Po raz nie wiem, który wyłączyłam budzik. Spojrzałam na zegarek. Była już 5:50. Nie ma już sensu dużej zwlekać ze wstawaniem. Trąciłam ręką śpiącego koło mojej głowy Draak'a.
- Wstawaj — powiedziałam sennym głosem.
Draak otworzył oczy, a ja zwlekłam się z łóżka. Uczesałam włosy w dwa sterczące kucyki. Ubrałam swoją różową bluzkę, brązowe legginsy i granatową spódniczkę, a na koniec włożyłam opaskę, która jest moim Miraculum. Przełożyłam torebkę, w której schował się Draak, przez ramię. W jedną rękę wzięłam czerwoną walizkę, która sprawiała wrażenie, jak by miała zaraz wybuchnąć, a drugą ręką chwyciłam równie wypchany plecak. Zeszłam na dół. Szybko pochłonęłam kanapkę z serem i skierowałam się do garażu. Ciocia Ania już tam była i wkładała swoje rzeczy do bagażnika.
- Jestem — oznajmiłam.
- Coś się nie śpieszyłaś — rzuciła sarkastycznie Ciotka.
Zignorowałam jej uwagę i schowałam swoje rzeczy do auta. Potem razem z ciocią wsiadłam do samochodu i pojechałyśmy na lotnisko.
GODZINĘ PÓŹNIEJ
- Wyjęłaś wszystko z auta Sky?- spytała Ciotka, zamykając samochód.
- Tak mam wszystko. Możemy iść.
Weszłyśmy do budynku. Pomimo wczesnej pory, był już pełen ludzi. Skierowałyśmy się w kierunku odprawy. Zatrzymałam się i złapałam Ciotkę za ramię.
- Ciociu poczekaj.
- Czemu?
- Muszę iść do łazienki.
- Nie wytrzymasz, aż wsiądziemy do samolotu?
Pokręciłam przecząco głową.
- Ech no dobra. Tylko szybko.
Kiwnęłam głową i zawróciłam w stronę wejścia. Byłam parę metrów od łazienki, kiedy usłyszałam krzyki. Obróciłam się i spojrzałam w stronę odprawy. Jakiś mężczyzna trzymał jakąś kobietę. Do jej skroni przyłożył lufę pistoletu. Koło jego nogi leżała torba z bronią. Ludzie dookoła byli przerażeni. Nie myślałam długo. Wbiegłam do łazienki i otworzyłam torbę.
- Draak. Czas coś spalić! - krzyknęłam.
Kwami wleciał do mojej opaski. Błysnęło i zamieniłam się w Wyverne. Wybiegłam z łazienki. Poleciałam do góry, po czym wylądowałam przed mężczyzną.
- Poddaj się albo zostanie z ciebie jedynie pył-powiedziałam.
Do moich uszu dochodziły szepty. To Wyverna. To ta bohaterka. Mężczyzna rozejrzał się, po czym pchnął kobietę w moją stronę. Złapałam ją nim upadła na ziemię.
- Ech. Czego w zdaniu zostanie z ciebie pył, nie zrozumiał?
Ruszyłam biegiem w stronę, gdzie pobiegł mężczyzna. Pomimo ciężkiej torby był szybki. Zatrzymałam się. Uciekał w stronę jednego z wejść. Wyszłam przez awaryjne wyjście i poleciałam wzdłuż budynku. Wylądowałam parę metrów przed wyjściem. Po chwili przez drzwi wybiegł człowiek, którego ścigałam. Chwyciłam jeden z bumerangów i rzuciłam go, obierając za cel nogę uciekiniera. Trafiłam w cel. Mężczyzna pod wpływem nagłego bólu zatrzymał się. Ruszyłam w jego stronę. Z całej siły uderzyłam go pięścią w szczękę i powaliłam na ziemię. Mężczyzna chciał wstać, jednak nie pozwoliłam mu na to.
- Ani się waż — powiedziałam ostro, a szpikulec na ogonie błysnął ostrzegawczo, w porannym słońcu.
Nadbiegli ochroniarze.
- Wiecie co z nim zrobić — spytałam.
- Tak — powiedział jeden z ochroniarzy. - jak możemy ci się odwdzięczyć Wyverno?
- Patrzcie uważnie kogo wpuszczacie na lotnisko a będę przeszczęśliwa — powiedziałam i odleciałam w stronę wejścia.
WIECZOREM
Taksówka zatrzymała się pod domem babci. Wysiadłam z auta. Z daleka zobaczyłam oświetloną wieżę Eiffla. Oblał mnie snop światła. Spojrzałam do tyłu i zobaczyłam stojącą w drzwiach babcię. Zaraz potem z domu wyleciał czarno biały kształt.
- Dingo! - zawołałam i zaczęłam głaskać kundelka.
- A ze mną się nie przywitasz?- usłyszałam rozbawiony głos babci koło siebie.
Wstałam i ukochałam ją.
- Stęskniłam się za tobą.
- Ja też. Pewnie jesteś zmęczona po tak długim locie. Idź spać, a ja pomogę Annie z bagażami.
- Nie. Pomogę wam.
- Nie ma mowy. Spać.
Babcia popchnęłam mnie w stronę drzwi. Weszłam do środka i poszłam do pokoju, w którym śpię podczas wizyt. Wygrzebałam z szafy swoją starą piżamę i ubrałam się w nią. Wskoczyłam do łóżka. Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam. Gdy się obudziłam, zegar wskazywał południe. Obróciłam się, by sięgnąć po swoje Miraculum. Wrzasnęłam i odsunęłam się do tyłu, w rezultacie spadłam z łóżka. Na krześle przy stoliku ktoś siedział.
- Alix! - wykrzyknęłam. - Ale mnie przestraszyłaś.
Wstałam i przytuliłam przyjaciółkę.
- Co tu robisz?- spytałam.
- Wpadłam się spytać, czy chcesz iść około piętnastej do Skate Parku.
- Pewnie.
- Super. Wpadnę po ciebie.
- Jasne.
- Zapewne znów cię prześcignę.
- Chyba w marzeniach — odparłam ze śmiechem.
Gdy Alix wyszła, zawołam.
- Draak! Gdzie jesteś!?
- Pod łóżkiem.
- Co tam robisz?
- Schowałem się, by ta dziewczyna mnie nie widziała.
- Okej. To mądre posunięcie. A teraz się najedz, bo nie wrócimy na obiad.
Kwami błyskawiczne znalazł się koło mnie.
- Co?! Jak to?
- Tak to, dzisiaj dzień na dworze.
- O nie, to mój koszmar — jęknął Draak.
- Co? Dzień na dworze? - spytałam.
- Nie. Brak obiadu.
Zaczęłam się śmiać.Mam nadzieję że rozdział się podobał 😊W następnym pojawi się postać którą sporo osób lubi 😉
Koteleczka5
CZYTASZ
Miraculum:Nowa Bohaterka
FanficSky Sano jest nastolatką mieszkającą w Nowym Jorku, razem ze swoją ciotką, Anną. Jej spokojne życie zmienia sie, kiedy wśród rzeczy swojej zmarłej matki, znajduje Miraculum Wyverny. Po jakimś czasie razem z ciocią jedzie na jakiś czas do Paryża. ...