20

947 42 4
                                    

- idiotka - usłyszałam głos Jude, kiedy w poniedziałkowy ranek przekroczyłam szkolny próg.
- co? - zapytałam nie mogąc powstrzymać uśmiechu.
- uśmiechasz się jak jakaś głupia sama do siebie co oznaczać może tylko jedno. Ktoś cię bzyknął. - powiedziała blondynka łapiąc mnie za ramię.
Zaśmiałam się nerwowo. Nie mogę zaprzeczyć temu ze wczorajszy dzień był dla mnie wyjątkowy. Ross i ja rozmawialiśmy, śmialiśmy się, było mi bardzo dobrze w jego towarzystwie... A kiedy mnie dotykał zupełnie odchodziłam od zmysłów, jednak do niczego nie doszło. Powiedział ze nie chce się spieszyć, ja właściwie też nie.
- oszalałaś? - zapytałam starając się wyglądać na rozbawioną. - jestem stuprocentową dziewicą. A poza tym, nie jestem tobą i nie tylko seks mi w głowie. - powiedziałam idąc w stronę sali.
Jude wzruszyła ramionami.
- ja się dowiem kto to, a wtedy zobaczysz - pogroziła mi palcem . - dobra. Idę na angielski. Do zobaczenia na lunchu- powiedziała i machnęła ręką.
- narazie - powiedziałam idąc w przeciwnym kierunku.
Przystanęłam. Stał po prawej stronie szerokiego korytarza i rozmawiał z jakimiś chłopakami. Właściwie to on się  nie odzywał. Kiwał tylko głową.
Nagle odwrócił się w moją stronę , a ja moje ciało momentalnie się napięło.
Uśmiechnęłam się delikatnie, jednak Ross nie odwzajemnił tego gestu. Nadal stał nieruchomo po drugiej stronie korytarza i nadal patrzał na mnie, i nadal nic . Nic. Jego twarz była blada, wzrok miał zimny. Nie takiej reakcji się spodziewałam i chyba w tym jest problem.
Chyba błędnie zinterpretowałam wczorajszy wieczór. Za dużo sobie wyobrażałam i za mocno czułam. Dla niego... Dla niego to nic nie znaczyło. Może chciał się z kogoś ponabijać, albo może był naćpany. No jasne że nie był... Więc zrobił to perfidnie. Blondyn nadal wpatrywał się w moją twarz, którą wczorajszego wieczoru całował.
Oderwałam od niego wzrok i odeszłam. Poszłam tam gdzie nikt mnie nie znajdzie, gdzie będę mogła pobyć sama. Gdzie będę mogła zapaść się pod ziemie.

Ross POV:
Szmery, ciagle szmery. Bezsensowna paplanina. Co on do mnie do cholery mówi?
Nie mogłem się skupić. Zmarszczyłem brwi patrząc na Johna i starając się  być chociaż trochę obecny w tej rozmowie. Odwróciłem głowę i zrobiło mi się duszno. Bianca stała na drugim końcu korytarza  i patrzyła na mnie.
Kiedy spotkaliśmy się wzrokiem jej idealne usta wykrzywiły się w lekki uśmiech. To sprawiło że w klatce piersiowej poczułem ukłucie. Patrzyłem na nią przed dłuższy czas z kamienną twarzą co musiało wyglądać dziwnie.
W jej minie coś się  zmieniło. Ruszyła wzdłuż korytarza. Nie chce żeby odchodziła. Chce żeby tu kurwa została! Chce się  na nią do cholery patrzeć.
Kurwa... Nie, nie, nie.
Odszedłem od grupki chłopaków bez słowa i pognałem w głąb szkoły. Wpadłem zły do toalety i sfrustrowany uderzyłem pięścią o ścianę. Wczorajszy wieczór był niesamowity.
Rozmawialiśmy o wszystkim. Bez żadnego udawania i kłamstw. Tylko przy niej mogę sobie na to pozwolić. Wiem ze ona nie będzie oceniać mnie tak jak wszyscy do około. Całowałem ją. Kurwa, jak ona doskonale całuje. Przejechałem palcami po ustach żeby przypomnieć sobie jej dotyk. Oparłem się o ścianę. Grunt osuwał mi się z pod nóg. Zamknąłem oczy. W mojej głowie siedział obraz Bianki. Śmiała się odgarniając włosy z mojej twarzy. Najpiękniejszy widok na całym pieprzonym świecie.
Przejechałem dłonią po twarzy i otworzyłem oczy. Tym razem przed oczami stanął mi obraz Jude, która patrzyła na mnie z odrazą zaraz po tym jak wszedłem do szkoły dziś rano. Czy ona wie? Jej widok sprawia że przypominam sobie dlaczego powinienem trzymać się od Bianki z daleka. Dlaczego musi być akurat jej przyjaciółką? Ale na miłość boską, przy Biance zapominam o wszystkim. Liczy się tylko ona. Tylko ona. Chcę  coraz więcej i więcej.
Potrząsnąłem głową żeby odpędzić myśli o jej gładkiej skórze. Pomysleć że jeszcze wczoraj jej dotykałem.... A może to wszystko sobie tylko wyobraziłem? Może to cholernie realistyczny sen? Tylko co zrobić kiedy musisz się obudzić ale nie chcesz?  

Wyszedłem z toalety grubo po dzwonku. Nie mam zamiaru  iść na lekcje. Nie teraz. Nie dzisiaj.
Korytarzem szła Bianca i wycierają policzki wierzchem dłoni. Czy ona płacze?
Ona kurwa płacze . Chciałbym do niej podbiec i ją przytulić , ale nie moge do cholery. Frustracja nadal rosła.
Podniosła na mnie wzrok, ale zignorowała mnie.
Dobra, pieprzyć to.
- Bianca! - powiedziałem i złapałem ją za nadgarstek. - Co ci jest? - zapytałem juz sam nie wiedząc co mam robić.
- przykro mi że nie okazałam się wystarczająco dobra. A właściwie to nie. Mam to w dupie. - powiedziała gromiąc mnie wzrokiem.
O co chodzi do kurwy nędzy?
- o czym ty mówisz? - zapytałem trzymając ją blisko siebie. Tylko jej dotyk sprawiał że jeszcze nie wybuchałem.
- powiedz czego ty ode mnie chcesz?- zapytała - nie będę dawała dobą manipulować! - aż drżała ze złości.
- spokojnie. - powiedziałem zmartwiony. - powiedz mi po prostu co sie dzieje.
- bawi cię to? Robisz tak każdej? - zapytała i wzięła głęboki oddech. - myślałam ze wczorajszy wieczór.. - jej głos był juz znacznie miększy - myślałam że to... Że ty byłeś ze mną szczery.
- byłem. - powiedziałem zdezorientowany.
Dziewczyna pokręciła głową i zamknęła oczy.
- dobra... Wiesz co ? Zapomnij. Muszę iść.. - powiedziała i ruszyła na przód.
Nie zamierzam pozwolić jej odejść tak po prostu.
- byłem z tobą szczery. Przez cały czas mówiłem tylko prawdę. Nie wiem dlaczego uważasz ze jest inaczej. Jeśli chodzi o to ze nie zareagowałem to przepraszam. Ale z nikim nie byłem tak szczery jak z tobą. Kurwa, jesteś jedyną osobą, z którą jestem szczery!
Brunetka zwróciła się w moja stronę i przystanęła.
Uśmiechnąłem się  smutno. Juz nie patrzyła na mnie ze złością , z jaką robiła to przed chwilą. Patrzyła na mnie z ulgą i współczuciem.
- muszę iść - powiedziała po chwili.
-ale...- nie takiej odpowiedzi się spodziewałem.
Bianca odwróciła się w moją stronę i delikatnie mnie pocałowała. Kiedy popatrzyła w moje oczy uśmiechnęła się. Odwzajemniłem lekki uśmiech brunetki, która skierowała się wstępne głównego korytarza.
W tej chwili nie obchodziło mnie nic. Po raz pierwszy od długiego czasu jestem szczęśliwy.
I nikt mi tego nie zepsuje. Nawet Jude.

Bad Boys Never Change | Ross Lynch |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz