ROZDZIAŁ 5

37.2K 1.5K 133
                                    

Po godzinie szukania tego "pałacu" stałam pod wielką willą. Byla ze dwa razy większa niż willa Marka. Zapukałam do drzwi.
-Dzień dobry.-powiedziałam cicho.
-Witam.-odpowiedziała kobieta w średnim wieku. Tak koło piedziesiątki. Jest ona grubszą, wysoką kobietą. Jest bardzo ładna.
-Ja w sprawie ogłoszenia.
-Nie myślałam że tak szybko ktoś się zgłosi. Zapraszam.
-Bardzo mi zależy.
-Oczywiście. To najważniejsze. Jestem Grace Green.-podała mi rękę.
-Clara Hamilton.-odwzajemniłam uścisk.
-Świetnie. Nasza gospodyni odeszła i pilnie potrzebujemy kogoś nowego na jej miejsce. Ostrzegam że jest to ciężka praca.
-Jestem gotowa na wszystko.
-To dobrze. O Pani Scarlett.-zwróciła sie do starszej Pani.
-Ja już wychodzę. Do widzenia.-powiedziała i popatrzyła na mnie chwilę.-Dziecko uciekaj stąd. Ta kobieta jest okropna.-szepnela do mnie. Nie zwróciłam na to uwagi. Potrzebuje pieniędzy i domu.
-No więc będzie Pani sama pracowała. Pani praca polega na sprzątaniu domu, gotowaniu i zajmowaniu się końmi w stajni za domem. Ogrodem zajmuje się nasz ogrodnik. Będzie Pani robiła również zakupy. Do sklepów bedzie panią podwoził nasz szofer.
-Oczywiście.
-Naprawdę?-spytała z niedowierzaniem.
-Tak. Jestem gotowa. Dam sobie radę.
-Jest pani bardzo pewna siebie. Zgoda, ma Pani tę pracę.
-Słucham? Już? Bez żadnych rozmów?
-Tak. Potrzebuje gospodyni, a nie przyjaciółki. Zaraz pokaże Pani pokój. Jeżeli będzie Pani chciała by ktoś przyszedł proszę mnie najpierw o to spytać.
-Grace... O, dzień dobry.-powiedział mężczyzna w średnim wieku.
-Dzień dobry. Clara Hamilton.-podałam mu rękę.
-Tom Green.
-To nasza nowa gosposia.-poinformowała pani domu.
-Dobrze. Chciałem Ci powiedzieć że na dwudziestą jesteśmy zaproszeni do mojego brata.
-Będę gotowa. Pani zajmie się domem. Wszystko sobie obejrzy i zaplanuje swoją pracę. Rozumie Pani? Jeżeli będzie Pani chciała coś ukraść to i tak o wszytskim będę widziała.
-Ja nie kradne.
-Nie ufam takim jak Pani. Zapraszam za mną do Pani sypialni.

Weszliśmy do średniej wielkości pokoju. Na środku było wielkie dwuosobowe łóżko, a po bokach małe szafki nocne. Na nich stały lapki. Po lewej stronie łóżka była wielka, piękna szafa.

-Ma Pani jakieś ubrania?
-Niewiele.
-Będę Pani płaciła miesięcznie siedemset. Może być? Nie musi Pani płacić za jedzenie i ma Pani pokój.
-Tak. Wystarczy.
-Może sobie Pani kupić jakieś ubrania wtedy. Może Pani przeznaczyć te pieniądze na co chce.
-Rozumiem.
-Teraz idę się szykować... A i jeszcze jedno.
-Tak?
-Niech się Pani nie zbliża do mojego męża.
-Nawet bym nie śmiała.
-Ja nie ufam biedakom. Zrobią wzzystko dla kasy. Do zobaczenia.-powiedziała i wyszła.

Nie należy do miłych kobiet. Raczej sie nie polubimy.
Chyba już wiem o co chodziło poprzedniej gosposi. Jak ona miała na imię? Aaa, już wiem. Scarlett. Miła staruszka.

Gosposia I MilionerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz