ROZDZIAŁ 27

23.2K 966 34
                                    

Następnego dnia odbył się ślub Emily i Marka. Po ceremoni wszyscy goście zostali zaproszeni na wesele. Sala była pięknie ustrojona, najpiękniej wyglądała para młoda. Mało tanczylismy z Ericiem. Próbowaliśmy się uśmiechać do ludzi, ale było to sztuczne. Mark chyba zauważył co się dzieję.

-Mogę prosić Panią do tańca?-podszedł do mnie Pan młody i żartobliwie zapytał.

-Oczywiście.-usmiechnelam się lekko.
Chwycilam go delikatnie za dłoń i poszliśmy na środek sali. Zaczęliśmy tańczyć do wolnej muzyki.

-Powiesz mi teraz co się stało?-zapytał Mark.

-Nie rozumiem.-spuściłam wzrok.

-Wiem kiedy kłamiesz Claro. Zbyt dobrze Cię znam.-uśmiechnął się do mnie i chwycił za podbródek żeby podnieść moją głowę i żebym spojrzała mu w oczy.

-Mark...-zaczęłam.

-Przecież mi możesz powiedzieć. Postaram ci się pomóc.-zmartwil się.

-Nie wiem czy da mi się pomóc.-posmutniałam.

-Claro.-Mark zatrzymał się i podniósł dwoma palcami mój podbródek.-Przejdźmy się. Wszystko mi opowiesz, okay? -zapytał.

-Dobrze.-zgodzilam się.

Wyszliśmy z budynku i udaliśmy się do pięknego ogrodu pełnego róż wokół pałacyku, w którym odbywało się wesele. Uwielbiałam róże. Są cudowne.
Weszliśmy na mały mostek i tam usiedlismy na ławce.

-No więc?-zagadal Mark.

-No więc zaczęło się od tego, że dawna przyjaciółka Alice znowu pojawiła sie w moim i Rose życiu. Wszystko było świetnie, ale potem okazało się, że Alice jest śmiertelnie chora, a ma trzyletnią córeczkę. Alice poprosiła mnie bym zajęła się małą Lisą...-między nami zapadła głucha cisza, ale nie trwała ona długo.

-Co było dalej? Zgodzilas się?-dopytywal.

-Oczywiście, że się zgodzilam. Alice zostało kilka tygodni życia, jej matka jest zrozpaczona. Ja również. Jeszcze matka Erica ciągle wtrąca się w nasze życie i utrudnia mi wzzytsko. Ja już sobie naprawdę nie radzę Mark. Nie wiem jak będzie za kilka lat. Jak Lisa... Jak Lisa podrośnie to będę musiała jej powiedzieć, że nie jestem jej mamą. Boję się tego. Cholernie boję się jej reakcji.-pojedyncza łza spłynęła po moim policzku.

-Dużo przezylaś Claro.-kciukiem otarł policzek.- Jesteś silną, młodą kobietą. Poradzisz sobie. Wierzę w to. I pamiętaj, że zawsze ci pomogę. Zawsze.-podkreślił ostatnie słowo.

-Dziękuję.-uśmiechnęłam się do niego.-Wiem, że zawsze mogę na Ciebie liczyć. Jestem ci za to wdzięczna. Wracamy na wesele? Zaczną się martwić.-zaproponowalam.

-Masz rację. Chodźmy.-wstał i chwycił mnie za rękę. Nie było w tym nic złego. Po prostu jesteśmy przyjaciółmi.

-A jak ci się układa z Emily? -zapytałam, by przerwać ciszę między nami.

-Dobrze.-odpowiedział.-Dwa tygodnie temu dowiedziałem się, że zostanę ojcem. Chciałem ci to powiedzieć dopiero, gdy przyjedziesz do nas.-widziałam jaki był szczęśliwy. Znalazł kobietę swojego życia.

-Ojej, gratuluję Mark. Będziesz cudownym tatusiem.-uśmiechnęłam się.

-Dzięki Claro.-przytulił mnie i weszliśmy do budynku.

-Gdzie byliście?-po paru minutach obok nas stał już Eric.

-Rozmawialiśmy.-pocalowalam Erica w usta.

-Zatanczymy?-zaproponował.

-Chętnie.-podałam mu dłoń.-Jeszcze raz dziękuję Mark.-odwrocilam się do Marka i poszłam z Ericiem na środek sali.

Gosposia I MilionerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz