Rozdział 18 " Och ten Kot "

874 64 17
                                    

Poczułam jak ktoś mną co chwilę potrząsa. Po krótkiej walce z bólem głowy, w końcu otworzyłam oczy. Zobaczyłam nad sobą Biedronkę.

-No nareszcie - powiedziała. - Już się bałam, że się nie obudzisz.

-Spokojnie, nic mi nie jest - Odparłam i usiadłam.

Spojrzałam w lewo gdzie ostatni raz widziałam Nietoperzyce. Tak jak się spodziewałam nie było jej. Przecież żaden przestępca nie czekał by z herbatką, aż się obudze.

- Wszystko okej Wyverna? - Spytał Kot podchodząc do mnie i pocierając swoją głowę.

- Tak wszystko okej - odparłam i wstałam.

I to był mój błąd. Zakręciło mi się w głowie i poleciałam do tyłu i gdyby nie Kot, który złapał mnie i mocno objął ramionami bym nie upadła, to na pewno uderzyła bym głową boleśnie o ulicę. Miałam ochotę zostać w tych ramionach i nie wychodzić z nich nigdy w życiu. Były takie silne, a zarazem delikatnie mnie trzymały.
Nie, muszę się opamiętać.

- Dzięki że złapanie Kocie - Powiedziałam szybko i odsunęłam się od niego i oparłam o latarnię by nie upaść.

Co się ze mną dzieję. Przecież nie szukam miłości. Kot na pewno mi się nie podoba. Moje rozmyślania przerwała Biedronka.

-Rozejrze się po okolicy. Może ta dziewczyna jest gdzieś w pobliżu.

- Dobry pomysł. Powiedział Kot.

Biedronka zaznaczyła Jo-jo i dach i wskoczyła z jego pomocą na dach. Za nim zniknęła, pokazała mi ręką bym później do niej zadzwoniła. Gdy dziewczyna zniknęła, spojrzałam na Kota.

- Chyba muszę Cię przeprosić.

- Za co? - Spytał.

- Za to, że podejrzewałam Cię o to, że to ty jesteś złodziejem.

- Oj tam - powiedział Kot z uśmiechem. - Było minęło.

Usmiechnęłam się.

- To super. No to ja lecę. Do kolejnego spotkania.

Gdy tylko postawiłam parę kroków z nowu się zachwiałam i poleciałam do przodu. Poczułam jak ręce Kota łapią mnie w pasie.

- Może jednak Cię trochę odprowadze. Wolę nie ryzykować tym, że będziesz leciała i zdeżysz się z pierwszym lepszym budynkiem - powiedział z uśmiechem.

O matko, ale on ma piękny uśmiech. Jeju Sky, opanuj się dziewczyno. On ci właśnie zaproponował, że Cię trochę odprowadzi. Co ja mam robić. Zgodzić się czy odmówić. Iść samej i prawdopodobnie zdeżyć się z budynkiem, czy iść z Kotem. Spojrzałam na uśmiechniętą twarz Kota. Kto się krył pod tą czarną maską. Spojrzałam w jego piękne zielone oczy wpatrujące się we mnie. Im dłużej się patrzę w te zielone oczy, tym bardziej jestem pewna, że już je kiedyś widziałam.

- Pewnie, że możesz mnie odprowadzić - Powiedziałam za nim wogule pomyślałam co mówię. - Możemy pójść pod szkołę. Stamtąd już sobie poradzę z dojściem.

- Okej. To chodź - wyciągnął w moją stronę swoją rękę.

Po chwili zdumienia podałam mu swoją rękę. Nasze pazury wydały zgrzyt, kiedy otarły się o siebie. Ten zgrzyt sprawił, że moje serce dosłownie podskoczyło. Matko co się ze mną dzieję.
Kot się uśmiechnął i ruszył ulicą ze mną za rękę.
Nie mogę w to uwierzyć. Idę z Czarnym Kotem i to za rękę, a moje serce fika koziołki w klatce piersiowej.
Sky, co się z tobą dzieje dziewczyno.

A więc o to pierwszy rozdział z maratonu. Mam nadzieję, że się podobał :-)

Koteleczka5

Miraculum:Nowa BohaterkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz