie mogłam zrobić żadnego ruchu. Byłam zszokowana. To coś wyleciało z opaski. To nie jest coś, co zdarza, się na co dzień. Nagle stworek się oddawał.

- Witaj Sky.

Wobec takiego obrotu spraw mogłam zrobić tylko jedno. Zaczęłam wrzeszczeć.  

Mam nadzieję, że podobał wam się pierwszy rozdział :)

Koteleczka5

Miraculum:Nowa BohaterkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz