Rozdział 11 "Tajemnica Marinette i rozmowa z Czarnym Kotem"

1.3K 80 13
                                    

Niezauważona przez nikogo, weszłam do pokoju Marinette. Na mój widok, Mari podskoczyła, szybko zamknęła swoją torebkę, trzymaną w ręce i rzuciła ją na łóżko.

- O Sky jesteś. Już myślałam, że coś cię zjadło w tej łazience.

Uśmiechnęłam się i przewiesiłam swoją torebkę, przez oparcie krzesła.

- Spokojnie, jeszcze żyję - powiedziałam.

Mari zastanowiła się chwilę, po czym spytała

- Jesteś głodna?

- Trochę - powiedziałam.

- To chodź mój tata upiekł niedawno ciasteczka - powiedziała z uśmiechem.

- Kocham ciasteczka - odparłam i razem z Marinette wyszłam z pokoju.

Idąc na dół myślałam nad jedną rzeczą. Czemu Mari tak szybko, zamknęła torebkę na mój widok.

W NOCY

Usiadłam na barierce wieży Eiffla. Była północ. O tej porze umówiłam się z Kotem. Jeżeli nie przyjdzie to, będę miała więcej motywów, by go podejrzewać. W duchu błagałam, aby nie okazało się, że to on jest, tajemniczym złodziejem. Usłyszałam kroki za sobą.

- Już chciałem powiedzieć abyś uważała by nie spaść, ale przypomniałem sobie, że potrafisz latać - powiedział Kot z uśmiechem i usiadł koło mnie.

Jego słowa dźwięczały mi w uszach. Ma piękny głos. Proszę, aby to nie on był złodziejem.

- Lepiej uważaj abyś to ty nie spadł Kiciusiu - odparłam.

Boże co ja gadam.

- Nie martw się, koty zawsze spadają na cztery łapy.

Uśmiechnęłam się.

- Racja, zapomniałam.

- To o czym, chciałaś pogadać? - spytał Kot.

Zastanowiłam się chwilę. Nie mogłam, po prostu zapytać go, czy to on skakał w nocy, po dachach i okradał ludzi. W końcu spytałam.

- Co robiłeś wczoraj około 21?

Kot zdziwił się.

- A czemu pytasz?

- Najpierw powiedz mi co robiłeś, w tym czasie.

Chłopak chwilę się zastanowił, po czym powiedział.

- Byłem w domu.

- Na pewno? - spytałam podejżliwie.

Muszę się upewnić czy mówi prawdę.

- Tak - odpowiedział.

- W takim razie co robiłeś, o tej porze w centrum? -spytałam.

Kot, aż otworzył buzię ze zdziwienia.

- Widziałam cię jak skakałeś po dachach - kontynuowałam.

- Ale to nie możliwe -powiedział chłopak. - Nie mogłem być w centrum. Mieszkam dalej od niego. To nie mogłem być ja.

- Nikt inny oprócz ciebie nie nosi uszu, ani rękawiczek z pazurami -stwierdziłam,zeszłam z barierki i skrzyżowałam ramiona.

Kot stanął na barierce, obrócił się w moją stronę, po czym kucnął, przytrzymując się barierki rękami.

- Wyverna proszę, uwierz mi, to nie mogłem być ja.

Wziełam go rękami za głowę i uniosłam lekko ją do góry tak, by spojrzał mi w oczy i przysunęłam do niego bliżej swoją twarz.

Miraculum:Nowa BohaterkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz