26

1K 38 5
                                    

Potrząsnęłam głową.
- przestań. Pieprzysz się z wieloma laskami.. Wszystkim po seksie mówisz że je kochasz? - zapytałam.
- Bianca... - Ross przymknął oczy. - czy ty tego do cholery nie widzisz? Jesteś dla mnie kimś więcej. Są tylko trzy kobiety, którym powiedziałem że je kocham. Moja mama, moja siostra i ty. - powiedział i spojrzał na mnie. Nadal obejmował mnie ramieniem.
Uśmiechnęłam się lekko.
- wyjaśnijmy sobie to raz na zawsze. Kiedyś pieprzyłem się z wieloma kobietami i wiesz o tym. Nie mam zamiaru zaprzeczać. Potem pojawiłaś się ty i zastąpiłaś mi wszystko inne.
Seks jest naprawdę bardzo prosty... Kochanie kogoś juz nie. - powiedział, a ja przytuliłam się do jego nagiej klatki piersiowej.
- kocham cię Bianca. Naprawdę cię kocham. - odparł i mocnej mnie objął.
Podpadłam się na łokciu żeby na niego spojrzeć. Położyłam chłopakowi dłoń na policzku i delikatnie go pocałowałam.

Ross POV :

Bianca oparła się o mój tors , a kołdra przestała zakrywać jej zajebiste cycki. Popatrzyłem na nie przez chwile,a później spojrzałem jej w oczy, zakładając jej włosy za ucho.
- muszę wziąć prysznic - powiedziała powoli się podnosząc.
- ja tez - uśmiechnąłem się.
Dziewczyna wstała odsłaniając swoje nagie ciało. Stanąłem obok niej i położyłem jej dłonie na biodrach, popychając lekko w stronę łazienki.
- ale że teraz? - zapytała speszona.
- przecież możemy iść pod prysznic razem. To się nazywa oszczędzanie wody skarbie - powiedziałem całując ją w nos.
Bianca zaśmiała się i weszła do dużej łazienki, a  ja zamknąłem za nami drzwi.
Widok jej nagiego ciała był dla mnie czymś niewyobrażalnie przyjemnym. To było tylko i wyłącznie moje. Nie mam się zamiaru z nikim dzielić. Dziewczyna popatrzyła przez chwile w lustro. Zmierzyła się wzrokiem z miną niezadowolenia.
- dlaczego tak na siebie patrzysz? - zapytałem obejmując ją od tyłu.
Bianca potrząsnęła tylko głową.
Podeszła do prysznica i odkręciła wodę.
- idziesz? - zapytała wchodząc do środka.
Wszedłem za nią do dużej przeszklonej kabiny i zamknąłem za sobą drzwi prysznicowe.
Odgarnąłem jej mokre brązowe kosmyki włosów, które przyczepiły jej się do twarzy.
Była zmartwiona. Czym? Ja coś zrobiłem? Kurde, co jeśli znowu coś spieprzyłem?
Popatrzyłem na nią i juz chciałem coś powiedzieć, ale Bianca stanęła na palcach i mnie pocałowała.
- fajnie że jesteś - powiedziała z lekkim uśmiechem .
-też się cholernie cieszę- odparłem,kładąc dłonie na jej tali. Przejechałem nimi po mokrej skórze. Była taka piękna, że aż mnie to bolało.
Powstrzymywałem się od chęci przyparcia jej do ściany i kochania się z nią do utraty tchu.
To był jej pierwszy raz, więc nie mogę jej zbyt forsować. Jednak przypominając sobie jej twarz , kiedy miała orgazm od razu mi stawał.
Nalałam na dłoń trochę szamponu i zacząłem powoli wcierać w ciemne włosy Bianki.
Dziewczyna westchnęła z zadowolenia i oparła się o mój tors.
Widziałem że jest zmęczona. Spłukałem pianę z jej włosów wziąłem gąbkę i trochę płynu do kąpieli. Zacząłem ją myć. Bianca nie protestowała. Starannie namydliłem jej całe ciało po czym dokładnie spłukałem.
- dziwne uczucie, kiedy ktoś cię myje - odparła Bianca.
- dlaczego? - zapytałem zakręcając wodę i owijając ją ręcznikiem.
- czułam się jak dziecko.... - powiedziała zamyślona.
- po prostu sie o ciebie troszczę.
Dziewczyna skinęła głową, wykręciła włosy i odwiesiła ręcznik na wieszak obok prysznica , w którym ja nadal stałem. Bianca wyszła z łazienki, a ja szybko się wykąpałem.
Wyszedłem z kabiny i owinąłem się ręcznikiem wokół bioder. Roztrzepałem włosy palcami. Bokserki zostawiłem w pokoju, wiec poszedłem tam żeby się ubrać.
Bianka leżała na łożku w luźnej koszulce.
Podszedłem do niej. Zasnęła. Kurde... Mógłbym tak na nią patrząc godzinami. Nakryłem ją kołdrą żeby nie zamarzła. Odgarnąłem  jej włosy, pochyliłem się i pocałowałem ją w czoło.
Szybko ubrałem się w swoje ciuchy i odniosłem ręcznik do łazienki. Wróciłem do pokoju i położyłem się na łożku, obok Bianki. Nie zmieniła pozycji. Nadal leżała na prawym boku i miarowo oddychała.
Nie było jakoś strasznie późno. Spojrzałem na zegarek, żeby upewnić się, która jest dokładnie.
11:15 wieczorem.
Nie chciałem iść do domu. Chciałem tu z nią być, wiec zostałem.
Objąłem dziewczynę ramieniem i słuchałem jak oddycha. To mi wystarczyło. Po ciężkim dniu, trzymanie jej w ramionach było najlepszym prezentem.
Minęło dwie godziny, kiedy postanowiłem ze wrócę do domu. Zacząłem się zastanawiać gdzie są jej rodzice. Zawsze, kiedy przychodzę jest sama. Dzisiaj także nikogo nie było, a nie słyszałem żeby ktoś wchodził.
Pocałowałem Biance delikatnie w skroń i wstałem starając się jej nie obudzić.
Kiedy juz miałem wyjść moją uwagę zwróciło zdjęcie wiszące na ścianie. Podszedłem bliżej. Na zdjęciu była dwójka małych dzieci, które się obejmowały. Chłopiec i dziewczynka. Poznałem ze to Bianca. Wygladała uroczo jako dziecko. Zresztą tak samo jak teraz.
Spojrzałem na drugie zdjęcie wiszące obok.
Teraz rozpoznałem juz Biance bez problemu.
Zdjęcie zrobione było góra 2 lata temu.
Stała z tym samych chłopakiem co na poprzednim zdjęciu. Obejmował ją ramieniem, a Bianca śmiała się. To zdjęcie było wyjątkowe. Jeszcze nie widziałem, żeby Bianca była kiedyś tak szczęśliwa jak na tym zdjęciu. Czy to jej przyjaciel? Z tego co wiem Bianca nie ma rodzeństwa.
- co robisz? - usłyszałem za sobą głos brunetki.
Odwróciłem się. Jej niebieskie oczy wpatrywały się we mnie smutno.
- przepraszam... Ja tylko... Właśnie miałem wyjść, ale zobaczyłem te zdjęcia i.. - zacząłem się tłumaczyć.
- w porządku - powiedziała dziewczyna wstając i podchodząc do mnie. - lubię to zdjęcie. - dodała spoglądając na fotografie.
- to twój przyjaciel? - zapytałem patrząc na oba zdjęcia. Pewnie długo się juz znają. Ciekawe czy utrzymują jeszcze ze sobą kontakt.
- to mój brat- powiedziała po chwili.
- masz brata? - zdziwiłem się.
- tak. 3 lata starszego. -odparła nie patrząc na mnie.
- nie mieszka z wami? - zapytałem z ciekawości.
- nie... Mieszka w Nowym Jorku. Chodzi tam do College'u.
W jej głosie wyczułem złość.
- jesteście do siebie bardzo podobni- powiedziałem patrząc na nią.
- wiem.. - dziewczyna się uśmiechnęła, podeszła do łóżka i usiadła na nim. - idziesz juz?
- tak. Nie chciałem ci przeszkadzać. Jutro szkoła, wiec..
- dobrze mi tu z tobą- przerwała mi smutnym tonem.
Szybko podszedłem do niej i ją objąłem.
- mi tez tu z tobą dobrze. - powiedziałem całując ją w czoło.
- wiec nie idź - powiedziała prawie błagalnie.
- dobrze. Nie pójdę. - powiedziałem łagodnie. - ale twoi rodzice nie będą źli że tu jestem? - zapytałem.
Dziewczyna spojrzała na podłogę.
- nie wiem czy dzisiaj w ogóle wrócą - powiedziała po dłuższym czasie.
- co ? Dlaczego - zdziwiłem się.
- oni.. Oni dużo pracują. Naprawdę praktycznie cały czas siedzą w pracy. Dlatego mamy pieniądze. Mój tata ma swoją firmę architektoniczną. Moja mama u niego pracuje. Dlatego ze to ich  biuro, często zostają tam także na noc. Tata bierze na siebie dodatkowe zlecenia, a mama nocami projektuje. - powiedziała splatając swoje palce.
Nie odzywałem się. Zatkało mnie. Bianca jest praktycznie przez cały czas sama. Kurwa.
- Bianca ja... - powiedziałem i w tym momencie brunetka spojrzała na mnie, a z oczu pociekły jej łzy.
- on nie żyje. Mój brat Terence nie żyje - powiedziała patrząc mi w oczy, a ja zamarłem.
Szybko ją przytuliłem. Dziewczyna objęła mnie rekami, usiadła mi na kolanach i wtuliła twarz w moja szyje.
- tak mi przykro Bianca.. - odparłem czując jak łzy napływają mi do oczu.
Bianca zaczęła głośno szlochać, a objąłem ją mocniej. Czułem narastającą gule w gardle.
Nie pozostało mi nic innego jak dać się jej wypłakać. Płakała przez jakiś czas.
Później  podniosła głowę i spojrzała na mnie pociągając nosem. Zobaczyłem jej zapłakane oczy i przysięgam ze chyba pękło mi serce.
- byliśmy ze sobą bardzo blisko. Był moim najlepszym przyjacielem. Rodzice także byli inni. Spędzali z nami każdą wolną chwile. Raz Terence pojechał na imprezę.. Wypił trochę... Musiał wrócić do domu, wiec zabrał się ze swoimi znajomymi. Zderzyli się z ciężarową... Jechali w piątkę. Zginał tylko on i kierowca. - Bianca ponownie wybuchnęła płaczem.
- spokojnie - powiedziałem gładząc  ją po plecach i mocno przytulając.
- od jego wypadku nic juz nie jest takie samo. Rodzice pracują cały czas, bo nie chcą wracać do domu, w którym nie ma ich syna.
Ja przez rok brałam antydepresanty i chodziłam do psychiatry. - powiedziała patrząc na mnie.
- rozumiem twój ból. Mój tata tez zginał w wypadku. - powiedziałem starając się zachować spokój.
Bianca spojrzała na mnie ze współczuciem i mocno mnie pocałowała.
- tak strasznie mi przykro - powiedziała w moje usta.
- mi też - odparłem i łzy spłynęły mi po policzkach. Ostatni raz płakałem 8 lat temu, czyli wtedy kiedy zginał mój tata. Bianca mocno złapała mnie za ramiona i zaczęliśmy  się zachłannie całować. Oboje musieliśmy złagodzić ból, który pozostał po stracie. Oboje tego potrzebowaliśmy od długiego czasu.

Bad Boys Never Change | Ross Lynch |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz