Rozdział 6 "Marinette"

1.7K 104 12
                                    

  Szybko podjechałam do dziewczyny, którą wywalił Dingo.

- Jeju, straszenie Cię przepraszam. Nic ci nie jest? - spytałam.

- Wszystko w porządku — odparła.

Była szczupła, miała ciemne włosy i fiołkowe oczy. Ubrana była w różowe spodnie, białą bluzkę i letnią kurtkę. Dodatkowo przez ramie przewieszoną miała małą torebkę.

- Na pewno wszystko okej? - upewniłam się.

- Naprawdę, nic się nie stało.

Podałam jej rękę i pomogłam wstać.

- Często się wywalam — powiedziała, ze śmiechem, gdy już stała na nogach.

- To prawda — przytaknęła dziewczyna stojąca obok.

Miała brązowe włosy i oczy, a na nosie okulary. Ubrana była w bluzkę w kratkę i niebieskie spodnie, w ręce ściskała telefon.

- Jestem Alya — kontynuowała. - A ta niezdara to Marinette.

Uśmiechnęłam się.

- Mam na imię Sky miło mi was poznać.

- Sky? To ty jesteś przyjaciółką Alix?- spytała Marinette.

- Tak — zdziwiłam się. - Skąd wiesz?

- Alix nam trochę o tobie opowiadała, ale jakoś nigdy nie było okazji, by się poznać.

- Teraz się już znamy — odparłam.

- Racja — zgodziła się Marinette. - Jeszcze nigdy nie poznałam kogoś w taki ciekawy sposób.

Schyliła się i poklepała Dingo po głowie.

- To może gdzieś pójdziemy jutro? -zaproponowałam. - Tak, aby się lepiej poznać. Co wy na to?

- Dobry pomysł — przyznała Alya. — może wybierzemy się na miasto. Zjemy coś albo pójdziemy na zakupy.

- Mi pasuje. Chętnie kupie sobie nową torbę — powiedziałam i poklepałam swoja szarą torebkę.

- To może o siedemnastej pod wieżą, co wy na to? - Spytała Marinette.

Razem z Alyą przytaknęłam.

- Okej — przypięłam smycz do obroży psa — to widzimy się jutro. Do zobaczenia.

- Na razie — powiedziały dziewczyny i poszły dalej.

Gdy zniknęły mi z oczu, z torby wychylił się Draak.

- No nieźle. Gratulacje Sky.

- Za co zpytałam.

- Jesteśmy w Paryżu jeden dzień, a ty już poznałaś dwie nowe koleżanki i znalazłaś chłopaka.

- Co!- krzyknęłam, głośniej niż zamierzałam. - Jakiego chłopaka?

- Tego, co spotkałaś na wieży, Adriena.

- On tylko zaproponował, że pokaże mi, gdzie jest klub gimnastyczny. Nic więcej.

- Acha — mruknął Draak.

- Ej, a to acha, to co ma znaczyć.

- Sky no weź, niezły jest i niebrzydki powiedział Kwami i mrugnął do mnie.

- Draak! Przecież wiesz, że nie szukam chłopaka, przestań wymyślać takie bzdury.

- Dobra, spokojnie, bo się zapowietrzysz — powiedział i zaczął się śmiać.

Czasami mam ochotę udusić tego stworka.

                                                                 NASTĘPNEGO DNIA O 14:45

Szłam szybkim krokiem w stronę Piekarnio-Cukierni. Torba treningowa podskakiwała za każdym razem, gdy zrobiłam krok. Z daleka zauważyłam Adriena stojącego koło Piekarnio-Cukierni, gdzie się umówiliśmy.

- Cześć Sky — powiedział, gdy podeszłam.

Uśmiechnęłam się.

- Hej Adrien. Jeszcze raz dzięki, że zgodziłeś się zaprowadzić mnie do klubu gimnastycznego.

- To żaden problem — odparł. -Naprawdę.

Ruszyliśmy razem wzdłuż ulicy. Zaczęliśmy rozmawiać o szkole i innych rzeczach. Tak dobrze się mi z nim rozmawiało, że nawet nie zauważyłam, że zatrzymaliśmy się przy jakimś budynku.

- To tu -powiedział Adrien — myślę, że dasz już radę trafić sama.

- Raczej tak. Dzięki za pomoc.

Chłopak chciał jeszcze coś powiedzieć, jednak czyjś głos mu przerwał.

-O hej Adrienku co tu porabiasz -spytała jakaś dziewczyna, podchodząc szybko do nas.

Miała blond włosy związane w kucyk. Pomalowane oczy i usta. Na sobie miała białe spodnie, białą bluzkę z czarnymi paskami i żółtą letnią kurtkę a na głowie mała okulary przeciwsłoneczne. Towarzyszyła jej dziewczyna w dużych okularach i sięgających do ramion rudych włosach. Wystarczył mi jeden rzut okiem, by ją rozpoznać.
Chloe.

- Pomagałem znajomej — odpowiedział Adrien.

- Ooo, ale ty jesteś pomocny -westchnęła Chloe i przysunęła się do Adriena. - Może byśmy się wybrali gdzieś razem?

Chłopak podrapał się po głowie.

- Ja teraz mam coś ważnego do załatwienia więc eeee przykro mi może kiedy indziej....muszę już iść, bo się spóźnię — odparł. - Na razie Sky.

- Pa — odparłam.

Adrien pomagał mi, po czym szybko zniknął za jednym z budynków. Poczułam jak ktoś, łapie mnie, mocno za ramie i odwraca.

- Co ty wyrabiasz co! - krzyknęła mi Chloe prosto w twarz.

Jej głos nie był już taki słodki. Uniosłam brwi zdziwiona. Nie miałam pojęcia, o co jej chodzi.

- A...Ale co ja takiego zrobiłam -spytałam.

- Co zrobiłaś!? Patrz Sabrina, biedactwo nawet nie wie, co robi -zaśmiała się Chloe.

- Powiem ci, co robisz. Podrywasz mojego Adriena.

- Co? Ja przecież nikogo nie podrywam — odparłam szybko.

- Jasne, a ja mam zniszczoną fryzurę.

Przysunęła się bliżej mnie.

- Masz się trzymać od niego z daleka jasne! - krzyknęła mi prosto w twarz.

Kiwnęłam głową.

- Świetnie! Sabrina! Idziemy!

Chloe odwróciła się i odeszła, a Sabrina pobiegła za nią. Stałam przed klubem z szeroko otwartymi oczami.

- Dlaczego wszyscy chcą mi wmówić, że podrywam Adriena? - spytałam sama siebie.

                                                                          2 GODZINY PÓŹNIEJ

Podeszłam pod wieżę, gdzie już czekały na mnie Alya i Marinette. Torbę treningową zostawiłam w klubie, więc przy każdym kroku nic nie obijało się o mój bok.

- Hej Sky — przywitała mnie Marinette — jak ci minął dzień?

- Mogło być lepiej — odparłam.

- Co się stało? - spytała.

- Miałam małą kłótnię z Chloe. Znaczy, ja stałam, a ona na mnie wrzeszczała.

- Nie przejmuj się nią — odparła Alya. - Jest walnięta.

- Zauważyłam — odparłam ze śmiechem. - To, co? Idziemy?

Dziewczyny przytaknęły i ruszyłyśmy w stronę sklepów. W jedynym z nich zauważyłam fajne torebki.

- Hej możemy tu wejść — spytałam.

- Jasne — odparła Marinette.

Weszłyśmy do środka. Mari zaczęła oglądać bluzki, a Alya zaczęła doradzać mi którą torebkę wybrać.

- Ta nie. Ta nie pasuje. Ta jest za duża. Ta za mała. Za długi pasek. Za krótki pasek Zobacz tą. Nie, zły kolor. A może ta. Nie, ta zaraz się zepsuje.

W końcu moją uwagę przykuła błękitna, mała torebka z żółtym paskiem.

- Może ta?- spytałam, biorąc ją do ręki.

- Według mnie będzie idealna dla Ciebie — stwierdziła Alya. - Przymierz ja to zoba....

Doszły nas krzyki.

- Co się dzieje? - spytałam.

- Nie wiem — odparła dziewczyna.

Usłyszałam uderzenie. Spojrzałam na szybę po mojej prawej stronie. Choć w sumie mało co przez nią zobaczyłam, bo oklejała ją wielka pajęczyna.

Przepraszam, że tyle to trwało, ale na majówce nie miałam dostępu do komputera. Obiecuje się poprawić.

Koteleczka5

Miraculum:Nowa BohaterkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz