ROZDZIAŁ 17

30K 1.3K 121
                                    

Następnego dnia było wielkie zamieszanie. Nie wiedziałam o co chodzi, ale Pani Grace była cała w skowronkach. Nie krzyczała na mnie ani mnie nie obrażała.

-Eric?-szepnęłam, gdy stał obok mnie i nikogo nie było w salonie gdzie byliśmy.
-Hmm?
-Co dzisiaj jest?
-Środa.-odpowiedział. On chyba nie widzi tego co się dzisiaj dzieje.
-Nie chodzi mi o to.-wytlumaczylam podirytowana.
-No pytalas jaki mamy dziś dzień...
-Nie. Dlaczego Grace sie tak zachowuje?
-Aaa, o to ci chodzi. Lucy dziś przyjeżdża ze swoim narzeczonym.
-Na ile?
-Na jakiś tydzień. Mama ma za trzy dni urodziny.-powiedział i przyciągnął mnie do siebie bliżej. Eric delikatnie pocalował mnie w usta.
-Pani Claro...-zaczął Tom, ale przerwał gdy nas zobaczył. Oderwaliśmy sie od siebie szybko na co mężczyzna uśmiechnął się. I odchrząknął.-Dziś na obiedzie będzie więcej osób. A mianowicie dwie.
-Emm... T-tak.-zaczęłam się jąkać.
-Spokojnie. Będę siedział cicho, ale teraz chodź już, bo za godzinę przyjedzie nasza córka.-szepnął.
-Dobrze.-mruknęłam i poszłam do kuchni.
Myślałam że Tom zacznie krzyczeć. Że Eric i jakaś głupia dziewczyna. A on po prostu się uśmiechnął i nie zwrócił na to uwagi. Byłam mu wdzięczna za to że nie zadawał pytań. I tak byłam zdenerwowana za każdym razem gdy rozmawiałam z Ericiem, że Grace może się dowiedzieć.

Przed obiadem usłyszałam dzwonek do drzwi. Podbieglam i otworzyłam je.

-Dzień dobry.-przywitalam się.

Przede mną stała młoda para. Kobieta była niska i miała piękne długie czarne włosy. A on miał krotkie jasnobrązowe włosy. Był przystojny aczkolwiek nie w moim typie.

-Cześć. Ty jesteś Clara? Eric mi dużo o tobie opowiadał.-mówiła uśmiechnięta.

Nie krytykowala, nie obrażała. Dlaczego wszyscy byli tacy mili, a jedyna Pani Grace nie tolerowala mnie?

-Jestem Lucy, a to mój narzeczony Ayden.
-Clara.-podałam im rękę.
-Och coreczko!-krzyknęła Pani Grace i przytulila Lucy.-Co tam u Was?
-Wszystko dobrze. Cześć tato.-przywitała się dziewczyna.
-Dzień dobry panu.-Ayden podał rękę Tom'owi.
-Cześć dzieciaki.
-Eric!-krzyknęła Lucy i mocno przytulila brata.

Chwilę rozmawiali jeszcze. Musieli się za sobą stesknic... I to bardzo. Potem dokończyłam obiad i podałam wszystkim domownikom. Gdy nalewałam napoje do szklanek Pani Grace dziwnie na mnie spojrzała i zwróciła się do Erica.

-Synku, zgadnij kogo zaprosilam na swoje urodziny.
-Nie wiem. Powiesz?-spytał.
-Olivie.-powiedziała ucieszona, a Eric zaksztusil się jedzeniem.

Tak zaciekawił mnie ten temat, że zapomniałam że nalewam soku do szklanki Tom'a. Oczywiście za dużo nalalam i wylał się. Lałabym jeszcze dłużej gdyby nie Tom, który delikatnie chwycił moją rękę i odsunął ją. Przeprosiłam cicho i dalej przysłuchiwałam się rozmowie.

-Co!? Olivie? Po co?-warknął.
-Oj nie denerwuj się syneczku...
-Nie denerwuj?!-przerwał jej.-Przecież dobrze wiesz jaka ona jest.
-Jest bardzo dobrą dziewczyną.
-Nie! Ona mnie przecież zdradziła!-krzyknął.
-Oj tam. Nic Ci złego nie zrobiła.
-Nie zrobiła? Jak możesz ją zapraszać?-Eric się zdenerwował.
-Przestań. Naprawicie swoje relacje. Może wrocicie do siebie.
-Nie będziesz decydowała za mnie z kim mam być. Ja kocham... J-ja... Znaczy...-zaczął się jąkać.
-No kogo?-spytała z ironią.

Patrzyłam jeszcze chwilę na to wszystko. Nagle Grace na mnie spojrzała. Była wściekła. Nie wiedziałam o co jej chodziło.

-Olivia.-zaczęła kobieta patrząc na mnie z głupim usmieszkiem na ustach.- Ona jest bardzo ładna. Inteligentna. Skończyła przecież studia prawnicze. Będzie dużo zarabiala. Pochodzi z bogatej rodziny.-mówiła ciągle patrząc mi w oczy.
-Mamo.-szepnęła Lucy.
-Cicho.-warknęła Grace.-Jest dobrze wychowana...

Już wiedziałam o co jej chodzi. Ona porównywała mnie z Olivią. Zrobiłam krok w tył. Potem jeszcze jeden. Wszyscy na mnie patrzyli. Do oczu zaczęły napływać mi łzy.

-Dosyć mamo!-krzyknął Eric, wstając i uderzając pięścią w stół.-Jak możesz?!
-J-ja przepraszam. P-pójdę na chwilę na górę.-powiedziałam i szybko pobieglam do swojego pokoju. Za sobą usłyszałam tylko głos pana Green.

-Jak możesz Grace...-oburzył się Tom.

Dalej nie słyszałam. Zamknęłam drzwi od swojego pokoju i zaczęłam cicho szlochać.

Eric

Nigdy bym nie pomyślał że mama może być aż taka wredna. Jak mogła potraktować tak Clare.

-Dosyć mamo!-krzyknąłem, wstając i uderzając pięścią w stół.-Jak możesz?!
-J-ja przepraszam. Pójdę na chwilę na górę.-powiedziała Clara i szybko pobiegla do swojego pokoju.
-Jak możesz Grace się tak zachowywać?-oburzyl się mój tata.
-A co Wy wszyscy jej tak bronicie?
-Nie. Po prostu uważamy że źle się zachowalas.-wtrąciła Lucy.
-Nic nie potrafi, pochodzi z niewiadomo jakiej rodziny. Nie ma się co nią przejmować.-powiedziała mama. Pokrecilem głową z niedowierzaniem i poszedłem na górę.
Zapukałem do pokoju Clary. Nie czekając na zgodę wszedłem i zobaczyłem jak siedziała na podłodze i płakała.

-Claro.-westchnąłem.-Nie przejmuj się nią. Wiesz jaka jest.
-Ona ma rację Eric.-powiedziała patrząc mi w oczy.
-Wcale że nie.-mruknąłem i otarłem jej łze kciukiem.
-Porownywala mnie z tą całą Olivią. Kim ona właściwie jest?
-To moja była narzeczona. Zdradziła mnie więc nie chciałem mieć z nią nic wspólnego. Nie kochała mnie. Mama nadal chce byśmy byli razem, ale tak nie będzie.
-Dobrze, ale...-przerwała tak jakby sobie o czymś przypomniała.-Grace wie że jesteś tu?
-Pewnie się domyśla.-westchnąłem.-Ale nie zamierzam się nią przejmować. To ja będę wybierał z kim chce być. Nawet mój tata się zdenerwował.-zaśmiałem się, a Clara razem ze mną.

Dziewczyna wtulila się we mnie i zasnęła. Wziąłem ją na ręce i położyłem na jej łóżku. Pocalowalem ją w czoło i zszedłem na dół.

-Gdzie Cla... Pani Clara?-spytał tata.
-Źle się poczuła i powiedziałem żeby się przespala trochę.-wyjaśniłem.
-A kto to wszystko posptrząta?-oburzyla się mama. Wszyscy spojrzelismy na nią wściekli.
-Gdyby nie Pani nie miałaby Pani tego problemu.-wtrącił Ayden.

Mało się odzywal. Nie przepadał za moją i Lucy mamą. Nie dziwię sie. Na początku mama także i Aydena nie tolerowała.

-Jak możesz Ty...-zaczęła mama.
-Dosyć Grace.-warknął tata.-Nie mam ochoty już na to śniadanie.-powiedział wkurzony i odszedł od stołu.

Gosposia I MilionerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz