ROZDZIAŁ 10

35.7K 1.3K 15
                                    

Rano po obudzeniu nie chciało mi sie za bardzo wstawac. Leżałam właśnie na łóżku gdy zadzwonił mój telefon. Wzięłam go z szafki nocnej i odebrałam. To Rose. Nie wspomniałam wam. To moja przyjaciółka. Niska, szczupła rudowłosa piękność. Jej marzeniem jest zostać psychologiem.
-Ty idiotko!-wrzasnęła do słuchawki dziewczyna.
-Też Cię miło słyszeć.-zaśmiałam się.
-Nie odzywasz się od trzech miesięcy. Nie odbierasz i nie odpisujesz na moje wiadomości. Co się z tobą dzieje?! Wiesz jak ja się martwię? Byłam nawet u Ciebie w mieszkaniu, ale jakiś facet powiedział że już tam nie mieszkasz. O co chodzi?
-Och, nawet nie wiesz ile się ostatnio u mnie zdarzyło. Przepraszam, ale ostatnio naprawdę nie mam czasu. Wyrzucili mnie z mieszkania...
-Jak to? Gdzie teraz mieszkasz? Mogłaś powiedzieć! Przecież u mnie jest dużo miejsca.
-Mieszkam teraz u takiego starszego małżeństwa. Sprzątam i gotuję, a w zamian mam pensje i pokój.
-Rozumiem. Spotkamy się jutro? Wszystko mi opowiesz.
-Pewnie. O której?
-O piątek "naszej" kawiarni. Tak dawno Cię nie widziałam...
-Dobra. Do zobaczenia.

Zeszlam na dół i w kuchni zastałam Erica robiącego sniadanie. Stał tam w samych bokserkach! Patrzyłam na jego mięśnie. Nie wiem ile tam stałam, ale nawet nie zauważyłam kiedy odwrócił się w moją stronę.
-Aż taki jestem przystojny?-zasmiał się.
-Emm... C-co? Ja przepra...-zmieszałam się.
-Głodna?-spytał. A mi spadł kamień z serca gdy zmienił temat.
-Mhm. Dziękuję.-postawił talerz z nalesnikami.-Dawno ich nie jadłam.
-Smacznego. Jak się spało?
-Dobrze. Już się przyzwyczaiłam do tego miejsca.
-Słuchaj... Mam takie pytanie.
-No?
-Masz ochotę w sobotę pójść ze mną i z moimi znajomymi na imprezę?
-Imprezę? Ty chodzisz na imprezy?
-Nie rozumiem o co ci chodzi. Jestem zwyczajnym człowiekiem. Myślisz że chodzę tylko na te nudne bankiety, co?-zasmiał się.
-No... Emm... Tak.-wydusiłam z siebie w końcu.
-To jak? Pójdziesz?
-To chyba nie jest dobry pomysł.
-Czemu? Rozerwiesz się trochę, poznasz nowych ludzi. Są świetni zobaczysz.
-No tak. Na pewno są to wspaniali ludzie ale ja tam chyba nie pasuje.
-To nie są jacyś bogacze tylko znajomi z uczelni. No... Znaczy jest jedna dziewczyna ale na pewno nie będzie miała nic przeciwko byś była z nami.
-Naprawdę? Nie wstydzisz się mnie?
-Oczywiście, że nie. Lubię Cię i jestem pewien że oni też Cię polubią. To jak?
-No dobrze.-usmiechnelam się nieśmiało do niego i schowałam puste talerze do zmywarki.-A jak zapytają czym się zajmuje?
-To im powiemy.
-Żartujesz? Przecież oni nas wysmieją.
-Przestań przejmować sie mną. Jesli wysmieją Ciebie to natychmiast wyjdziemy.
-I będziesz miał zniszczony wieczór i pokłócisz się ze znajomymi.
-Ciii... No i co z tego? Daj spokój. Jeżeli Cię nie zaakceptują ze względu na to że zajmujesz się naszym domem to znaczy że nie są nic warci. A teraz głowa do góry.
-Dobra. Pójdę. Ale pani Green nie moze sie dowiedzieć. Mowila że mam sie do ciebie nie zbliżać.-usmiechnelam się, a on kiwnąl twierdząco głową. Poszłam do swojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko i myślałam jak się zachować przy tych wszystkich ludziach. Chociaż wiem że dla Erica to nie ma znaczenia jak się zachowam ale ja chce być akceptowana.

Wybaczcie że troche czekaliscie, ale ostatnio miałam bardzo dużo nauki. Następny rozdział pojawi się prawdopodobnie za tydzień.

Gosposia I MilionerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz