Rozdział 29 " Poświęcenie "

844 52 10
                                    

Na początku chcę powiedzieć, że jest to pierwszy rozdział w którym będzie napisana perspektywa innej osoby niż Sky. Będzie to również jak na razie najdłuższy rozdział tego opowiadania. Od razu informuje, że kolejny rozdział będzie w niedzielę. Muszę trochę odpocząć bo ostatnio wstawiam rozdział za rozdziałem.

Położyłam bandaż, wacik i coś do odkarzania na stoliku. Spojrzałam na nogę Biedronki, którą dziewczyna oparła na drugim krześle. Westchnęłam i spojrzałam na Kota.

- Na pewno chcesz to zrobić? - upewniłam się.

- Tak - odparł i podszedł do dziewczyny. - Gotowa?

Biedronka pokiwała głową i po chwili Kot złapał za ostrze. Przez chwilę nic się nie działo. Po chwili Mari pisnęła, kiedy ostrze poruszyło się. Kot szarpnął je. Szkło wysunęło się z nogi i błyskawicznie obróciło ostrą stroną do ręki Kota. Nie zobaczyłam jak ostrze się wbija, ponieważ Kot natychmiast się odwrócił z cichym krzykiem i zgiął w pół, łapiąc za dłoń. Wzięłam wacik i wylałam na niego odkarzacz, po czym przemyłam ranę po ostrzu. Zabandażowałam część nogi poniżej kolana. Część nogi, która zmieniła się w szkło wciąż nim była

- Już - powiedziałam i dałam Marinette tabletkę przeciwbólową i wodę, po czym podeszłam do Kota.

- Pokarzesz? - spytałam.

Chłopak po chwili wyciągnął rękę w moją stronę. Zatrzęsłam się. Ostrze wbiło się w spód dłoni, i przebiło ją na wylot. Spojrzałam na Kota. Jego twarz wykrzywiał grymas bólu.

- Chodź - powiedziałam, delikatnie wzięłam go za ramię i posadziłam na drugim krześle. Wzięłam tabletki przeciwbólowe i dałam je chłopakowi razem z wodą. Nie protestowałam, kiedy połknął trzy tabletki na raz. Nawet nie chcę myśleć jak ta dłoń musi boleć. Podeszłam do drzwi i przez szybę w nich obserwowałam szfendające się po ulicy pojedyncze Lustrzane Zombie. Gdzie jest Ciocia i Babcia? Są bezpieczne? Czy może zasiliły szeregi potworów chodzących po ulicach. Z zamyślenia wyrwał mnie głos Kota.

- To działa.

Odwróciłam się i spojrzałam na chłopaka. Palce jego dłoni zmieniły się w szkło. Zgrzytały kiedy nimi poruszał. Zdrową ręką wskazał na nogę Biedronki. Szkło zmniejszyło się. Pokrywało dotąd nogę do połowy łydki. Teraz sięgało trochę nad kostkę.

- Czyli niedługo będziemy mogli stąd wyjść - stwierdziła dziewczyna.

- Musimy najpierw opracować plan - stwierdziłam. - Nie możemy się po prostu błąkać po mieście, to zbyt niebezpieczne.

- Masz rację - zgodził się ze mną Kot. - Mam pewien pomysł, ale z jego wykonaniem musimy zaczekać chociaż do wieczora.

CZTERY GODZINY PÓŹNIEJ

Ja i Biedronka podeszłyśmy do stojącego przy drzwiach Kota. Noga Marinette całkowicie się odmieniła wracając do normalnego wyglądu, jednak rana została i przy poruszaniu sprawiała ból. Czarny Kot opierał się o drzwi i patrzył w ciemność na dworze. Szkło pokryło cała jego dłoń włącznie z nadgarstkiem. Wbite ostrze złączyło się ze szkłem sprawiając, że dłoń wyglądała jakby wyrastały z niej dwa kolce.

- Na pewno chcesz iść sam? Mogę iść z tobą.

- Wiem Wyverno. Ale czarny kolor lepiej się zleje w nocy z tłem.

Niechętnie zgodziłam się. Czarny Kot otworzył drzwi.

- Tylko masz wrócić Kiciusiu, bo jak nie to urwe ci łeb - powiedziała Marinette.

Miraculum:Nowa BohaterkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz