Pozory mylą

1K 53 3
                                    

- Lynch- powiedziałam otwierając drzwi w których wlasnie stał.
- Houseman. - powiedział chłopak i czekał aż wpuszczę go do środka.
Uchyliłam drzwi szerzej i przepuściłam go. Chłopak zwinnym ruchem znalazł sie w przedpokoju.
- fajnie sobie tutaj mieszkasz- powiedział rozglądając sie z lekko zdziwiona miną.
Ignorując jego słowa udałam sie do salonu, chłopak za mną.
- idziemy na gore? - zapytał po chwili.
- nie. - odpowiedziałam stanowczo. - tu ci nie pasuje? - zapytałam poirytowana.
Chłopak usiadł na dużej kanapie i wyciągnął ksiazke z plecaka.
- jestes uparta jak osioł. - odparł.
Usiadłam na dywanie przy stoliku do kawy i oparłam sie o niego patrząc jak chłopak wertuje kartki lektury.

Naszym zadaniem było napisać refleksje na temat książki " Romeo & Julia".
- wyciągnij zeszyt - powiedział blondyn nie patrząc na mnie.
Położyłam przed sobą zeszyt i długopis.
- czy ja dobrze widzę? Ross Lynch pracuje? - zasmialam sie z niedowierzaniem.
Chłopak podniósł na mnie wzrok.
- bez złośliwości skarbie.. Ja tez nie robię tego dla przyjemności - powiedział i wrócił do czytania lektury.

- wiec? Jakieś refleksje? - zapytałam po 10 minutach milczenia.
- chce mi sie pić. - powiedział Ross i wstał z kanapy.
Takze wstałam. Chłopak zmierzał w stronę kuchni.
- co robisz..? - zapytałam niepewnie.
Otworzył lodówkę i wyjął sok.
- chociaż jedno z nas musi być gościnne. - powiedział i wyjął z szafki dwie szklanki.
To niebywałe jak odnajdował sie w kuchni w której był pierwszy raz w życiu.
Nalał soku do obu szklanek i podał mi jedna.
- proszę- powiedział z krzywym uśmiechem.
Kiedy opuszczał rękę musnął dłonią moje biodro.
Szybko sie odsunelam i odchrzsknelam.
- lepiej wracajmy do pracy - powiedziałam wychodząc z kuchni.

W ogóle nam nie szło. Rozmowa sie nie kleiła i za wszelka cenę unikałam kontaktu wzrokowego.
Po pol godzinie bezsensownego siedzenia i błądzenia wzrokiem po ścianach , odparłam:
- zaraz wracam. Zostawiłam notatki u siebie  w pokoju- powiedziałam , wstałam i szybko poszłam na gore.
Weszłam do pokoju i popatrzyłam w lustro. Odgarnelam włosy z twarzy.
Policzki jak zwykle były ogniście czerwone.

- to najsmutniejszy pokój jaki w życiu widziałem... - powiedział blondyn stojąc w drzwiach. Szybko sie odwróciłam.
- kto pozwolił ci tu wejść?!- powiedziałam podchodząc do niego.
Chłopak wzruszył ramionami i rozejrzał sie do okoła.
W pokoju nie było nic oprócz łóżka , szafy , stojącego lustra i białego biorka. No i jeszcze oczywiscie dużo kartonów pod oknem.
Ściany były pomalowane na beżowo i naprawde nie podobał mi sie ten kolor.

Chłopak znów spojrzał na mnie.
- dopiero sie wprowadziłam. Czego ty oczekujesz? - zapytałam i wypchnelam go za drzwi i sama wyszłam z pomieszczenia zamykając za sobą drzwi.

- skoczę do łazienki- powiedział blondyn kiedy juz zaczęła nam dobrze iść przy pracy.
- drugie drzwi po prawej.- odparłam pisząc.

Popatrzyłam na ksiazke leżąca naprzeciwko mnie. Wzjelam ja w dłonie i zbliżyłam do twarzy.

Czytam zaznaczony fragment.

" Niechaj czterdzieści tysięcy
Braci połączy serca - suma uczuć
Wciąż będzie mniejsza od mojej miłości.
Cóż ty chcesz dla niej zrobić ?"

Kilka kartek dalej następny..

"Miłość, na oko łagodna,
w istocie bywa jak pantera głodna !
I chociaż ślepa, drogi przyjacielu,
najkrótszą drogą podąża do celu."

Jeśli ktos by mi wczoraj powiedział ze ten chłopak przeczytał ksiazke " Romeo i Julia " wysmialabym go.
Jak widac pozory mylą.

- nie dotyka sie cudzych rzeczy bez pozwolenia. - powiedział stojąc nademną.

Boze. On uwielbia sie skradać i przy okazji straszyć mnie.

Położyłam ksiazke na stol.

- chyba skończyliśmy.. - odparłam patrząc na notatki. - cos z tego sklece.
- mieliśmy robić razem- powiedział patrząc na mnie.
- przecież robiliśmy. Nie bede marnować twojego cennego czasu - powiedziałam sarkastycznie.
- a poza tym wole napisać to sama... W skupieniu.
- jak wolisz - powiedział , wzjal plecak z podłogi i poszedł w stronę drzwi.
- książka. - powiedziałam podając mu ja zanim opuścił mój dom.
- zatrzymaj ją narazie. Moze ci sie jeszcze przyda... Oddasz pozniej - powiedział i zamknął za sobą drzwi.
Uśmiechnęłam sie i przyłożyłam ją do klatki piersiowej.

Ross POV :
Popatrzyłem na swoje dłonie ktore kilkakrotnie dotknęły jej ciała.
Uśmiechnęłam sie lekko.

Telefon zaczął brzęczeć w mojej kieszeni.
         

                  Riker
Połączenie przychodzące

Szybko wcisnąłem czerwona słuchawkę. Napewno to nic ważnego, a nie mam teraz ochoty na jego jakże " cenne rady życiowe. "

Wróciłem do pustego domu i walnąłem sie na kanapę.
- niee- powiedziałem do siebie zrozpaczony. Przypomniałem sobie ze w książce zostały moje... Wiersze...
Jeśli Bianca je przeczyta to sie chyba zabije.
Walnąłem sie dłonią w czoło.
- idiota.

Bianca POV
Późnym wieczorem nadal nie było nikogo w domu. Rodzice poszli na jakiś bankiet czy cos... Cos tam mówili ale chyba nie słuchałam.
Zrobiłam sobie tosty i usiadłam przed telewizorem.
Następna noc pełna wrażeń spędzona na jedzeniu i oglądaniu American Next Top Model.
Po dwóch godzinach gapienia sie w telewizor juz nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Spojrzałam w bok. Na szafce lezala książka Rossa.
Wyłączyłam telewizor i od niechcenia wzjelam ksiazke do rąk. Z środka wysypało sie kilka kartek. Pozbierałam je i zaczęłam czytać to co było na nich napisane. Rozpoznałam pismo Rossa.

Wiersze? Nie wierze w to. Zasmialam sie w duchu, ale za chwile spowaznialam. Są.. Dobre. Nawet bardzo.
Dzisiaj drugi raz zdaje sobie sprawę z prawdziwości stwierdzenia
" pozory mylą"
Mylą i to cholernie.
Ten chłopak to jedna wielka zagadka.



Dziękuje Martynie za motywacje. <3

Bad Boys Never Change | Ross Lynch |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz