Niespodziewana propozycja

1.1K 53 9
                                    

Ross POV :
- ale zadzwonisz,prawda? - zapytała blondynka, której imienia nie pamietam. Zbierała swoje ubrania z podłogi w salonie.
Była ubrana... No powiedzmy..
A kilka rzeczy trzymała w rece.
Podszedłem do drzwi i otwarzylem je przed nią.
- oczywiscie.- powiedziałem a blondi szeroko sie  udmiechnela. Wyszła i zamknąłem za nią drzwi - że nie - burknąłem pod nosem.
Przetarłem twarz dłonią. Jeszcze nigdy nie byłem tak zmęczony. Zarówno fizycznie, jak i psychicznie.
Moje zycie od jakiś 4 lat nie ma najmniejszego sensu. Zaczęło sie jak miałem 15 lat. Na początku były to tylko niewinne imprezy i picie piwa tak zeby nikt mnie nie nakrył. Potem doszła do tego sława co sie wiąże z wieszkymi imprezami. Kiedy troche dorosłem dziewczyny same pachaly mi sie do łóżka..... A ja nie odmawiałem.
Dziwki, seks, alkohol... Wkoncu doszły narkotyki.
Staczalem sie coraz bardziej.
Wkoncu sie ogarnalem. Nasz zespół był naprawde dobry. Dożo jeździliśmy w trasy. Pozniej sie rozsypało i... Teraz jestem tutaj. Wróciłem do szkoły i zacząłem po części normalnie żyć. Jednak stare nawyki zostają...

Bianca POV:
-podekscytowana? - pisnęła Jude idąc koło mnie na stołówkę.
Spojrzałam na nią pytająco.
- podekscytowana... Lunchem? - zapytałam.
Dziewczyna zasmiala sie.
- yyyy.. Nie? - powiedziała zdegustowana. - impreza jest za tydzien. - odparła przejęta
Unioslam brwi do góry.
- Impreza? ... Na dachu budynku..? Nic? - zapytała czekając ma moja reakcje.
Pokręciłam głową.
- Boże dziewczyno! Co ty w jaskini mieszkasz?
Zasmialam sie.
- To wielka impreza! Będzie pierdylion osób! Jedna z najwiekszych imprez w L.A! - powiedziała łapiąc mnie za ramiona.
- pierdylion? Kto tak mówi? - zaczęłam sie śmiać ignorując temat tej imprezy.
- ja. - powiedziała groźnie.
- okej. Nie patrz tak na mnie - odparłam wyswobodzajac sie z jej uścisku. - watpię zeby to była impreza z wolnym wstępem - odparłam powaznie.
- bo nie jest. - powiedziała - to impreza zamknięta.
- to powiedzenia w dostaniu sie tam - powiedziałam ze smiechem i weszłam na duża sale zapełnioną ludźmi.
- chyba mnie nie doceniasz - odparła Jude z dziwnym uśmieszkiem.
Wzięłyśmy tace i jedzenie i udaliśmy sie do wolnego stolika.
- tak sie składa ze mam wejściówki- powiedziała uśmiechnięta siadając przy nim.
- nie wiem czy chce wiedzieć skąd- powiedziałam szczerze patrząc na nią zdziwiona.
Dziewczyna tylko sie uśmiechnęła i zaczęła jeść.
-wiem, jestem super - zasmiala sie.
- mowie serio. To troche podejrzane.
- Bianca, wyluzuj! Mam wszystko pod kontrolą. Wszystko na legalu jeśli o to ci chodzi. - powiedziała troche za głośno.
- nie krzycz tak - powiedziałam rozglądając sie. - po prostu nie wiem czy... - zaczęłam
- nie martw sie- przerwała mi z uśmiechem. - twoja przyjaciółka wie co robi. A wiec... Za tydzien szykuj sie na melanż- powiedziała i zaklaskała w dłonie.
Przeraża mnie ta jej energia.
- nie idę. - powiedziałam a dziewczyna prawie sie udławiła jedzeniem.
- co?! Dlaczego? - zapytała z rozczarowaniem.
- nie lubię imprez- odparłam.
- czy ty słyszałaś co ja wczesniej powiedziałam? JEDNA Z NAJLEPSZYCH IMPREZ W LOS ANGELES. - powiedziała mocno akcentując.
Zasmialam sie.
- mowie serio. To nie dla mnie.
- jak można nie lubić imprez?! Ty jeszcze nie byłaś na porządnej imprezie wiec nie wiesz.. Idziesz ze mną bez gadania- powiedziała stanowczo.
Nie miałam siły sie juz upierać. Miała racje. Nie byłam na takiej "porządnej" imprezie , wiec co mi szkodzi zobaczyć?
- no okej - powiedziałam po chwili , a Jude zaczęła piszczeć jak dziecko.
- wiedziałam ze cie namowie. - powiedziała patrząc na mnie triumfalnie.
Przewaliłam oczami i zabrałam sie za jedzenie.

- idziesz? - zapytałam stojąc w drzwiach klasy.
- juz, juz- powiedziała wrzucając książki do torby.
- wkoncu do domuuuuu - powiedziała blondynka unosząc ręcę do góry.

Ktos na polozyl dłoń na moim ramieniu. W pierwszej chwili myslalsm ze to Ross jednak pachniał jakoś innaczej.
Odwróciłam sie i zobaczyłam wysokiego bruneta. Chodził ze mną na angielski. Był naprawde przystojny, dobrze zbudowany.. Ogólnie był punktem zainteresowania wielu dziewczyn.
Uśmiechnęłam sie na jego widok jednak jakaś czesc mnie żałowała ze nie był to Ross.
- Dean, hej - odparłam
- cześć Bianca- powiedział z zabójczym uśmiechem. - nie mogłem cie znaleść przez cały dzien.. A wciąłem sie zapytać czy...- zrobił pauzę- moze chciałabyś ze mna gdzies wyskoczyć?
Jęknelam cicho bo Jude dźgnęła mnie łokciem pomiędzy żebra. Musiało to wyglądać conajmniej dziwnie.
-Randka? - zapytałam starając sie zignorować ból.
- no tak - uśmiechnął sie chłopak.
- no spoko - powiedziałam z uśmiechem.
- super. - powiedział chłopak. - piątek o 18 ? - zapytał
Przytaknelam.
- to.. Do zobaczenia - powiedział z uśmiechem
- pa. - odparłam.
Kiedy tylko znalazł sie w bezpieczniej odległości Jude zaczęła piszczeć.
- super ciacho wlasnie zaprosiło cie na randkę! - powiedziała z niedowierzaniem.
- twoje zdziwienie malujące sie na twarzy lekko mi ubliża - zasmialam sie.
- oj. Wiesz ze nie o to mi chodzi. - blondynka przewróciła oczami.
Zaczęłyśmy sie śmiać i wyszłyśmy ze szkoły.

Ross POV:
Korytarz był prawie pusty. Nie mogłem sie juz doczekać aż wyjdę z tej pieprzonej szkoły.. Właściwie to do domu tez nią miałem po co wracać..
Szybkim krokiem szedłem w stronę wyjścia. Wychamowalem i stanąłem z boku przy ścianie. Bianca stała  na drugim końcu korytarza i wygladała tak pięknie... Momentalnie zacisnąłem dłonie w pieści, a moje ciało sie spięło.
Pieprzony Dean Tarner stoi koło niej. Jeszcze bardziej sie wkurwiłem bo uśmiechała sie tak ślicznie... A ten usmiech nie był dla mnie.
Flirtuje z nią. Kurwa . Flirtują ze sobą!
Te ich głupie uśmieszki.
Podeszłam bliżej i stanąłem za ściana tak zeby nie było mnie widac.

- moze chciałabyś ze mną gdzies wyskoczyć ? - zapytał ten dupek.

Nie zgodzi sie- Wymawiałem to sobie

- no spoko- powiedziała brunetka.

Chłopak ma przejebane.

Bad Boys Never Change | Ross Lynch |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz