ROZDZIAŁ 21

27.7K 1.2K 56
                                    

Eric

Clara wybiegla z domu. Chciałem biec za nią, ale mama mnie zatrzymała.

-Gdzie idziesz? Zostaw ją.-warknęła.-To przez nią nasza rodzina się rozpada.

-Przez nią? Nie! To przez Ciebie. Ty nie potrafisz zaakceptować Clary.-powiedziałem stanowczo.

-Przeze mnie? No wiesz.-oburzyla się.

-Co z tego, że nie ma pieniędzy? To dobra dziewczyna.-w progu stanął tata.

-Tobie też zawróciła w głowie?-spytała mama.

-Nie. Po prostu mówię jak jest.-odpowiedział.

Nie miałem zamiaru dalej ich słuchać. Pobiegłem za Clarą. Gdy wyszedłem było już ciemno. W oddali zobaczyłem sylwetkę szczupłej kobiety. To na pewno Clara. Pobiegłem w jej stronę.

-Clara!-zawołałem, ale ona nie odwróciła się.-Clara!-ponownie krzyknąłem. Brak reakcji. Przyspieszylem kroku, a Clara zaczęła biec. Ruszyłem za nią. Gdy byłem już na wyciągnięcie ręki chwycilem ją za dłoń.

-Zostaw mnie.-warknęła.

-Clara. Proszę Cię...-przyciagnąłem ją do siebie, ale zaraz się odsunęła.

-Nie. Mam już tego dość. Twoja mama nigdy mnie nie zaakceptuje. Zależy mi na tej kasie. Rozumiesz? Nie możemy być razem.-wykrzyczała mi prosto w twarz. Odwrócila się i poszła dalej. Stałem i patrzyłem jak się oddala. Zakochałem się w niej. Nie mogę udawać że nic się nie stało. Muszę zniknąć na jakiś czas i zapomnieć.

Clara

Chodziłam po ulicach jeszcze parę godzin. Do domu wróciłam bardzo późno. Bałagan na stole został. Nie chciałam hałasować więc postanowiłam rano wcześniej wstać i posprzątać. Nie chciałam kończyć tego wszystkiego z Ericiem. Kocham go. Ale nie możemy być razem. Muszę pomóc swojej mamie. Potrzebuję tych cholernych pieniędzy.
Poszłam się wykąpać i zasnęłam.
Obudziłam się wcześnie rano. Musiałam ogarnąć jadalnie i kuchnie.
Zaczęłam sprzątać gdy nagle usłyszałam krzyki.

-To wszystko twoja wina Grace!-krzyczał Tom.

-To wina tej dziewuchy.

-Ona nic złego nie zrobiła.

-Dzień dobry.-wtrąciłam wchodząc do salonu.

-Witamy.-odpowiedzieli.

-Przepraszam za wczoraj. Wiem, że to moja wina. Pana Erica zostawię w spokoju.-powiedziałam smutno.

-I bardzo dobrze.-mruknęła zdenerwowana Grace.
Wyszłam z salonu i wróciłam do poprzedniej czynności.

-Cześć. Jak się czujesz?-spytała Lucy wchodząc do kuchni.

-Dobrze.-usmiechnelam się.

-Aha.-odpowiedziała siadając na małe krzesełko obok lodówki. Była przygnebiona.

-Coś się stało?

-Nie. Wszystko w jak najlepszym porządku.

-Przecież widzę. Mów. Emm... Tak w ogóle to gdzie jest Eric?

-Wyjechał.-łzy naplynely do oczu Lucy.

-Jak to? Gdzie? Kiedy wraca?-zaczęłam krzyczeć.

-Nie wiem.-odparła smutno.-Nic nie powiedział. Po prostu powiadomił nas że wyjeżdża... Clara?-spytała po chwili milczenia.-Gdy Eric wyszedł za tobą... Emm... Co się wtedy stało?

-Powiedziałam mu że nie możemy być razem.-powiedziałam i zsunełam się po ścianie na podłogę.-To moja wina.-zakrylam twarz w dłoniach i zaczęłam płakać.- Co ja zrobiłam. To moja wina.-mówiłam sama do sobie.

-To nie twoja wina. Znaczy... Trochę tak.-zasmiala się smutno.-Ale to przez naszą mamę.-wyjaśniła i ukucnęła obok mnie żeby po chwili mnie przytulić.

-Gdyby nie ja nie byłoby tego całego cyrku.-powiedziałam.

-Gdyby nie Ty to ja bym nie odzyskała szans na uratownie Zeusa. Gdyby nie Ty to nasz tata nie odezwałby się nigdy. Gdyby nie Ty to... To Eric by się nie zakochał. Zmienilas nasze życie na lepsze Clara.

-Naprawdę tak myslisz? -spojrzałam jej w oczy.

-Tak.-odpowiedziała.-On wróci. Obiecał.

Mam pytanie.
Wyświetlił wam się rozdział 20?

Gosposia I MilionerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz