31

902 33 2
                                    

- zapraszam - powiedział blondyn otwierając przede mną drewniane drzwi dużego domu , należącego do Keystone Resort.
Przeniosłam niewielką walizkę przez próg i postawiłam ją w holu.
Rozejrzałam się dookoła. Dom był naprawdę piękny. We wnętrzu przetwarzało drewno. Drewniane meble, antresola, która była oszałamiająca. Weszłam do salonu. Pierwsze co rzucało się w oczy to ogromny kominek wyłożony kamieniem.
- matko, ale tu pięknie.. - powiedziałam patrząc w górę na sufit który był może z trzy metry nade mną.
- właśnie dlatego tak bardzo pokochałem to miejsce. - powiedział blondyn z lekkim uśmiechem przejeżdżając dłonią po jednej z drewnianych półek. - rany... Nie byłem tu od wieków - odparł po chwili.
- skoro tęskniłeś dlaczego nie przyjechałeś? - zapytałam.
Chłopak wzruszył ramionami.
- kiedy tu przyjeżdżałem byłem szczęśliwy. Potem wszystko się zmieniło. Bałem się że , kiedy znów przyjadę zniszczę dobre wspomnienia związane z tym domem.
- jednak teraz przyjechałeś.. - powiedziałam po chwili.
Ross podszedł do mnie.
- bo teraz znowu jestem szczęśliwy - powiedział kładąc ręce na moich biodrach.
Zagryzłam wargę żeby powstrzymać uśmiech.
Chłopak ujął mnie za podbródek i pocałował. Odwzajemniałam pocałunek, a kiedy skończył odsunęłam się kawałek.
- trzeba zrobić zakupy - powiedziałam po chwili.
Blondyn uniósł brwi.
- wybrałaś świetny moment- powiedział.
Zaśmiałam się.
- to muszą być prawdziwe święta. Zapomnij o pizzy czy chińszczyźnie. Ma być tradycyjnie, rozumiesz? - powiedziałam poważnie.
- oczywiście ze tak. - powiedział z tym swoim głupim uśmiechem.
- wiec się pośpiesz bo wszystkie sklepy zamkną.
Chłopak przewrócił oczami i wziął kluczyki ze stołu.
- No to w drogę - powiedział idąc w kierunku drzwi.



- nigdy tego nie zjemy. - powiedział Ross kiedy wnosiliśmy siatki z zakupami do kuchni.
- chyba mnie jeszcze nie znasz dobrze - zaśmiałam się. - zaufaj mi... Na pewno nic nie zostanie - poinformowałam go.
Chłopak rozpakował jedną z toreb.
Podeszłam do lodówki , do której magnesami poprzyczepiane były zdjęcia oraz dziecięce rysunki.
- to ty? - zapytałam przyglądając się jednej z fotografii.
- tak. Cała moja rodzina. - odparł.
Popatrzyłam chwile na ludzi na zdjęciu.
Dwoje ludzi obejmujących się oraz piątka małych dzieci obok nich.
- urocze - powiedziałam. - piękne zdjęcie.
Mogłabym patrzeć na nie całą wieczność.
Ross podszedł do blatu.
- wiec.. - zaczął , a ja odwróciłam się w jego stronę.
- mam nadzieje że nie masz planów na wieczór. - powiedział z krzywym uśmiechem.
- nieee.. - odparłam przeciągle, podchodząc do niego. - a co? Masz coś do zaproponowania.
Chłopak spojrzał na zegarek.
- 17 to juz wieczór , prawda?
Zaśmiałam się i pocałowałam go.
- to chyba znaczyło tak - wyszeptał w moje usta i zdjął moją koszulkę.
- ale nie będziemy robić tego w kuchni.
- szkoda - zaśmiał się blondyn i wziął mnie na ręce. Kiedy szedł przez salon i całował mnie po szyi spojrzałam na wielką kanapę.
- zróbmy to tutaj - powiedziałam, a Ross spojrzał na mnie.
- tutaj? - zapytał niepewnie.
- tak. Zawsze kochamy się w łożku. Chce teraz czegoś innego- odparłam.
Chłopak podszedł do kanapy i posadził mnie na niej, po czym zdjął swoją koszule stojąc pomiędzy moimi nogami.
Odparłam jego pasek i przejechałam dłonią po jego podbrzuszu.
Chłopak spojrzał na mnie z góry, co było podniecające.
Wsunęłam rękę pod jego bokserki. Chłopak nadal nie spuszczał ze mnie wzroku, jednak teraz w jego spojrzeniu pojawiła się żądza.
Zacisnęłam dłoń na jego penisie, a blondyn jęknął. Przez chwile zastanawiałam się czy nie wziąć go do buzi, ale jednak tego nie zrobiłam.
Wyjęłam rękę, a chłopak całkowicie zsunął swoje spodnie.
Zdjął ze mnie stanik , położył się na mnie i zaczął całować moją klatkę piersiową powoli wsuwając rękę pod moje majtki. Jęknęłam. Ross szybko wsunął we mnie dwa palce, a ja wygięłam plecy w łuk.
Chłopak całował mnie zachłannie, a ja tylko pragnęłam żeby wszedł we mnie.
Jęknęłam z rozkoszy , kiedy trafił na punkt G i trochę mnie poniosło.
Odepchnęłam go tak żeby usiadł obok mnie. Wstałam jak poparzona i szybko zdjęłam majtki. Chłopak patrzał na mnie zdziwiony. Sięgnąłem do jego bokserek i zsunęłam je odsłaniając jego stojącego członka. Usiadłam mu na kolanach i pocałowałam mocno trzymając jego penisa u nasady.
- Bianca, zaczekaj... - powiedział starając się nie jęknąć. - zostawiłem prezerwatywy na górze - odparł patrząc mi w oczy.
Zawahałam się chwilę.
- nie chce dłużej czekać - powiedziałam i szybko zsunęłam się na niego. Poczułam natychmiastowe wypełnienie i krzyknęłam. Ross chyba się tego nie spodziewał bo przeklął głośno i zacisnął dłonie na moich biodrach.
- cholera Bianca - wydyszał opierając głowę o zagłówek.
Położyłam dłonie na jego ramionach i zaczęłam szybko ruszać biodrami w górę i w dół.
Przyjemnie było mieć kontrole.

Ross POV :
Bianca poruszała się szybko. Czułem jak tracę kontrole. Pierwszy raz kocham się bez gumki i to jest zajebiste. Czuje ją. Czuje ją od środka. Nic nas teraz nie dzieli. Zupełnie nic. Teraz, kiedy juz wiem jakie to uczucie , nie wiem czy będę znowu w stanie założyć prezerwatywę.
Opuściłem lekko głowę. Jej duże cycki skakały w górę i w dół tuż przed moją twarzą.
Objąłem ją mocno co była trochę utrudniło jej poruszanie się. Bianca przestała.
- coś nie tak? - zapytała zdyszana.
- nie - szepnąłem z lekkim uśmiechem. - wszystko jest w porządku - dodałem i przekręciłem Biance na plecy tak ze teraz ją mogłem przejąć kontrole. Wszedłem w nią mocno, a ona oplotła nogi w okol moich bioder krzycząc moje imię.
Tak.. Wszystko jest w porządku. W końcu czuje że znalazłem powód dla którego mogę żyć. A jak już się taki powód znajdzie to trzyma się go choćby nie wiem co.

Bad Boys Never Change | Ross Lynch |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz