ROZDZIAŁ 4

38.1K 1.5K 37
                                    

Miesiąc później.

Nic. Przez cały miesiąc nic. Byłam na kilku rozmowach o pracy, ale każdy słysząc ile mam lat mówił że potrzebują kogoś z doświadczeniem. Dziś powinnam zapłacić właścicielowi. Nie miałam żadnych pieniędzy. Wszystko się skończyło.

Cały dzień byłam niespokojna.
Wieczorem ktoś zapukał do drzwi. Postanowiłam nie otwierać. Poczekam do jutra. Nie może mnie wyrzucić. Siedziałam cicho w mieszkaniu. Pukanie ustało. Poszłam do łazienki i wzięłam prysznic. Skoro i tak mnie wyrzuci to postanowiłam wziąść bardzo, ale to bardzo długi prysznic. Wyszłam z kabiny i wytarłam całe ciało. Położyłam się do łóżka i włączyłam telewizor. Poszłam spać dość późno.

Rano obudziło mnie pukanie do drzwi. Szybko wstałam i otworzyłam.
-No nareszcie!-wrzasnął właściciel.
-Proszę wejść.-powiedziałam i stanąłem przed lustrem. Krótkie spodenki i różowa koszulka od piżamy. Szopa na głowie i podkrążone oczy.
-Przyszedłem po pieniądze. Miała Pani zapłacić wczoraj. Byłem tu ale chyba nikogo nie było.
-Możliwe.-skłamałam.
-Proszę zapłacić za ten miesiąc i się stąd wynosić.-warknął, a mnie ogarnęła panika.
-Nie!-krzyknelam przestraszona.-Nie mam tych pieniędzy, ponieważ nie mam już pracy, ale błagam. Sprzedam jakieś moje rzeczy i zapłacę. Proszę mnie nie wyrzucać. Nie mam gdzie pójść.
-Co mnie to obchodzi? Dałem Pani miesiąc temu ostatnią szansę. Mam dość ciągłego martwienia się czy dostanę te pieniądze czy nie. Ma Pani czas do godziny piętnastej.
-Ale... Ja zapłacę.
-Nie chce tych pieniędzy już. Za dwie godziny wracam i ma Pani być spakowana.-krzyknął i trzasnął drzwiami.

Osunęłam się na podłogę i zaczęłam płakać. Poczułam się jak śmieć. Właściciel mieszkania właśnie tak mnie potraktował. Jak mógł mnie wyrzucić z domu? Nie mam gdzie pójść.
Po godzinie jakoś się pozbierałam i zaczęłam się pakować. Nie miałam zbyt wielu ubrań.
-Proszę mi oddać klucz i wyjść.-rozkazał właściciel wchodząc do mieszkania jak do swojego. No tak. Przecież ono jest jego.
-Jest pan piewien, że chce mnie pan wyrzucić? Nie mam gdzie pójść.
-Ale kobieto, mnie to nie obchodzi, rozumiesz?
-Nie. Nie rozumiem. Nie ma pan serca.
-Możliwe. Żegnam.

Nie pozegnalam się. Wyszłam bez słowa. Błąkałam się po ulicach. Zaczęły mnie boleć nogi więc usiadłam na ławce, a walizkę położyłam obok. Zakryłam twarz w dłoniach i zaczęłam płakać. Płakać z bezsilności. Zaczęło się robić zimno. Musiałam się gdzieś schronić.
Weszłam do najbliższego sklepu i chodziłam między regałami udawając że czegoś szukam. Miałam bardzo mało pieniędzy.
-PrzeprasZam Panią, ale czy kupuję Pani coś?-spytała sprzedawczyni. Musiała się wkurzyc, widziała że od trzydziestu minut chodzę bez celu.
-Emm... Tak. Wezmę wodę.-wzięłam butelkę i podałam sprzedawczyni.
-Przepraszam? Mogę to tu zostawić? Może ktoś się zgłosi.-spytała pewna starsza kobieta i położyła na blacie kartki.
-Oczywiście.-odpowiedziała sprzedawczyni.
-Dziękuję.-powiedziała i wyszła.

Wzięłam jedną z kartek do ręki.

Szukamy chetnej osoby do pracy w domu. Zapewniamy wyżywienie i pokój.


Niżej był jeszcze napisany adres. Wzięłam jedno z ogłoszeń i wybieglam ze sklepu. To moja szansa. Muszę być tam jak najszybciej. Mam nadzieję że jeszcze nikogo nie przyjęli.

Gosposia I MilionerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz