Rozdział 28 "Na Ratunek Biedronce"

783 55 7
                                    

Szłam pustymi ulicami. Za mną podążał Kot niosący na rękach Biedronke. Wszystkie ulice były puste. Czasami z miejsc, gdzie kiedyś, były drzwi domów, słychać było stłumione przez szkło, wołanie uwięzionych  ludzi. Trapiło mnie jedno ważne pytanie. Gdzie jest Zaakumizowana osoba? Od godziny jedyne co spotkaliśmy to latające ostrza, polujące na wszystko co się rusza. Moje rozmyślania przerwał niecodzienny widok. Z zakrętu przed nami wyszedł człowiek, jeżeli można go tak nazwać. Postać miała ludzką figurę, lecz cała pokryta, była szkłem, które w różnych miejscach było popękane, pozwalając postaci na  poruszanie się. Z jej palców wyrastały duże i ostre szpony, również ze szkła. Pomimo że nie miała twarzy, słychać było jak wydaje gardłowe jęki. Postać zatrzymała się i obróciła głowę w naszą stronę. Stała chwilę nieruchomo, po czym wydała głośny, gardłowy jęk. Z innych ulic zaczęły wychodzić inne Lustrzane Potwory, które ruszyły w naszą stronę. Spojrzałam na Kota.

- Mówiłeś, że te posągi się nie ruszały gdy je mijałeś.

- Jak widać dostały jakiegoś kopa, bo idą na nas.

Chłopak rozejrzał się, po czym dostrzegł szklane auto z otwartymi drzwiami, stojące na poboczu. Podszedł tam i posadził w nim Biedronke, po czym wrócił do mnie. Odczepił od paska Koci - Kij.

- Nie możemy ich stłuc - powiedział.

- Niby czemu? - spytałam. - To tylko chodzące lustra.

- Te Lustrzane Zombie były kiedyś ludźmi. Nie wiemy co się stanie jak je rozbijemy.

Kot miał rację. Pierwszy z Zombie podszedł do nas wyciągając w moją stronę ręce. Odsunęłam się. Złapałam jeden z Bumeranguw i odruchowo uderzyłam nim potwora w skroń. Ku mojemu zdziwieniu lustro w tamtym miejscu leeko pękło, a Lustrzany Zombie upadł na ziemię. Za każdym razem, gdy próbował wstać to jednak ponownie upadał. To miejsce to musi być ich słaby punkt. Podążając tym tropem uderzaliśmy w ich skronie, a Zombie padały na ziemię. Po chwili usłyszałam jak Biedronka mnie woła. Spojrzałam na Kota. Na razie dobrze sobie radził z walką więc mogłam na chwilę odejść. Pobiegłam w stronę auta gdzie siedziała Marinette. Ominęłam jednego z Lustrzanych Zombie, który wyciągał w moją stronę swoje szponiaste palce i podbiegłam do samochodu. Mari miała wystraszoną minę.

- Co się dzieję? - spytałam

Biedronka z przerażeniem wskazała nogę gdzie wbite było ostrze. Spojrzałam tam i zatrzęsłam się. Jej stopa i kostka, pokryte były błyszczącym się szkłem. Spojrzałam z przerażeniem na owiele bardziej wystraszoną twarz Mari, po czym przeniosłam wzrok na ostrze. Jeżeli szybko go nie wyjmiemy, to Marinette dołączy do grona Lustrzanych Zombie. Spojrzałam do tyłu. Kot powalił ostatniego z Zombie i podszedł do nas. Spojrzał z przerażeniem na nogę Biedronki.
U

słyszałam gardłowe jęki. Odwróciłam się i zobaczyłam kolejne Lustrzane Potwory idące w naszą stronę. Rozejrzałam się. Apteka powinna być na końcu ulicy. A jeżeli jej nie ma, to mamy poważny problem.

- Kocie idziemy, szybko - powiedziałam i ruszyłam przed siebie.

Chłopak wziął Biedronke na ręce i ruszył za mną. Gadłowe jęki słychać było coraz bardziej. Jeżeli wszyscy mieszkańcy, którzy byli na dworze, zamienili się w tę potwory, to jesteśmy w fatalnej sytuacji. Podbiegłam do jednego z budynków. Jeżeli dobrze pamiętam to tu powinna być apteka.

- Jak tam wejdziemy? - spytałam dotykając szkła w miejscu, gdzie według mnie powinny, być drzwi.

- Użyje mocy - powiedział Kot i posadził Biedronke na ziemi.

- Jaką masz moc? - spytałam.

- Zaraz zobaczysz - odparł i podszedł do mnie.

Odsunęłam się, robiąc dla niego miejsce.

- Kotaklizm! - krzyknął, a dookoła jego ręki pojawiło się coś czarnego.

Kot przejechał dłonią po lustrze, które najpierw przybrało dziwny brązowo-rdzawy kolor, po czym popękało i rozpadło się na małe kawałeczki odsłaniając drzwi do apteki.

- Pośpieszcie się, one są bardzo blisko - powiedziała Biedronka, wskazując tłum Lustrzanych Zombie.

Szybko złapałam swój ogon, szpikulcem wyłamałam zamek i otworzyłam drzwi. Kot wziął Biedronke na ręce i wszedł do środka. Szybko zamknęłam drzwi. Całe szczęście, że Lustrzane Zombie mają coś z tych orginalnych. Minęły aptekę, rozgladając się i nawet nie spojrzały na drzwi. Kot posadził Biedronke na krześle. Jej noga pokryła się szkłem do połowy łydki. Usłyszałam ciche piszczenie. Kot spojrzał na swój pierścień z którego zniknęła jedna z poduszek, kociej łapki na nim.

- Pójdę na zaplecze, zamienić się jeszcze raz i przyniose jakieś bandarze czy coś takiego - powiedział i zniknął za drzwiami na tyłach apteki.

Spojrzałam na Marinette. Jej twarz wyrażała zmęczenie. Dotknęłam jej czoła. Miała gorączkę a noga zamieniona w szkło bolała, co widać było na jej twarzy. Po chwili wrócił Kot trzymając w rękach bandaże, tabletki i odkarzacze.

- Musimy wyjąć to szkło - powiedział.

- Wiem - odparłam i złapałam za ostrze.

Biedronka skrzywiła się. Poczułam jak ostrze wysuwa się samo w stronę mojej ręki z zamiarem wbicia się w nią. Natychmiast zabrałam rękę, a ostrze z powrotem wróciło na miejsce.

- Nie da rady go wyjąć. Chyba, że ktoś pozwoli aby wbilo się w niego - powiedziałam.

- Ale musimy jakoś je wyjąć. Jeżeli tego nie zrobimy to Biedrona zamieni się w Lustrzane Zombie i nie będzie mogła złapać Akumy - stwierdził chłopak.

- Wiem. Nie mam pojęcia co robić.

Zapadła długa cisza którą w końcu przerwał Kot.

- Ja wyjmę to ostrze - powiedział.

- Nie możesz - zaprotestowała Biedronka. - Wtedy ty zamienisz się w Zombie.

- Wiem Biedronko - odparł. - Ale tylko ty możesz złapać Akumę. Chcę aby Paryż znów był normalny, a ludzie którzy stali się Zombie znów byli sobą. Jeżeli ceną za to jest przemiana w Lustrzane Zombie to stanę się nim abyście mogły zaprowadzić tu porządek.

I jak rozdział? Mam nadzieję, że się podobał. Według was Kot postąpił dobrze?

Koteleczka5

Miraculum:Nowa BohaterkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz