Rozdział 2 " Kwami "

2.5K 128 10
                                    

  Gdyby ciotka była teraz w domu zapewne uznałaby, że zwariowałam.
Wrzeszczałam jak głupia. Odskoczyłam do tyłu i przylgnęłam do ściany. Stworek podleciał do mnie.

- Nie zbliżaj się! - krzyknęłam. - Nie podlatuj ani się waż!

Stworek zaczął machać łapkami.

- Sky, proszę, uspokój się, nic ci nie zrobię, nie bój się.

- Czym ty jesteś?!

- Mam na imię Draak. Jestem twoim Kwami.

- Moim czym? A zresztą nie ważne, przecież ty nie możesz istnieć. Nie ma potworków wychodzących z opasek do włosów. - Mój głos zrobił się spokojniejszy.

- To nie żadna zwykła opaska-kontynuował stworek. — To Miraculum.

- Miraculum?

Słyszałam już tę nazwę. Babcia opowiadała mi kiedyś przez telefon o jakiś super bohaterach, którzy ochraniają Paryż i, że dzięki temu całemu Miraculum mają super moce. A to, że jedno z Miraculum jest właśnie na moich włosach, może oznaczać tylko jedno.

-O nie, nie, nie, nie. Czy ja mam być, super bohaterką?

Stworzenie przytaknęło.

- Tak Sky. Będziesz mogła teraz ochraniać ludzi.

- Nie ma mowy, ja się nie nadaję. Nie jestem stworzona do takich rzeczy. Przykro mi.

Sięgnęłam dłonią po opaskę i zsunęłam ją z włosów.

- Nie proszę nie ściągaj je...

Stworzenie nie dokończyło. Wystrzeliło w stronę opaski jak wystrzelone z procy. Zderzyło się z nią. Coś błysnęło i stworek zniknął. Wyciągnęłam rękę, by odłożyć Miraculum na biurko. Jednak zawahałam się. Wzięłam opaskę w dwie ręce i przyjrzałam jej się. Wydawało mi się, że ozdoba w kształcie płomienia naprawdę płonie. W końcu nie wytrzymałam. Coś mnie do niej przyciągało. Włożyłam ją z powrotem. Znowu coś błysnęło i pojawił się błękitny stworek.

- Dobra Draak. Może i nie będę bohaterką, ale możesz ze mną zostać.

Kwami uśmiechnął się.

- Czy masz coś do jedzenia? Trochę zgłodniałem.

- Trochę się mi śpieszy, ale niech będzie. Co byś chciał zjeść?

- Masz może coś słodkiego? Jakieś cukierki?

- Powinny być.

Zeszłam do kuchni, a kwami poleciał za mną. Przeszukałam wszystkie półki, tylko po to, by znaleźć puszkę z cukierkami, w ostatniej z nich.
Wyjęłam całą garść galaretek w czekoladzie i schowałam do torby.
Trzy z nich odpakowałam i dałam Draak'owi.

- Dobra właź do torby, nie chcę by, cię ktoś zauważył.

Rozsunęłam torbę i wpuściłam Draak'a do środka. Wyszłam z domu, zamknęłam drzwi i ruszyłam w stronę przystanku. Wsiadłam do pierwszego autobusu jadącego do centrum. Gdy dojechałam na miejsce, natychmiast zauważyłam moją przyjaciółkę. Stała oparta o znak i nerwowo tupała nogą. Jej kasztanowe włosy związane były w idealny warkocz. Ubrana była, w czarne leginsy i granatową tunikę ściągniętą w pasie. Przez ramię przewiesiła szarą torbę.

- Miałaś tu być pół godziny temu, co z tobą?- powiedziała ze złością, gdy podeszłam.

-Sorry miałam małe...eee...no ja ...trudno to wyjaśnić.

-Dobra, nie chce wiedzieć. Chodź, jesteśmy już spóźnione.

Weszłyśmy do kina, kupiłyśmy bilety, popcorn i cole, po czym weszłyśmy na sale i zajęłyśmy miejsca. Film był fantastyczny. Pełen akcji i przygody.
Niestety, gdy się wypije masę coli na raz, to trzeba iść do łazienki. Nie chętnie wstałam, wyszłam z sali i poszłam do łazienki. Myłam już ręce, gdy usłyszałam cichy alarm. Opuściłam łazienkę i wyszłam przed kino. Zobaczyłam jadącego z dziką szybkością czarnego Mercedesa. Za nim jechały dwa radiowozy. Podeszłam do stojącego najbliżej mężczyzny.

- Przepraszam. Co się dzieje?

- Jacyś ludzie włamali się do jubilera i ukradli bardzo cenną biżuterię. - powiedział mężczyzna i odwrócił się, w stronę mówiącej coś z tyłu kobiety.

Spojrzałam na odjeżdżające radiowozy.

- Musisz coś zrobić Sky — powiedział Draak, wychylając się ostrożnie z torby.

-Co? Nie, nie ma mowy ja nie...

Zdałam sobie sprawę, że ludzie dziwnie na mnie patrzą. Z ich punktu widzenia rozmawiałam z torbą. Uśmiechnęłam się zmieszana, po czym biegiem wróciłam do kina. Weszłam do łazienki i wpuściłam Draak'a z torby.

- Musisz im pomóc Sky- powtórzył Kwami.

- Nie mogę, nie uda mi się.

- No co ty. Poradzisz sobie. Musisz tylko uwierzyć w siebie.

Zamyśliłam się. Prawdę mówiąc, byłam ciekawa jak to by było stać się bohaterem. Westchnęłam.

- Dobra. To mów co i jak.

- A więc tak, aby się przemienić musisz powiedzieć przemiana lub, Draak czas coś spalić. Po przemianie twój strój będzie miał elementy wyglądu Wyverny.

- Tego dużego, mitycznego, skrzydlatego gada?

- Tak. Twoją bronią będą dwa bumerangi. Dodatkowo będziesz mogła latać na krótkie dystanse. Twoją super mocą jest Ognisty Dech. Będziesz mogła zionąć ogniem. Tylko uważaj tej mocy rozważnie, bo po jej użyciu masz pięć minut do przemiany z powrotem w siebie. Zapamiętałaś wszystko?

- Eeeeeeee chyba tak-stwierdziłam - No dobra. Draak — zaczęłam nie pewnie. - Czas coś spalić!

Zobaczyłam jak Draak znów znika w opasce. Zrobiło się strasznie jasno.
Zanim zamknęłam oczy, zobaczyłam jak moje ubranie się zmienia. Gdy otworzyłam je ponownie, nie mogłam uwierzyć w to, co widzę. Z lustra patrzyła na mnie inna osoba. Moje ubranie zmieniło się w obcisły niebieski kostium. Na rękach miałam granatowe rękawiczki z ostrymi pazurami. Na nogach były granatowe, mocno przylegające do nóg buty. Na piersi był ten sam, granatowy znak co na głowie Draak'a. Moje oczy stały się szafirowe i przecinała je wąska źrenica. Połowę twarzy zakrywała niebieska maska z granatową obwódką. Z włosów wystawały szpiczaste uszy. Na biodrach miałam pasek, do którego przymocowane, były dwa brązowe bumerangi. Z tyłu ciągnął się wychodzący z paska długi ogon, zakończony granatowym szpikulcem. Moje włosy wciąż, były związane w kitki, ale końcówki grzywki i kitek stały się ognistoczerwone. Opaska stała się granatowa i pojawiło się na niej pięć białych kolców. To musiał być licznik odliczający czas do przemiany.
Dodadkowo moje usta wyglądały jakby, były pomalowane niebieską szminką, a moja skóra zmieniła kolor.
Z bladej zmieniła się w gładką i mocno opaloną. Otrząsnęłam się ze zdziwienia i wybiegłam na dwór.
Nie miałam pojęcia jak odszukać Mercedesa. Spojrzałam w górę. Mogła, bym wejść na dach wieżowca i wypatrzeć go z góry. Wzięłam rozbieg i podskoczyłam do góry. Zamiast z powrotem opaść na ziemię, poleciałam w górę. Pisnęłam ze zdziwienia. To było niesamowite uczucie. Przechyliłam się w przód i poszybowałam w kierunku budynku.
Poczułam jak zaczynam tracić prędkość. Miałam ograniczony czas lotu. Złapałam się jednego z parapetów wieżowca. Moje pazury wbiły się w niego głęboko. Spojrzałam w dół.
Choć byłam tak wysoko to wyraźnie widziałam zdziwienie na twarzach ludzi. No cóż. Nie codziennie coś leci nad ich głowami i czepia się parapetu. Oparłam nogi o ścianę budynku i wybiłam się w górę.
Tym razem poleciałam wyżej. Widać muszę nabrać wprawy. Za każdym razem, gdy traciłam prędkość odbijałam się od parapetu, więc w rezultacie nie zatrzymywałam się.
Wybiłam się ostatni raz i wzleciałam nad wieżowiec. Pochyliłam się w dół i wylądowałam na dachu. Rozejrzałam się. Nigdzie nie było czarnego Mercedesa. Przeleciałam na budynek obok, by przyjrzeć się kolejnej ulicy.
W końcu usłyszałam wycie radiowozu. Poleciałam w stronę dźwięku. Zatrzymałam się na jednym z budynków i spojrzałam w dół. Czarny Mercedes zbliżał się do budynku, na którym stałam. Radiowozy były strasznie daleko. To tylko kwestia sekund, aż złodzieje uciekną. Szybko podjęłam decyzję co robić. Podeszłam do krańca dachu i skoczyłam w dół.  

Mam nadzieję że się wam podobał rozdział :)

Koteleczka5

Miraculum:Nowa BohaterkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz