ROZDZIAŁ 8

35.8K 1.5K 33
                                    

-Pani Claro zapraszam do nas!-krzyknęła Grace. Szybko zeszlam na dół by dowiedzieć się czego ode mnie chcą. Siedzieli oboje w salonie na dużej, kremowej kanapie.
-Tak?
-Chcieliśmy Cię z mężem poinformować, że wyjeżdżamy na tydzień.
-Mam zająć się domem?
-Tak, ale jeszcze jedno... Nasz syn, Eric przyjedzie tu za trzy dni. Nas już nie będzie.
-Kiedy państwo wyjeżdżają?
-Jutro rano. To taki spontaniczny wyjazd.
-Rozumiem.
-Zaraz przyniose Ci zdjęcie Erica.-powiedziała i wyszła z pomieszczenia. Widziałam jak wygląda ich syn, ale wolałam się nie odzywać i uniknąć zbędnych pytań typu "a skąd?" lub "dlaczego grzebiesz w naszych rzeczach".
-Proszę. To on.-wskazała palcem na młodego mężczyznę. Ma czarne włosy i jest bardzo przystojny. Wysoki, wysportowany. Mial ubraną czarną koszulkę opinającą jego mięśnie oraz czarne dżinsy. O dziwo nie ubrał garnituru. Pan Tom takze był ubrany tak... No... Nieoficjalnie.-Nie waż się go podrywac.-pogrozila mi palcem a ja pokreciłam twierdząco głową.
-Jutro zrobię zakupy.-powiedziałam nagle. Pani Green uśmiechnęła się lekko, ale zaraz znowu zrobiła surową minę jakby przypomniała sobie że nie może mnie dobrze traktować.
-Dobrze, że sama Pani o tym myśli. Może Pani wrócić do swoich obowiązków.

Poszłam na górę i postanowiłam napisać list do Marka.

Drogi Marku
Niestety nie znalazłam nowej pracy w tamtym miesiącu. Ale teraz pracuje u starszego małżeństwa. Pan Tom jest bardzo miły, ale Pani Grace jest trochę surowa. Mam tu własny pokój. To tak jakbym miała swoje mieszkanie. Są tu też stajnie. A wiesz jak bardzo lubię konie. Muszę się nimi zajmować, a to sprawia mi ogromną radość. Niestety jest tu koń, który miał kiedyś wypadek wraz z córką Pana Toma i pani Grace. Nic im się nie stało, ale ten ogier ma wielki problem i nie daje się nikomu dotknąć. Nikt nawet nie może się do niego zbliżyć... A tak w ogóle to niedlugo przyjedzie syn panstwa Green. Nie moge sie doczekac szczerze mówiąc... Ale dość już o mnie. Powiedz mi Marku co u Ciebie? Jak Emili? Układa wam się jakoś? Mam nadzieję że niedługo ją poznam.
Całuje, Clara.

Nie pisałam długiego listu. Nie mam na to czasu. Dom jest ogromny. Mam tyle na głowie. Na szczęście Państwo Green zaczęli się już pakować. W końcu trochę odpocznę od Grace.
Jestem ciekawa jaki jest ten Eric.

Zeszlam na dół by przygotować kolację dla siebie i państwa Green.

-Smacznego.-powiedziałam i postawiłam na stole talerze z daniami i kubki z herbatami.
-Dziękuję Claro.-uśmiechnął się Tom, a Pani Grace spiorunowała go wzrokiem.
-Od kiedy jesteście na Ty?-spytała oburzona Pani domu.
-Nie jesteśmy prosze Pani.-wytlumaczylam spokojnie.
-Właśnie. Tak tylko powiedziałem.-tłumaczył się Tom.

Więcej nikt się nie odezwał. Sprzątnęłam ze stołu, a potem Grace dała mi swój numer telefonu gdybum czegoś nie wiedziała lub jakby coś się stało. Następnie wzięłam prysznic i poszłam spać.

Gosposia I MilionerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz