ROZDZIAŁ 12

33.3K 1.3K 110
                                    

Dziś piątek. Dziś idę na imprezę z Ericiem i jego znajomymi.

-Cześć.-powiedziałam rano.
-Hej. Przepraszam że Cię obudziłem.
-Nic się nie stało. Trochę się przestraszylam jak tak się skradałeś.-zaśmiałam się.
-Dziś o ósmej jedziemy.
-Mhm. Twoi rodzice wracają za dwa dni.
-Ehh. Wiem. -posmutnial nagle. -Mama zawsze mnie i moją siostrę uczyła, że mamy nie szanować ludzi, jak to ona ich nazywała... Biedaków. Nawet zapisała nas do prywatnej szkoły, ale potem uciekaliśmy, nie chcielismy tam chodzic i chcieliśmy by nas przepisala do publicznej. Była zła, ale to zrobiła. I wtedy zrozumiałem że inni, ci zwyczajni ludzie są lepsi niż ci bogaci.
-Do czego zmierzasz?
-Do tego że masz o wiele lepsze życie.
-Ja? Pilnuje każdego grosza. Prawie na nic mnie nie stać.
-Ale poznałaś pewnie dużo wspaniałych ludzi. A przede wszystkim szczerych. Wiesz... Zakochiwałem się w wielu kobietach, ale one mnie nie kochały tylko moje pieniądze.-posmutniał nagle.
-Spotkałam też wielu ludzi, którzy się ze mnie wyśmiewali.
-Wiem. Jednak nadal uważam że miałaś lepsze życie i nie chodzi mi tu o pieniądze. I cieszę się że nie jestem jednym z tych nudnych ludzi.-posłał mi wspaniały uśmiech, który zaraz odwzajemniłam.
-Ale pieniądze też są potrzebne. Przez ich brak nie poszłam na studia.
-Co chcesz studiować?
-Chciałam.-poprawilam go.-Weterynarie. Kocham zwierzęta.-pisnęłam. Eric popatrzył na mnie i mi się przyglądał. Myślał o czymś więc postanowiłam mu nie przeszkadzać i się nie odzywałam.
-Przygotuj się na wieczór.-rzucił i poszedł do wielkiego salonu. Ciekawe o czym tak myślał. Westchnęłam i zaczęłam myć okna w całym domu.
-Cześć John.-przywitalam się z ogrodnikiem.
-Witam Claro. WidziałEm Erica. Rzeczywiście wrócił.
-Mhm, mówiłam Ci.
-Kiedy wraca ta stara wiedźma?-zasmiał się John.
-Za dwa dni.
-Uważaj żeby o nic was nie podejrzewala.
-Nie wiem o co ci chodzi.-zaczęłam robić obiad.
-Eric mi o tobie dużo opowiadal.-powiedział, a ja szybko odwróciłam się w jego stronę.
-Co na przykład?
-Aj, tego Ci nie powiem.-wyszczerzył zęby.
-Oj no proszę John.-jęknęłam.
-Nie.-pokrecił przecząco głową z wielkim uśmiechem na ustach.-Baw się dobrze dziś wieczorem. Wracam do pracy. Do następnego.-pomachał ręką i wyszedł.

Wieczorem zaczęłam się szykować. Ubrałam moją nową, śliczną sukienkę od Alice i do tego szpilki. Związałam moje blond włosy w wysokiego kucyka, zrobiłam delikatny makijaż. Jeszcze pomalowałam moje pełne usta czerwoną szminką i byłam gotowa. Eric już na mnie czekał. Usmiechnelam się do swojego odbicia w lustrze i wyszłam z łazienki. Gdy schodziłam powoli schodami zobaczyłam Erica. Miał ubrane dżinsy i czarną koszulkę opinającą jego mięśnie.
-Wow, wyglądasz... Pięknie.-wyszeptał.
-Dziękuje. Ty też nie najgorzej.-zaśmiałam się i puściłam mu oczko.
-To idziemy?-spytał i podał mi rękę.
-Idziemy.-odpowiedziałam i chwycilam jego dużą dłoń.

Jechaliśmy dwadzieścia minut. Gdy byliśmy już pod klubem byłam trochę zdenerwowana. Nie wiedziałam czy jego znajomi mnie polubią. Eric musiał to zauważyć bo objął mnie w pasie jedną ręką.

-Nie bój się. To są świetni ludzie.
-Może jednak wrócę do domu?
-Mówiłem że będziesz. Chodź.-powiedział i pociągnął mnie za rękę na co ja wywrocilam tylko oczami. Weszliśmy do klubu. Od razu poszulam zapach potu i alkoholu. Eric poprowadził mnie do jednego ze stolików gdzie prawdopodobnie siedzieli jego znajomi. Dwie młode kobiety i trzech mężczyzn.
-Cześć.-przywitał się Eric.-To jest Clara.-wskazał na mnie.
-Cześć.-powiedziałam cicho.
-Siema.-powiedział blondyn i przybił mi piątkę.-Jestem Jason, a to Patric i Brian.
-Hej.-rzuciła jedna z dziewczyn.-Jestem Monica.-podała mi rękę.
-A ja Bella.-mruknęła. Spojrzałam na Erica, który tylko wzruszył ramionami.
-Nie przejmuj się nią.-szepnęła Monica, a ja kiwnęłam głową.

Usiedlismy, a Jason przyniósł nam drinki. Rozmawialiśmy trochę. Potem poszłam zatańczyć z Ericiem. Gdy wróciliśmy Bella spojrzała na mnie wściekła.
-A czym się zajmujesz Claro?-spytała dziewczyna. Udawałam, że nie słyszę, ale wszyscy zaczęli na mnie patrzeć.
-C-co?-zająknęłam się.
-Pytałam czym się zajmujesz.-powtórzyła.
-Ja... pracuje u Erica.
-Słucham?-spytała.
-Clara pracuje u mnie w domu.-powiedział mój towarzysz.
-Ach, gosposia.-prychnęła.
-Co to miało znaczyć?-oburzyłam sie.
-Teraz już wiem dlaczego Eric cie tu przyprowadził.-zaczęła się śmiać.
-Nie rozumiem o co ci chodzi.-odparłam trochę zmieszana.
-Żeby się pośmiać z Ciebie.
-Wcale że nie!-warknął wściekły Eric.
-Przestań Bella!-wrzasnął Patric.
-No co? Błagam wam. To nie nasza liga.-wskazała na mnie palcem. Zrobiło mi się przykro, że tak mnie potraktowała.
-Przepraszam, ale muszę już wracać. Miłej zabawy.-powodzialam i wstałam.
-Czekaj Claro.-Eric chwycił mnie za nadgarstek.
-Nie. Do zobaczenia w domu.-mruknelam i wyszłam z klubu.
Co ja sobie wyobrażałam. Mogłam tu nie przychodzic.
-Stój!-krzyknął w moją stronę Eric.
-Czemu nie zostałeś?-spytałam.
-Nikt nie będzie Cię tak traktował.-poinformował.
-Dziękuję, ale nie musiałeś.-odparłam i spuściłam głowę na dół. W tamtej chwili ten chodnik był bardzo interesujący.
-Wracamy do domu?-chwycił za moją brodę bym na niego spojrzała. Był taki delikatny. Kiwnęłam twierdząco głową i wsiedliśmy do samochodu.

-Jestem zmęczona. Pójdę już spać. Przepraszam że zepsułam ci wieczór.
-Nic nie zepsulaś.-powiedział i podszedł do mnie po czym mocno wpił się w moje usta. To było cudowne. Nie wiem ile trwał ten pocałunek, ale wiem że mógł trwać o wiele dłużej.-Dobranoc Claro.-szepnął i poszedł na górę.
-Dobranoc.-usmiechnelam się sama do siebie i odprowadziłam chłopaka wzrokiem.

Gosposia I MilionerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz