ROZDZIAŁ 25

28K 1.2K 60
                                    

-Czy możecie nam w końcu wszystko wytłumaczyć? I dlaczego Ty masz na rękach Lise?!-wydarla się na mnie Pani Grace.

-Mamo, przestań. Lisa się wystraszy.-poprosił Eric matke.-Claro, idź z nią na górę.-zwrócił się do mnie wskazując na dziewczynkę.

--Dobrze.-szepnęłam.

-Chodźcie. Muszę wam coś powiedzieć.-usłyszałam, gdy wchodzilam na górę.

Weszłam do swojego pokoju i położyłam Lise na łóżku. Sama również się położyłam obok małej by ją uśpić. Nuciłam cicho jakąś melodię i głaskałam Lise po główce.

Eric

Usiedlismy w salonie. Nadal nie mogę pogodzić się z tym, że Alice niedługo umrze. Jest taka młoda, ma dziecko. To jest niesprawiedliwe.

Usiadłem na fotelu na przeciwko rodziców i zakrylem twarz w dłoniach.

-No więc...-westchnąłem głośno.-Alice... Ona... Ona ma raka.-ledwo wypowiedzialem to zdanie.-Zostało jej kilka tygodni życia i Alice prosiła Clare by ta zaopiekowala się Lisą.-powiedziałem powoli. Nie usłyszałem żadnej odpowiedzi. W całym domu zapadła głucha cisza.

-To niemożliwe. Alice nigdy nie chorowala. To musi być pomyłka. Eric, to jest pomyłka.-mówiła zapłakana mama, a tata mocno ją przytulił.

-Spokojnie Grace. Spokojnie.-uspokajał ją tata.

-Chce tam jechać... Chce jechać do szpitala... Do Alice.-mówiła urywkami.

-Dobrze. Pojedziemy. Ale najpierw musisz się trochę uspokoić.-powiedział tata.

-Zrobię mamie herbatę.-oznajmilem i poszedłem do kuchni.

Clara

Godzinę później Lisa już spała. Nie chciała zasnąć w nowym miejscu i z obcą osobą, ale udało mi się. Leżałam obok małej patrząc na nią. Nagle usłyszałam ciche pukanie do drzwi i zaraz pojawił się w nich Eric.

-Śpi?-zapytał szeptem, a ja kiwnęłam twierdząco głową.-To dobrze, mama chce z tobą porozmawiać.-oznajmił.

-Nie wiem czy to dobry pomysł. Nie chce jej zostawiać samej.-pokazałam na Lise.

-Posiedzę z nią.-zaproponował.-A Ty idź.-pocalowal mnie delikatnie w usta.

Zeszlam powoli na dół i weszłam do salonu.

-Chcieli państwo ze mną rozmawiać.-popatrzyłam na Tom'a i na Grace.

-Tak. Usiądź.-rozkazała kobieta.-Eric mówił, że Alice prosiła Cię byś zajęła się Lisą.

-Tak.-potwierdziłam.

-Jak Ty to sobie wyobrażasz?-zapytała.

-Jeszcze się nad tym nie zastanawiałam.-odpowiedziałam cicho.

-Uważam, że nie jesteś w stanie się nią zająć.-poinformowała mnie Grace.

-Słucham?-oburzyłam się.

-My ją weźmiemy.-oznajmiła.

-Nie.-powiedziałam stanowczo.

-Nie masz pojęcia jak zajmować się dziećmi.-podniosła głos.

-Grace.-upomnial ją Tom.

-Może i nie mam doświadczenia, ale mama mi pomoże i nie oddam wam Lisy. Alice poprosiła mnie bym to ja się nią zajęła.-wstałam gwałtownie.

-Nie jesteś nikim ważnym w życiu Lisy. To my jesteśmy jej rodziną!-Pani Grace krzyknęła na mnie.

-To ja zajmę się Lisą. Ja. I zrobię dla niej wszystko.-wskazałam na siebie palcem.

-Ty wstretna dziewucho.-warknęła Grace.

-Uważam tę rozmowę za zakończoną.-powiedziałam i wyszłam z salonu.
Weszłam wściekła do pokoju. Eric od razu zauważył, że coś się stało.

-W porządku?-zapytał cicho.

-Nie.-szepnęłam.-Nie jest w porządku.-pokręciłam głową.- Twoi rodzice chcą zabrać mi Lise. Powiedzieli, ze mają lepsze warunki.

-Chyba się nie zgodziłas?-podszedł do mnie.

-No oczywiście, że nie. Obiecałam Alice.-przytuliłam się do Erica i wtulilam głowę w jego klatkę piersiową.

-Pomogę ci. Poradzimy sobie.-poglaskał mnie po plecach.

-Dziękuję.-szepnęłam zapłakana i po chwili usłyszałam głośny płacz Lisy.
Oderwałam się szybko od Erica i podbieglam do niej i mocno przytuliłam.-Nie płacz. Nie płacz skarbie. Obiecuje, że będziesz miała cudowne życie. Postaram się o to tylko nie płacz kochanie.-mówiłam również płacząc.

Gosposia I MilionerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz