ROZDZIAŁ 22

26.6K 1.2K 39
                                    

Od tygodnia nie widziałam Erica. On naprawdę wyjechał. Nie ma go. Zaczynam żałować tego co mu powiedziałam. Dziś postanowiłam odwiedzić mamę. Pani Grace zgodziła się bym wyszła. Tak więc wsiadlam do limuzyny i poprosiłam kierowcę by zawiózł mnie pod wskazany przeze mnie adres. Zatrzymaliśmy się przed małym, zniszczonym domkiem. Weszłam powoli do domu.

-Mamo?!-krzyknelam.

-Już idę córciu!-odkrzyknela.

Z kuchni wyszła niska, szczupła blondynka z niebieskimi oczami. Wszyscy zawsze mówią, że jesteśmy do siebie bardzo podobne.

-Cześć mamo.-przywitalam się i ją przytuliłam.

-Cześć. Siadaj.-wskazała na starą kanapę. Usiadłam, a mama obok mnie.

-Powiedz mi co u Ciebie?-spytałam.

-A wiesz, żyje się.-zasmiala się.

-Mamo...

-Komornicy chcą zabrać mi dom.-zaczęła płakać.

-Nie mogą tego zrobić. Wiedzą że nie masz pieniędzy.

-Ich to nie obchodzi Claruniu.

-Mamo, woda. Woda kapie Ci na głowę. Dlaczego nie mowilas? Nie możesz mieszkać w takich warunkach.-oburzyłam się patrząc na małe wiaderka do których leciały kropelki wody.

-Daj spokój coreczko. Powiedz mi jak Cię tam w tej pracy traktują.-zmieniła temat.

-Dobrze. Państwo Green są bardzo mili.-skłamałam. Nie chciałam jej denerwować. Nie chciałam żeby się martwiła.-Niedługo będę miała tyle pieniędzy, że może wynajmę ci coś. Co Ty na to?

-To są twoje pieniądze. Nie będziesz wydawała ich na mnie.

-To są moje pieniądze i mogę zrobić z nimi co tylko będę chciała.

Nagle usłyszałam pukanie do drzwi.

-Otworzę.-poinformowalam i podeszłam do drzwi.

-Pani Grace kazała przyjechać po Panią.-oznajmił szofer.

-Tak. Już idę. Moment.-powiedziałam i wróciłam do mamy.-Muszę już iść. Przyjdę jak najszybciej się da.-odparłam i pocalowalam mamę w policzek.

-Do zobaczenia Clara.-pomachała mi z uśmiechem na ustach i zamknęła za mną drzwi.

Wróciłam do domu i Pani Grace już na mnie czekała.

-Jestem.-poinformowalam.

-Widzę.-kobieta warknęła na mnie. Przewrocilam oczami i minelam ją kierując sie do kuchni.

-Clara? Jesteś już. To dobrze. Chciałem się pożegnać, bo za godzinę wracam do domu.-poinformował mnie Ayden.

-Tak szybko? Nudno będzie tutaj bez Ciebie.-zasmialam się.-A co z Lucy? Nie wraca z tobą?

-Zostaje z Zeusem. Powiedziała że wróci gdy mu pomoże. Ja mam pracę. Muszę wracać.

-Och, rozumiem.-usmiechnelam się lekko.-Jesteś głodny?-spytałam.

-Nie. Jadłem niedawno.-powiedział, a ja kiwnęłam głową i poszłam do stajni. Tam zastalam stojąca Lucy obok boksu Zeusa. Patrzyli na siebie. Zeus nie był już niespokojny. Jestem ciekawa ile Lucy tak już stoi. Nagle dziewczyna poruszyła się delikatnie. Podeszła do boksu robiąc jeden mały kroczek. Zeus poruszył się nerwowo, ale za chwilę znowu był spokojny i obserwował dziewczynę. Wycofalam się powoli ze stajni i wróciłam do domu.

-Dużo pracy przed nimi.-poinformowalam Aydena.

-Myślisz, że Lucy sobie poradzi?-spytał.

-Jest silna. Nie podda się, a to najważniejsze.-usmiechnelam się do chłopaka.-Emm... Wiesz może kiedy Eric wróci?

-Um, nie wiem.-odpowiedział szybko.

-Na pewno?-upewniłam się.

-Tak. Idę spakować rzeczy do samochodu i jadę. Do zobaczenia. Mam nadzieję, że niedługo się zobaczymy.-Ayden poszedł i przytulił mnie.

-Też mam taką nadzieję. Cześć.-odwzajemniłam uścisk i pomachałam mu na pożegnanie.

Przepraszam że taki krótki i że tak późno wstawiam. Ale ostatnio nie mam za bardzo czasu. 😘

Gosposia I MilionerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz